Sarah Wernisaż Sarah Wernisaż
42
BLOG

Buda Ruska cz. 4

Sarah Wernisaż Sarah Wernisaż Polityka Obserwuj notkę 0

Dwaj nierozłączni przyjaciele z Plaży Sondaży – Wąsaty Sołtys i Janusz SpecPacynka – faktycznie jechali na wschód. Dokładnie tak jak przewidywała Julia PijTeraz. Januszek cały czas nie mógł się otrząsnąć po tym jak Wąsaty Sołtys zdradził mu z czego tak naprawdę zrobiony jest smalec w jego kanapkach. Wciąż przed oczyma miał, nie wiedzieć czemu, tę samą, powtarzającą się niczym spot reklamowy scenę: jak Kruszyna Nadzwyczajna – żona Sołtysa – podaje zupę do stołu, przy którym siedzi rodzina Sołtysów Wąsatych i oczywiście największy jej przyjaiel, czyli sam Januszek SpecPacynka. Ta scena w rzeczywistości miała miejse wiele razy, ale Januszek nigdy nie przypuszczał, ze powinien się zastanawiać z czego owa zupa była zroobiona. Teraz nie był już pewien, ale w razie czego wolał nie wiedzieć.

„Już nigdy nie zjem u nich żadnej zupy” – klął w myślach kompan Wąsatego Sołtysa.

Co gorsza dla SpecPacynki, Miłośnik Martwych Saren co chwilę wyjmował ze swojej torby nową, intensywnie pachnącą kanapkę z... wiadomo czym, a następnie zatapiał w niej swe kły niczym myśliwy zatapiający siekacze w świeżo upolowanej sarnie. Na wąsach Sołtysa zostawało zawsze trochę smalcu, co przyprawiało SpecPacynkę o dodatkowe mdłości.

- Janusz? – zagaił Miłośnik Martwych Saren swojego współtowarzysza, przeżuwając jeszcze ostatni gryz kanapki w ustach. – A tak właściwie, to skąd ty wiesz o Budzie Ruskiej?

- Wąsaty... – odrzekł z przymrużonymi lekko oczami i z nutą drwiny w głosie SpecPacynka. – Przecież wszyscy wiedzą o twoich wschodnich kontaktach z Rusią...

- Jak to?! – zaniepokoił się Sołtys. – Przecież nasza zaprzyjaźniona stacja telewizyjna, jedna i druga, nigdy o tym nie mówi, więc myślałem, że...

- Oczywiście mówiąc „wszyscy” mam na myśli naszych kumpli czyli swoich... Sondażowych Plażowiczów! – przerwał mu w pół zdania Januszek, od niedawna okularnik. – No przecież ciemny lud nie ma o tym pojęcia, bo gdyby wiedział, to nie miałbyś co liczyć na żyrandol...

- A kochamplaże?! – zapytał z przerażeniem w głosie Sołtys.

- Oni są niegroźni. Nie przejmuj się. Nagłośnią to co im powiem, że mają nagłośnić.

- Ale oprócz kochamplaży są chyba jeszcze jacyś... jak to się nazywało... przypomnij mi...

- Dziennikarze. – odparł Janusz.

- O właśnie! Czy oni też są niegroźni?

- Spokojnie. Nie denerwuj się. Nad nimi nie mamy kontroli, ale kto ich teraz czyta? No kto? Siemkiewicz, Dziksztajn, Przyspieszalski, ci jeszcze trochę szczekają, ale panujemy nad tym.

- Jak?! W jaki sposób?! Mów!– dopytywał coraz bardziej zaniepokojony Miłośnik Martwych Saren.

Tak naprawdę, to jeszcze kilka dni temu Wąsaty był już niemal pewien, że żyrandol przypadnie właśnie jamu, ale po ostatnich wpadkach, zaczął drżeć o swoją przyszłość. Wiedział, że Don Mściwy zapamięta kto co spieprzył i nie daruje tego swoim przybocznym. W Plaży Sondaży krążyły legendy o tym, że jak tylko ktoś podpadł Donowi to następnego dnia jego dom zalewała powódź, a on sam znajdowany był w rowie martwy lub zupełnie nagi i bez środków do życia. Wąsaty nie był tak sprytny jak Grzechu Skrzatyna, żeby uciec przed zemstą Dona, więc wolał zdobyć ten żyrandol i mieć na pięć lat spokój.

Wąsaty oczekiwał na to co odpowie mu SpecPacynka ze dużym niepokojem...

Jestem pisarką, poetką, myślicielką... wolnym człowiekiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka