oranje oranje
285
BLOG

Kurara czyli niskie motywacje dobrych wyborów

oranje oranje Polityka Obserwuj notkę 0

Na początek zagadka: co łączy Marię Peszek, Janusza Palikota, Grzegorza Latę, prawie cały Episkopat, Nergala, Zbigniewa Hołdysa, Adama Michnika, tego tam rzezańca z sejmu, Marię Czubaszek i Stefana Niesiołowskiego?! Otóż łączą ich wszystkich, co najmniej, dwie cechy: po pierwsze wszyscy oni mogą wziąć udział w wyborach parlamentarnych. A po drugie: wszystkie wymienione podmioty mają swoich fanów.

Wyobraźmy sobie, że owa eklektycznie miła gromadka, co do jednego; doznała rozłożonej w czasie, ale postępującej lawinowo iluminacji i w mniej lub bardziej zawoalowany sposób oświadczyła publicznie, że: „co tu dużo gadać, trzeba głosować na PiS…”?

Ano podniósłby się krzyk i lament: „widzi nagle jeden z drugim, że można będzie sprzedawać swoje odkręcone kubki i koszulki i przeflancowane na patriotyzm ruskie onuce, co za bezczelność”.

I że taką woltę trzeba od zaraz dodać do umyślnego zabójstwa, grzechu sodomii, uciskania ubogich, wdów i sierot oraz zatrzymywania zapłaty robotnikom – czyli do zestawu grzechów wołających o pomstę do nieba.

A ja na to: i bardzo dobrze! Niech sprzedają gadżety, niech robią patriotyczne bale nawróconych, niech kabzę nabijają nawet jeśli za pierwszym zakrętem gotowi są strzelać, nóż pod żebro zdradziecko wciskać czy nawet zatrutymi kurarą strzałkami przez rurkę pluć.

Bo o co chodzi „oburzonym”?! Do czego rzecz się sprowadza?!

Ano, sprowadza się w istocie do tego, że „oburzeni” widać uważają, że Jarosław Kaczyński jest pacynką na sznurkach i da się uwieść tej szajce, posady po wygranych wyborach im porozdaje jak jakim synom marnotrawnym, a oni nie dość, że będą kasować, to jeszcze pluć będą i zdradę szykować. A oburzeni tylko smakiem się obliżą. 

Ja wierzę w Jarosława Kaczyńskiego i będę na niego głosował. Wierzę, że swój rozum ma i potrafi rozdysponować potencjałem. Zdobytym – aby się ziściło – dzięki głosom normalnych, w dalszej kolejności: głosom oburzonych, a na końcu, dzięki głosom fanów owej czeredy (ekipy nawróconych z dmuchawką pełną zatrutych igieł) wspomnianej na samej górze.

C-nie?!

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka