- Adam nam pomaga – odpowiedział ze spokojem w głosie Janusz SpecPacynka.
- Adam MiNikt (nie podskoczy)? – upewnił się Wąsaty Sołtys.
- Tak. Próbuje skompromitować ostatnich dziennikarzy tak, żeby nagłaśniać wydarzenia mogli już tylko kochamplaże.
- Uff! No to mnie uspokoiłeś. Adam da radę! Jeszcze nikt z nim nie wygrał.
- A jakby w razie czego ktoś podskoczył, to procesik Adam wytoczy i mamy spokój! Fakty faktami, ale sądy muszą być po naszej srtronie, nieprawdaż?
Spojrzeli na siebie porozumiewawczo, po czym obaj wybuchnęli głośnym rechotem, który towarzyszył im w dalszej drodze.
Tymczasem Julia PijTeraz jechała na wschód – dokładnie tą samą drogą, którą podążali Wąsaty z Januszem. Nie miała pewności, że dobrze jedzie, więc rozglądała się za jakimiś znakami. Nagle coś przy drodze przyciągnęło jej uwagę. Zatrzymała się, wysiadła z wozu i podeszła do sporej porcji rzygowin leżących nieopodal trasy. Schyliła się by powąchać, po czym zamoczyła palec i spróbowała odrobinę.
- To naszego Januszka! Wszędzie bym poznała! Jeszcze świeże, a więc muszą być niedaleko!- rzekła sama do siebie, a następnie wróciła do wozu i ruszyła jak z kopyta w kierunku Budy Ruskiej.
W siedzibie Plaży Sondaży cały czas panowały nastroje minorowe. Mściwy Don wyjątkowo nie leżał na swojej leżance, tylko chodził wkoło Gabinetu Słupkowego i wyżywał się nieustannie na swoim kamerdynerze – Nowomirze Słowaku, który cierpliwie znosił humory Dona. Nie miał nawet ochoty wygrzewać się przy słupkach sondażowych, bo były one za niskie, żeby dać Mściwemu satysfakcjonującą go opaleniznę. Don wychodził z siebie.
- Gdzie oni są, do diaska! – Przeklął siarczyście szef Plaży Sondaży. – PijTeraz już dawno powinna go tu ściągnąć!!! Pewnie nażarła się dorszy i teraz śpi w jakiejś melinie. Kogoś ty mi podstawił, karierowiczu!?
- Jego Najjaśniejsze Słońce się nie denerwuje. – Odrzekł klęcząc Nowomir. – Na pewno wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Porządku!? O czym ty mówisz!? Skrzatynę złapałeś?
Nowomir tylko kiwnął głową i spuścił wzrok.
- Tak jak myślałem!
Don zapewne dalej wyżywałby się na swoim kamerdynerze, gdy nagle, ku uciesze największego z karierowiczów zadzwonił telefon. Słowak czym prędzej podbiegł do pozłacanej słuchawki i odebrał.
- Halo? Tak. Już przekazuję... – zasłonił słuchawkę dłonią po czym zwrócił się ściszonym głosem do Dona – To Julia PijTeraz! Chce przekazać wieści.
Don z nadzieją w kroku podszedł do pozłacanej słuchawki. Wierzył, że ilość pecha, który mu doskwierał wreszcie się wyczerpała...