ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE
115
BLOG

Batut

ŻYCIE W NIEBYCIE ŻYCIE W NIEBYCIE Kultura Obserwuj notkę 0

 

Odzyskał psychiczną równowagę, czyli zwariował do reszty. Lecz nie był to całkowicie łagodny finał: nie zawierał domieszek patosu. Przynosił mu raczej względne zobojętnienie. Dawne udręki stały się beznamiętną rejestracją odchodzących zdarzeń, wstrząsów, wypadków, które przestały go dotyczyć, którymi nie warto mu było się przejmować, walczyć z nimi. Względne, ponieważ, niekiedy, jak w szkapie, która w drodze do rzeźni zdaje się wyczuwać bliską egzekucję i pragnąc ją odwlec - buntuje się i zbacza z wytyczonej nieuchronności, tak i w nim odradzały się sprzeciwy.

 Oto niekiedy był niczym na batucie: skoczył po raz pierwszy i znalazł przedsmak czekającej go nirwany. Skoczył po raz drugi i ujrzał czekające na niego, niewyczerpane zasoby znoju, a te nastrojowe paroksyzmy, podzielone na równomierne sekwencje, wydawały się z niego drwić.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura