oranje oranje
662
BLOG

Debata o mediach (baron Oskar Meyer)

oranje oranje Technologie Obserwuj notkę 4

- Baron Oskar Meyer to może mieć interes do mój pies! – rzucił Bucholtz i było wiadomo, że debaty żadnej nie będzie. Podobnie Lenin – ani w głowie było mu debatować z carem czy nawet Kiereńskim, a później z Sawinkowem. Tak samo Stalinowi nie chciało się debatować z Trockim. Nie inaczej Dwight Eisenhower; na wieść, że Goering (p)oddał się Siódmej Armii i chce debatować o przyszłości Niemiec Ike kazał go zamknąć w pierdlu i nie wypuszczać.

Zarówno Bucholtz (w Ziemi Obiecanej) jak Lenin i Eisenhower (w życiu realnym) nie mieli czasu na atrapę działania jaką jest bezproduktywna debata; mieli jasno wyznaczony cel i gusta publiki lokowały się na samym końcu ich dekalogu. Czyż Oskar Meyer nie znał się na bawełnie? A może car na Rosji się nie znał? A Gruby Hermann na problemach Niemiec?  Znali się jak mało kto; ich problemem było jedynie, że wiedza ta została pominięta w globalnej ocenie zwycięzców – samo podjęcie rozmowy nobilitowałoby bankrutów marzących o wiodącej roli. A to już pachniało nieskutecznością rozdających karty.

Żaden poważny gracz na nieskuteczność zaś pozwolić sobie nie może. No chyba, że gra się na zapałki albo za cudze – wtedy proszę bardzo, można grać choćby do rana, a zapis rozgrywki przed śniadaniem użyć jako rozpałki w kominku. Problem wszakże polega na tym, że debata „za cudze” ani o krok nie przybliży debatujących do - zakładanego w teorii i wydrukowanego na czerpanym papierze z pieczątkami – celu. Ot, pobawili się kartami, gołodupcy.

Nie dość, że wygrać nie mogli (grali na zapałki), to przegrali swój czas i teraz kombinują jakby się tu odkuć, jakby tu koło historii zawrócić i rozgrywkę rozpocząć od nowa.  

Dyskusja władzy ze społeczeństwem w Polsce powojennej osadzała się w tych samych ramach. Debata z robotnikami?! Boki zrywać ze śmiechu, komu do głowy w ogóle taki niedorzeczny pomysł przyszedł, niech no się towarzysz pokaże…, nie ma nikogo? Tak myślałem, hehe, aleście mnie przy…, co to dzisiaj mamy? wtorek?, …przy wtorku rozbawili.

Mało było debaty z Kiszczakiem i Urbanem przy okrągłym stole?! Jej bezpośrednim wynikiem jest stan dzisiejszego dziennikarstwa i „debaty publicznej”. Ale to chętnym do debaty nie szkodzi, bo dzięki temu można jeszcze bardziej podebatować.

W ramach Instytutu Wolności debatować z Robertem Kwiatkowskim o współczesnych polskich mediach publicznych. Kto to w ogóle wymyślił?!

***

Na koniec raz jeszcze Ziemia Obiecana: scena w teatrze, jakiś hochsztapler chce coś podebatować z Morycem Weltem, Borowiecki to zauważa, usadza Moryca siłą na miejscu. - Ale co ty, Karol, na interes wszędzie jest dobre miejsce - burzy się Moryc. - Trzeba wiedzieć z kim! - odpowiada Borowiecki.

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie