oranje oranje
445
BLOG

Ufce: o kanalizacji i pożytkach z yardleya

oranje oranje Technologie Obserwuj notkę 10

Ufka z racji swojego wieku i ponadprzeciętnych zdolności analitycznych pamięta z pewnością serial „Jan Serce” emitowany po raz pierwszy w polskiej TV w roku 1981. Bohaterem całości (10 odcinków) był pracownik warszawskich kanałów, który w życiu zawodowym utrzymywał drożność systemu ścieków i nieczystości, a w prywatnym zakochiwał się – a w każdym odcinku w kimś innym.

Bohater był człowiekiem sympatycznym, obracał się wśród ludzi mu życzliwych i kulturalnych, tyle tylko, że jakoś szczęścia do dziewczyn nie miał; co jaką zapoznał, to albo mu uciekła, albo zwariowała, albo jeszcze inne szydło wyszło z worka, co w rezultacie skazywało Janka na wieczory spędzane przy herbacie w towarzystwie swojej mamy (martwiącej się również jego niefartem i spadającymi notowaniami na przedłużenie linii).

Z pewnością pamięta Ufka jednego z kolegów-kanalarzy Janka Serce czyli postać Tycjana. Ów pozbawiony romantycznych rozterek sympatyczny, zaczesywany do góry samiec, grzmocił (w domyśle) co chciał i kiedy chciał i poddawał w wątpliwość jankosercowe metody podbojów. I nie było doprawdy powodów, by mu nie wierzyć; Tycjan był dyskretny choć konkretny, realizował zasadę: „kto mówi, ten nie robi/ kto robi ten nie mówi”.

Miałem ulubione sceny w serialu (pióra Piwowarskiego i Kamińskiego): wyłazili z kanału, szli do barakowozu, pochlapali się trochę nad jedną miską, nakładali ze trzy cywilne ciuchy, skarpet elastycznych nie zmieniali, popsiukali się Brutalem i wychodzili na boży świat w barakowozie zostawiając rozterki egzystencji i smród szamba. Zawsze się dziwiłem jak można z siebie zmyć smród kanałów i już wtedy była to jedyna wątpliwość w związku ze scenariuszem: no, bo jak Tycjan rwie i grzmoci, skoro otacza go aura, co tu szukać zastępczych terminów, gówna i fermentu?!

Laski nie lecą na Janka z powodu smrodu, więc i na Tycjana nie powinny, tak kombinowałem. Życie mnie jednak w nadchodzących latach przekonało, że są środowiska, którym żaden smród nie przeszkadza i że postać Tycjana narysowana została poprawnie. Tycjan w barakowozie się zaczesał, popsiukał, w lusterko spojrzał, szedł w miasto i grzmocił to wszystko, co wyczuwało jego aurę i nie starało się wcale aury tej zmieniać uznając, że jesteśmy wśród swoich.

Ufka nie załapałaby się na potencjalny elektorat Tycjana. Ufka z pewnością sympatyzowałaby z Jankiem Serce czekając na niego w domu z balią i szczotką ryżową, Ufka własnoręcznie mieszałaby z trudno dostępnych składników balsamy i czyściwa, Ufka na bazarach skupowałaby Jankowi yardleya, a wszystko po to, by z Janka wywabić choć na chwilę smród bijący z każdego, wypełnionego jadami,  pora jego skóry.

Ufka sporządziłaby zestawienie, gdzie w ramce pod znaczkiem „+” byłyby wypisane uczciwość, rozsądek, abstynencja, dobre pochodzenie, dowcip, powściągliwość i nawet swoista elegancja. W minusach byłby tylko smród, no, ale smród jest czynnikiem zewnętrznym i z pewnością prędzej czy później się wywietrzy.

Poddany takim metodom Janek Serce po miesiącu zrobiłby rzecz niesłychaną: wyszedłby rano do roboty, potem pochlapał się/popsiukał, z Tycjanem poszliby przepić wypłatę i rano zbudziłby się z kacem we łbie i gołą dziwką u boku na jakimś meliniastym poddaszu i zmaltretowany mruknął:  - A ja mam swój świat, dajcie mi wszyscy święty spokój.

Ale to nie koniec. Bo wreszcie by przetrzeźwiał, zgłodniał i skruszał i po trzech dniach wróciłby do domu. Przyrzekłby poprawę, dostał ścierką w pysk, potem jednak wlazł do balii, dał się szorować i oblewać gorącymi łzami rozpaczy by wreszcie – syty, czysty i skruszony – wleźć pod pierzynę. I choć od tego dnia każdego już piątku po fajrancie szedłby na wódkę z Tycjanem i wracałby w sobotę rano, to w relacjach domowych niczego by to nie zmieniło. Jedynie w rubryce „minusy” pojawiłby się wpis: - Wraca w sobotę rano, trudno”.

Miłość!  

Oto tytuły 10-ciu odcinków, też mówią same za siebie, Ufka jest na etapie "Matylda":

  1. Swaty
  2. Lusia
  3. Mgiełka
  4. Pieszczoty
  5. Zgryzoty
  6. Chłopaki
  7. Raz kozie śmierć
  8. Matylda
  9. Pożar serca
  10. Kalina
oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie