Nie ma rady – po plecach Eli Barbura muszę wdrapać się na Stronę Główną i mam tylko nadzieję, że nie zostanie to poczytane za akt antysemityzmu, a jedynie za prawo do repliki. Z grubej rury teraz strzelam?! Tego samego kalibru rura, choć prochem zwykłej ludzkiej przyzwoitości nabita. Wiarą w obowiązujące w Polsce prawo rzymskie osadzające się m.in. na domniemaniu niewinności oraz na konieczności wysłuchania obu stron konfliktu.
Otóż wspomniany Eli Barbur podaje do wierzenia informację o tym, jakoby krakowski taksówkarz „obrzucił antysemickimi bluzgami kobietę z Izraela, która odwiedziła Kraków na zakończenie wystawy swojego ojca”. Potem jest o tym, że ta kobieta to nie jest sobie byle kobietą, ale córką „jednego z ocalonych ze słynnej „Listy Schindlera”. (Ja już pomijam selektywną wrażliwość Barbura na obrzucanie wyzwiskami; konstrukcja jego notki wskazuje, że bluzganie jest w ogóle naganne, ale bluzganie na córkę jest naganniejsze.).
Rozgorzała pod wpisem dyskusja osadzająca się na: „fakt, czyste chamstwo”; niektórzy z komentatorów wręcz przepraszają za taryfiarza, wielu wspomina o tym jakiego to rasistowskiego chamstwa sami byli świadkami w okolicznościach podróżowania na tylnej kanapie polskiej taksówkarskiej dryndy.
A jak było naprawdę?! Ano – nikogo to nie obchodzi.
Wszyscy wierzą, że było tak, jak powiedział Barbur, bo tak powiedział Barbur; wszyscy zapomnieli o tym, że może warto byłoby wysłuchać taryfiarza. Zawieszonego przez korporację w wyniku gewałtu podniesionego na cały świat przez „córkę jednego z ocalonych”.
Wstyd.
Tymczasem sam Wiodący Tytuł Prasowy relacjonował rzecz w ten sposób:
(...) - W środę będę rozmawiać z tym kierowcą. Na razie słyszeliśmy tylko jedną stronę, więc trudno mówić o konsekwencjach – mówi Edward Cora, szef sieci Mega Taxi.
Taksówkarz złożył już swoje wyjaśnienia w UMK. Twierdzi, że jego „rozmowa” z klientką miała charakter dyskusji światopoglądowej.
Mężczyzna przekonuje, że nie jest antysemitą, nie obrażał klientki, nie krzyczał i nie rzucił jej walizki w kałużę.
– Nie jestem uprzedzony do Żydów. Cała ta rozmowa nie miała mieć charakteru konfliktowego. Była to dyskusja światopoglądowa, przypominałem jedynie fakty historyczne – zapewnia kierowca. Winą za incydent obciąża swoją klientkę.
- Żydzi czasami wykorzystują Holocaust, są bardzo roszczeniowi. Może to wynika z ich kompleksów – twierdzi taksówkarz.
Edward Cora nie chciał komentować sprawy. Jednak kierownictwo korporacji zawiesiło kierowcę do czasu wyjaśnienia sprawy oraz wystosowało oficjalne przeprosiny do gminy żydowskiej i Muzeum Historycznego.
Jeśli znane są inne wyjaśnienia „drugiej strony konfliktu” – proszę je tu umieścić, być może to ja popełniłem grzech pobieżnej kwerendy.