oposy ostronosy oposy ostronosy
612
BLOG

Tak, trzeba publikować źródła - po angielsku

oposy ostronosy oposy ostronosy Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

Wczorajsza jatka pod wpisem dotyczącym tak banalnej rzeczy, jak wartość z publikowana źródeł do historii Polski w językach tzw. konferencyjnych, głównie angielskim, utwierdza oczywiście wszystkich w przekonaniu, że trzeba się tego jak najszybciej podjąć.

Teraz jednak z zgodnie z obietnicą złożoną w komentarzu poużywamy sobie na niezrozumieniu procesu wyrabiania się zainteresowań u przyszłych profesjonalistów.

Powiedziano mianowicie, że ostrzy gracze z zagranicy, którzy bierą się naprawdę na poważnie za pisanie o historii Polski, powinni uczyć się naszego języka aby móc korzystać z oryginałów (a nie tłumaczeń). I jest to prawda. Niestety nie przekreśla to w żaden sposób sensu wydawania tłumaczeń.

Nie tylko dlatego, że jak kilka razy zastrzegano w tamtym wpisie, celem są raczej autorzy badajacy historię przekrojowo i problemowo, a nie skupiający się konkretnie na Polsce. Eksperci, NIE od historii Polski, ale np. od I WŚ, albo od historii totalitaryzmu, nie mając źródeł w języku angielskim będą skazani na opracowania z całym dobrodziejstwem inwentarza. A mając te źródła będą mogli oprzeć się na czymś więcej niż opracownaniach, bez nauki języka.

Malkontenctwo alexandrahamiltona nie przekreśla sensu wydawania tłumaczonych źródeł również z drugiego powodu. Jest nim dynamika stawania się specjalistą od różnych spraw - np. od spraw Polski.

9/10 "profesjonalistów" operujących w jakimś obszarze "humanistyki" na poziomie eksperckim znajdzie we wczesnym stadium swojego żywota intelektualnego moment, w którym kształtowały się ich zainteresowania. Spróbujmy przywołać tę chwilę. Można więc oczywiście założyć, że wyglądało to u kogoś tak:

"O, będę się interesował Platonem. Nawet czytałem już o nim, ale jego samego - nic. Hm, w takim razie muszę wryć grekę, żeby cokolwiek tego Platona przeczytać, bo inaczej - kuper zbity, nie ruszę ani linijki."

Albo tak:

"Ho, ho, czytając sobie o II Wojnie Światowej widzę, że tu był jakiś Goebbels i on pisał dzienniki. Cóż, ciekawe co w nich jest. Aby sprawdzić, muszę najpierw wryć ten ohydny, wstrętny niemiecki - bo inaczej się nie dowiem."

Ja jednak myślę, ostrożnie wplatając tutaj również swoje skromne doświadczenia, że częściej między iskrą zainteresowania a wejściem na lewel analizy tekstów oryginalnych jest etap lektury tłumaczeń właśnie. I to on, uważajcie, jest decydujacy dla rozwinięcia się w pełni zainteresowania w danym kierunku. Dostępność bądź nie tekstu, który pokazuje przedmiot, zaspokajając potrzebę kontaktu z konkretem (a nie z omówieniem), a jednocześnie nie wymaga od razu wielkich inwestycji umysłowych niezbędnych dla poznania tego tekstu - np. nauki języka - może przesądzić o rozwinięciu takiego zainteresowania lub jego zdechnięciu.

Myślę że jest to doświadczenie 9 na 10 humanistów. Że przeważnie jednak najpierw oglądamy tematy przez szybkę nieznajomości języka oryginalnego (oczywiście o ile przypadkiem lub skądinąd nim nie władamy), a dopiero chęć rozprawiania się z tematami na poziomie "pro" i powiązana z tą chęcią konieczność wzięcia na siebie pewnej odpowiedzialności (albo przelicytowana konkurencyjnych badaczy warsztatem) kieruje nas do oryginałów. I to skierowanie się do oryginałów, bez uprzedniego badania przez szybkę, może nie nastąpić.

Eksperci powstają z tych, którzy nimi nie są (wiemy to co najmniej od Fedona). Na przykład bywa, że ze studentów. Nie-eksperci, amatorzy, w większości nie znają zaś polskiego. Z amatorów, którzy mają dostęp do źródeł wyłącznie w języku polskim, wyrośnie mniej ekspertów od historii polski niż z takich, którzy mają dostęp do tych źródeł w języku angielskim.

Ignorować to, to tyle, co uważać, że przełożenie Platona na Polski, nie miało wpływu na zainteresownie Platonem i znajomość Platona w Polsce i na wytworzenie się przynajmniej kilku - od tegoż Platona - ekspertów.

A także - wracająć do pierwszego wątku - ignorować to, to uważać, że wydanie Platona po polsku nie wpłynęło na kształt wątków platońskich u tych, którzy się Platonem ekspercko nie zajmują, ale zajmują się ekspercko czymś innym.

To jawny i destylowany kretynizm. My to odrzucamy, chcemy wpływać na korzystną dla nas znajomość Polski u historyków zagranicznych, nie koniecznie, a nawet wcale nie koniecznie ekspertów od historii Polski. I dlatego uważamy, że należy tłumaczyć źródła do historii Polski na język angielski i wydawać je zgodnie z regułami sztuki - patrz poprzedni wpis.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura