Pan Kamil Pan Kamil
481
BLOG

Z perspektywy młodego człowieka – rzecz o dziennikarstwie

Pan Kamil Pan Kamil Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Poniższy tekst stanowi część moich osobistych rozważań na temat kondycji współczesnego dziennikarstwa. Jestem szarakiem, któremu zależy na tym, by człowiek stawiający pierwsze kroki w zawodzie dziennikarza miał się od kogo uczyć, mógł mieć autorytety, na których może się wzorować. Dziś takich ludzi coraz mniej, a ja rozpoczynając mój „maraton”, momentami czuje się bezsilny. Owy tekst nie odnosi się do wszystkich mediów i dziennikarzy, zbieżność imion i nazwisk jest (niezupełnie) przypadkowa.

Współczesne dziennikarstwo telewizyjne (ale nie tylko) serwuje przeciętnemu Kowalskiemu, chcącemu uzyskać najważniejsze informacje z kraju i ze świata, zlepek doniesień rozrywkowo-propagandowych. Kanały „informacyjne” tworzą wydania specjalne swoich programów, w których omawiane są kwestie zupełnie nieistotnych dla życia obywateli. Do rangi wydarzenia dnia/tygodnia/miesiąca wyrastają perypetie Katarzyny W. z Sosnowca, pierwszej kupy zrobionej przez dziecko księcia Williama czy plucie posła N..  Czy w obecnych mediach nie ma miejsca na informacje kluczowe dla życia obywateli, doniesienia dotyczące bezpieczeństwa, gospodarki oraz przyszłości kraju i świata? Dziś, kiedy wszystkie media donoszą o utarczkach w Gdyni, rząd przyjął projekt nowelizacji budżetu na 2013 rok, zwiększając deficyt o ok. 16 mld. zł w stosunku do 35,6 mld. zapisanych w ustawie. Jednocześnie prokuratura w Gdańsku umorzyła śledztwo dotyczące działań urzędów skarbowych wobec spółki Amber Gold. Czy nie te wydarzenia powinny być informacjami dnia?

Czy telewizja publiczna jest naprawdę publiczna? Śmiem wątpić. Niemal rok temu Telewizja Polska nie wykupiła praw do pokazywania meczów reprezentacji Polski, w eliminacjach do Mistrzostw Świata przeciwko Czarnogórze i Mołdawii. Ta sama telewizja,kilka miesięcy później pokazuje niezwykle istotne wydarzenie w postaci „Super meczu” - spotkania towarzyskiego Lechii Gdańsk z FC Barceloną. O ile trudno mieć pretensje o pokazywanie tego spotkania przez TVP, to cyrk jaki towarzyszył samej rozgrywce jest trudny do zrozumienia. Przed pierwotnym terminem przybycia Barcelony do Gdańska, stacja TVP Info przerwała swój program i przez kilka godzin informowała cały naród, iż Hiszpanie odwołali swój przyjazd. Wezwano specjalne posiłki w postaci dziennikarzy sportowych, dzwoniono do ekspertów, transmitowano konferencje – wszystko do późnych godzin nocnych, w celu poinformowania obywatela o kluczowym dla jego życia wydarzeniu - Messi nie przyjedzie. Na szczęście przyjechał, a my mogliśmy oglądać „dzień na żywo z Barceloną” – zarówno za publiczne jak i prywatne pieniądze.

Główne wydania programów informacyjnych nie poinformują nas o tym, że na Ukrainie zniszczono tablicę upamiętniającą polskiego prezydenta, nie doniosą o trudnym losie Polaków na Litwie, za to z lubością uderzą we własne – złe, ksenofobiczne, nietolerancyjne, zaściankowe – polskie społeczeństwo. Za każdym razem gdy w przestrzeni publicznej pojawia się temat kibiców/kiboli, media znajdują się w swoim żywiole. Niewielu interesuje prawda, liczy się wydarzenie. Zarówno kiedy mowa jest o starciach kiboli w Bydgoszczy, sprawie Piotra Staruchowicza czy spotkaniu towarzyskim na linii Chorzów-Meksyk. Pewnikiem jest, iż tematy te zdominują główne wydania programów informacyjnych. Jeśli pani Kasia bądź pan Kuba, połowę czasu antenowego przeznaczą na rozważania dotyczące łysych panów, po raz n-ty pokażą cywilizowany Zachód, gdzie kibolstwa rzekomo nie ma, to ile czasu pozostanie na te naprawdę istotne informacje? Problemy w finansach państwa, kolejne afery z udziałem rządzących nami polityków  czy problemy zwykłych ludzi – to wszystko schodzi na dalszy plan. Podobnie sytuacja ma się z najbardziej poczytnymi tytułami prasowymi.
Afera Hazardowa, sprawa Amber Gold, problemy w finansach publicznych- w innych państwach tego typu sprawy mogłyby obalać rządy, a dochodzenie prawdy zajęłoby dziennikarzom miesiące. W naszym kraju, te kwestie są drugorzędne i przegrywają z Katarzyną W., złymi kibolami czy sprawami obyczajowych.

Wiele do życzenia pozostawia jakość prezentowanych treści, sposób odnoszenia się do siebie środowisk stojących po dwóch stronach barykady. Czy wszyscy musimy w tym uczestniczyć?

Widzimy oto kolegę Tomka - człowieka sukcesu żyjącego w dużej mierze z pieniążków obywateli (abonament RTV), niezwykle wnikliwie obserwującego sytuację polityczną w kraju. Z perspektywy wygodnego fotela studia telewizyjnego (w najlepszym czasie antenowym), wyśmiewa niezależność, podważa prawdomówność oraz pyta kolegów po fachu czy ci „mają jaja”? Kiedy kolega Tomek zaprasza do swojego programu premiera/ministra/posła wywodzącego się ze środowiska, które lubi i wspiera, osoba  ta nie musi obawiać się dociekliwych pytań, trudnej wymiany zdań czy stawiania zarzutów ze strony prowadzącego. Dziennikarz nie ma za to litości dla oponentów – za swój życiowy cel obrał niedopuszczenie do władzy złowrogiego prezesa - człowieka, który zagraża Polsce, przynosi jej wstyd,  oraz ponad wszelką wątpliwość ma zapędy faszystowskie. Tomek stawia się w roli obrońcy Polski – on i jego środowisko to mędrcy, ludzie oświeceni, uśmiechnięci, nowocześni. Elita Europy.

Kolejnym grzechem współczesnego dziennikarstwa jest hipokryzja. Pewnego dnia poseł N. atakuje dziennikarkę – część „niepokornych” natychmiast podnosi krzyk, żąda postawienia winowajcy przed sądem i przykładnego ukarania. Druga strona sporu usprawiedliwia agresora, twierdząc, że został sprowokowany, a ogólnie rzecz biorąc - nic poważnego się nie wydarzyło. Kilka miesięcy później młody obywatel w trakcie programu na żywo, atakuje redaktora jednej z prywatnych stacji. Współczesne „autorytety dziennikarstwa” zamieniają się rolami. Ci, którzy poprzednio stali murem za dziennikarką, teraz śmieją się do rozpuku. Część z nich twierdzi, że nic wielkiego się nie stało, a jeszcze inni uważają, iż działalność publiczna pana redaktora mogła sprowokować młodego człowieka. Towarzystwo, które kiedyś naśmiewało się z ataku na dziennikarkę, ci, którzy mówili, że prowokowała, więc dostała to na co zasłużyła, teraz biją na alarm. Twierdzą, iż zbliża się „faszyzm”, bo cóż to za obyczaje, by w biały dzień bić dziennikarzy? Stawiają się w roli sprawiedliwych, zapominając jak zachowywali się kilka miesięcy wcześniej. Tego typu przykłady można mnożyć, a strony sporu tylko wymieniają się rolami.

W kontekście niedawnych wydarzeń w Gdyni widzimy jak wiele dla współczesnych elit dziennikarskich znaczy „prawda”. Liczy się wydarzenie i rozgłos, a to jak doszło do owych scen, kto był prowodyrem i odpowiada za starcia „jest  nieważne”. Trudno uznać polskich kibiców/kiboli za grzecznych chłopców, ale w tej sytuacji media nie potrzebowały żadnych dowodów, wyjaśnień, świadków, by znaleźć winowajców. Największym złem jest kibol, a to, że kilka godzin później pojawiają się wątpliwości jak sytuacja wyglądała naprawdę, to kwestia drugorzędna.

Brak mi miejsca i czasu na opisywanie podejścia mediów oraz konkretnych dziennikarzy do Katastrofy smoleńskiej, ale jedna sprawa, w szczególny sposób utkwiła mi w pamięci – publikacja z 30 października 2012 roku „Trotyl na wraku Tupolewa”. Kiedy prokuratorzy w pokrętny sposób próbowali zdementować tezy artykułu, część mediów jasno określiła redaktora G. kłamcą. Inni naśmiewali się z niego twierdząc, iż trotyl na wraku samolotu to jego urojenia. Znajomy i współpracownik wcześniej wspomnianego kolegi Tomka, zwany  „małym” Tomkiem, nazwał doniesienia redaktora G. „bzdurami” oraz „informacjami śmieciowymi”. „Witam na beczce trotylu z nitrogliceryną. I jeszcze powinienem zrobić Uuuu!” – dziarsko przywitał gości jednego z programów radiowych kolega Jacek. Z kolei pan Seweryn określił tekst G. jako „żałosną próbę podpalenia państwa”. Długo można wymieniać określenia jakimi opisywano tekst oraz samego autora. Redaktor G. został okrzyknięty nierzetelnym dziennikarzem, podważono jego wieloletnią działalność oraz zwolniono z pracy. Kilka tygodni później jeden z wojskowych prokuratorów stwierdził: „Niektóre z detektorów użytych w Smoleńsku wykazały na czytnikach cząsteczki trotylu”. Koledzy Tomek, Jacek, Seweryn i inni przemilczeli fakt, iż „śmieciowe bzdury”,mające na celu „podpalenie państwa”, okazały się prawdą. Tym razem nie było pełnych sarkazmu sądów nad redaktorem G., zapadła cisza. Ci, którzy wcześniej najgłośniej krzyczeli, teraz udawali, że nic się nie stało. To wydarzenie w doskonały sposób pokazało obecną kondycję polskiego dziennikarstwa. Można opluć, wyśmiać i osądzić kolegę po fachu, a kiedy okaże się, że napisał on prawdę, udawać, że „to tylko deszcz”. Zero solidarności, uczciwości, liczy się linia redakcji i racja, która musi być „najmojsza”.

Czy w tym świecie jest miejsce dla młodych ludzi stojących poza sporem, chcących opisywać rzeczywistość taką jaka jest? Osób, które nie mają zamiaru pisać o mamie Madzi czy psie pana prezydenta, tych zwracających uwagę na sprawy istotne? Ludzi, naprawdę niezależnych, mających własne poglądy i sympatie polityczne, których nie muszą i nie chcą w nachalny sposób okazywać? Tych nie zawsze płynących z prądem, ale potrafiących pójść pod prąd, pomimo linii redakcyjnej? Pytania te stawia człowiek,  pragnący wykonywać swoją pracę zgodnie z własnym sumieniem. Pytania, które na zawsze mogą pozostać bez odpowiedzi.

 

Pan Kamil
O mnie Pan Kamil

Kim jestem? Młody, dynamiczny człowiek, zainteresowany aktualną sceną polityczną oraz szeroko pojętym dziennikarstwem. Bliska jest mi dewiza "Bóg, Honor i Ojczyzna". Uważam siebie za patriotę, wychowanego w tradycji katolickiej. Zdecydowanie bliżej mi do ideologii prawicowych, z którymi w dużej mierze utożsamiam się. Po co tu jestem? Zależy mi na pokazywaniu codziennej prawdy i obnażaniu kłamstw prezentowanych w środkach masowego przekazu. W głównej mierze chciałbym zająć się patrzeniem na ręce władzy, rozliczaniem obietnic rządzących oraz problemami zwykłych obywateli. Dla kogo jest ten blog? Mój blog ma być miejscem swobodnej i kulturalnej wymiany poglądów, niezależnie od preferencji politycznych. Walczymy na argumenty, a nie na "pięści".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości