Oszołom 404 Oszołom 404
136
BLOG

ZDM Warszawa, Janosikowe i Escobar

Oszołom 404 Oszołom 404 Polityka Obserwuj notkę 0

Na wstępie zaznaczam, że mimo iż ta notka dotyczy Warszawy, to ma związek jedynie z decyzjami Rady Warszawy i nie ma związku z dzisiejszym referendum. 

Kilka miesięcy temu przeprowadziłem się na Grochów. Mieszkam przy prawie nieuczęszczanej ulicy, zaraz obok wyremontowanego stadionu lekkoatletycznego Orzeł, gdzie od sierpnia odbyła się jedna (słownie jedna) impreza - Memoriał Kamili Skolimowskiej, czasem wieczorami ktoś tam biega wieczorami po nowej nawierzchni tartanowej w ramach joggingu, czasem rano są jakieś dzieci ze szkoły, ale generalnie wyremontowany stadion stoi i niszczeje nieużywany i gdy wyglądam przez okno to krew mnie zalewa, że tyle pieniędzy poszło w błoto.

Ale nie o nieużywanych stadionach miałem pisać. Otóż pierwszego dnia po przeprowadzce zaparkowałem niestety wieczorkiem na mojej uliczce, a po pół godzinie zapukał do mnie dozorca informując, że mój samochód właśnie odholowała Straż Miejska, bo stanąłem nieświadomi na ich łowisku. Wybiegłem - samochodu faktycznie nie ma. Wściekły zacząłem szukać w kartonach umowy kupna sprzedaży samochodu, którego jeszcze nie przerejestrowałem. Niestety okazało się, że została w poprzednim mieszkaniu i kolejnego dnia pojechałem odebrać auto. Dowiedziałem się, że stanąłem przy podwójnej ciągłej, przez co zagrażałem bezpieczeństwu ruchu drogowego zmuszając innych uczestników ruchu do przejeżdżania przez tą linię.

Zacisnąłem zęby i nie powiedziałem, że przecież na tej osiedlowej uliczce praktycznie nie ma ruchu. W dzień przejeżdża tam jeden samochód na kwadrans, cała ulica pełni rolę parkingu i praktycznie spowodowane przeze mnie "zagrożenie" było zerowe. Już wcześniej wiedziałem, że u nas "przepisy to przepisy" i że inaczej niż w krajach cywilizowanych urzędnik / policjant/ strażnik miejski interpretuje przepisy najzłośliwiej dla petenta jak tylko można i przed sądem nie udowodnię, że wystarczyło mi dać mandat za szybę, zamiast odholować samochód i narażać mnie na dodatkowe koszty.

Nie pamiętam już ile kosztowało odholowanie, ale jakos około 500 zł (samochód odholowano 2 km). Zostałem zmuszony do wpłacenia z góry za holowanie oraz parking, pod groźbą nie odebrania samochodu. Opłata parkingowa za każdą dobę wynosi 38 zł. 

Byłem wściekły. Zacząłem się zastanawiać kto tym urzędnikom dał w łapę. Za odholowanie samochodu prywatnie przez całą Warszawę nie zapłąciłbym nawet 200 zł, a tu 500 zł za 2 km - 250 zł za kilometr!  Zacząłem się zastanawiać czy przymus natychmiastowej opłaty jest legalny. Po uiszczeniu opłaty za holowanie i 2 doby parkingu (pierwsze "doba" liczyła się od godziny 20 (wtedy mnie odholowano) do 24, a od 24 liczona jest kolejna) - 38 x 2 = 76 zł za około 18 godzin parkowania na placu. 

Zastanawiałem się ile to Ci holujący musieli dać w łapę podczas przetargu, żeby przyjęto takie chore stawki. 

Już podczas odbioru auta, zapytalem pana na parkingu ile bym musiał zapłacić za ten parking, gdybym tu zaparkował prywatnie. Pan powiedział: "12 złotych, ale Zarząd Dróg Miejskich płaci nam hurtem po 6 zł za dobę". 

I nagle mnie poraziło. To nie "prywaciarze" zarabiają na tym procederze. To ZDM ma kilkukrotną "przebitkę" na holowaniu oraz parkowaniu. Płacą 6 złotych, a pobierają 38.  Takim przebiciem może się poszczycić tylko Escobar po przeszmuglowaniu narkotyków, bo nikt tyle nie zarabia legalnie. Tego ile ZDM płaci holownikom nie sprawdzałem, ale obstawiam, że hurtem pewnie poniżej 100, a potem biorą 500 od ofiar. To nie jest ani zwrot kosztów holowania, ani zwrot kosztów z opłatą administracyjną rzędu nawet 50%, to jest czysta żyła złota. Każda złowiona na łowisku ofiara przynosi ZDMowi kilkaset złotych żywego zysku.

I teraz kwestia pierwsza brzmi. Czy Zarząd Dróg Miejskich na spółkę ze Strażą Miejską mają prawo korzystać z "łowisk", aby nabijać kasę miejską?

Oraz druga kwestia. Czy skoro wedle przepisów i tak zostałem ukarany mandatem 150 zł za parkowanie na podwójnej ciągłej, to jakieś miejskie spółki mają prawo mnie obarczać dodatkową "karą" w postaci 5-krotnej przebitki na odholowaniu i parkowaniu pojazdu? 

Generalnie to jest takie janosikowe. Na skrzyżowaniach, gdzie nigdy nie było wypadków stawiane są żółte totemy światowidów, które fotografują "piratów drogowych", żeby ściągać z kierowców kasę.  Straż Miejska patroluje swoje łowiska, aby ściągać bezsensownie samochody i narażać kierowców na kolosalne koszty i nabijać kasę ZDMowi. W końcu skoro kogoś stać na samochód, to widać jest za bogaty i należy go niczym Janosik skroić z kasy, żeby było na zakup autobusów dla biedniejszych ludzi, którzy jeżdżą autobusami. 

Dowiedziałem się też, że haracz pobierany przez Straż Miejską na rzecz ZDM jest ustankcjonowany Uchwałą Rady Warszawy. 

Przy okazji jeszcze jedna kwestia "darmowej komunikacji miejskiej", która ostatnio jest wprowadzana w różnych miejscach. Przecież to powrót do komuny! Przy czym nawet za komuny były bilety i można było określić które linie autobusowe są bardziej opłacalne, a które mniej. A teraz będzie komunikacja miejska centralnie planowana. Jakis urzędas będzie ustalał jak mają przebiegać linie i jak często kursować autobusy. Pomijając wszelkie idiotyzmy organizacyjne jakie z tego wynikną koszt takiej "darmowej komunikacji" będzie jak w przypadku ustawy śmieciowej - ponad dwukrotnie wyższy. Płaciło się firmie 8 zł za worek, to teraz miastu 20 zł. Płaciło się 100 za bilet miesięczny, to teraz miasto zapłaci po 250 od mieszkańca z budżetu.

 

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jeśli dostałeś banana, to najprawdopodobniej za chamstwo, wulgaryzmy, atak ad personam, lub stosowanie jednej z wymienionych tu sztuczek: Erystyka Erystycznych nie obsługujemy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka