Na początek zagadka: co łączy Marię Peszek, Janusza Palikota, Grzegorza Latę, prawie cały Episkopat, Nergala, Zbigniewa Hołdysa, Adama Michnika, tego tam rzezańca z sejmu, Marię Czubaszek i Stefana Niesiołowskiego?! Otóż łączą ich wszystkich, co najmniej, dwie cechy: po pierwsze wszyscy oni mogą wziąć udział w wyborach parlamentarnych. A po drugie: wszystkie wymienione podmioty mają swoich fanów.
Wyobraźmy sobie, że owa eklektycznie miła gromadka, co do jednego; doznała rozłożonej w czasie, ale postępującej lawinowo iluminacji i w mniej lub bardziej zawoalowany sposób oświadczyła publicznie, że: „co tu dużo gadać, trzeba głosować na PiS…”?
Ano podniósłby się krzyk i lament: „widzi nagle jeden z drugim, że można będzie sprzedawać swoje odkręcone kubki i koszulki i przeflancowane na patriotyzm ruskie onuce, co za bezczelność”.
I że taką woltę trzeba od zaraz dodać do umyślnego zabójstwa, grzechu sodomii, uciskania ubogich, wdów i sierot oraz zatrzymywania zapłaty robotnikom – czyli do zestawu grzechów wołających o pomstę do nieba.
A ja na to: i bardzo dobrze! Niech sprzedają gadżety, niech robią patriotyczne bale nawróconych, niech kabzę nabijają nawet jeśli za pierwszym zakrętem gotowi są strzelać, nóż pod żebro zdradziecko wciskać czy nawet zatrutymi kurarą strzałkami przez rurkę pluć.
Bo o co chodzi „oburzonym”?! Do czego rzecz się sprowadza?!
Ano, sprowadza się w istocie do tego, że „oburzeni” widać uważają, że Jarosław Kaczyński jest pacynką na sznurkach i da się uwieść tej szajce, posady po wygranych wyborach im porozdaje jak jakim synom marnotrawnym, a oni nie dość, że będą kasować, to jeszcze pluć będą i zdradę szykować. A oburzeni tylko smakiem się obliżą.
Ja wierzę w Jarosława Kaczyńskiego i będę na niego głosował. Wierzę, że swój rozum ma i potrafi rozdysponować potencjałem. Zdobytym – aby się ziściło – dzięki głosom normalnych, w dalszej kolejności: głosom oburzonych, a na końcu, dzięki głosom fanów owej czeredy (ekipy nawróconych z dmuchawką pełną zatrutych igieł) wspomnianej na samej górze.
C-nie?!