„W przypadku mojej żony jestem pewien, że w trumnie znajduje się jej ciało, chciałbym uszanować spokój jej zwłok…” – powiedział w telewizji pan Paweł Deresz poproszony przez tę telewizję o oficjalne stanowisko w sprawie ewentualnego wniosku o ekshumację.
Nie jest tu istotne przy tym, czy zgodnie z wolą rodziny ciało śp. Jolanty Szymanek Deresz zostało przed pochówkiem spopielone wraz z zamkniętą trumną w Polsce czy nie.
Istotnym jest, co pan Paweł Deresz powie w przypadku - (los jak wiadomo wymierza ślepe razy wszystkim) – gdy „zamienione ciało” w grobie śp. Anny Walentynowicz okaże się…
Ale panu Pawłowi Dereszowi tego nie życzę.
Mamy do czynienia z wydarzeniem (myślę o 10. 04. 2010), które jest precedensem wywracającym cały doczesny porządek, nawet ten opierający się na: „…i że Cię nie opuszczę aż do śmierci”.
A po niej? Już mogę?
Jeśli jest jakaś groza dzisiejszego dnia, to dla mnie ona ma właśnie oblicze tej wypowiedzi.