Pan Łukasz Pan Łukasz
368
BLOG

Wypuszczam motyla

Pan Łukasz Pan Łukasz Polityka Obserwuj notkę 4

Poniższy wpis będzie długi, będzie skupiał się na wielu kwestiach i podrozdziałach. Bo jak inaczej wytłumaczyć własne zdanie na mocno kontrowersyjny temat, jeśli nie poprzez podążenie od źródeł całego sposobu myślenia i postrzegania świata? Jak inaczej czytający ma mnie zrozumieć, jeśli nie wie, co jest czynnikiem determinującym ostateczny wniosek?

ZERA I JEDYNKI

Według mnie świat składa się- wbrew czarowaniu rzeczywistości z zer i jedynek. Każdą jedynkę i każde zero można oczywiście rozmnożyć o kolejne zero czy jedynkę, ale gdzieś zawsze istnieje pierwotna granica między jednym i drugim. Obrazowo wygląda to tak, że po każdej stronie może istnieć kilka wyborów, ale zawsze da się je sprowadzić do zera, czy jedynki pierwotnej. Pluralizm jest już tylko zabawą na wyższych rzędach kodu binarnego, który człowiek potrafi, lub nie potrafi, z uwagi na swoje ograniczenia sprowadzić, lub nie sprowadzić do początku układu. Teoria zera i jedynki, w moim rozumowaniu nie zawsze musi oznaczać czarne i białe, czy też dobro i zło. Możemy mieć do czynienia z wysoką linią kodu, która jest już dość mocno zdefiniowana i różnice między jednym, a drugim są prawie niewidoczne. Albo wręcz może istnieć układ, który reprezentuje wiele różnorakich poglądów na jeden temat, bo kod jest już do tego stopnia rozbudowany. Możemy więc dobro określić zarówno jako współczucie, czy chęć niesienia pomocy. Ale zawsze ta przykładowa chęć niesienia pomocy, wynika z niższej linii kodu, jaką jest dobro.

Większość kodów jest bardzo mocno i grubo osadzone nad innymi i żeby je zrozumieć trzeba by zrozumieć absolut. Niektórych rzeczy nie jesteśmy i nigdy nie będziemy w stanie pojąć. Jako przykład posłużę się w tym miejscu teorią haosu. Mówi ona, że trzepot skrzydełmotyla na przykład w Ohio może po trzech dniach spowodować burzę piaskową- na przykład w Teksasie. Czy jesteśmy w stanie cofnąć się i złapać motyla? Czy możemy go zauważyć?

Jednak znowu- im bardziej skupiamy uwagę na tylko jednej -bardzo wysoko zakleszczonej i niesamowicie rozbudowanej linii kodu, tym bardziej nie potrafimy zauważyć, że jest ona tylko wynikiem działania matematycznego. Że gdzieś na dole jest jej źródło w logicznym rozumowaniu pierwotnym. Że tak naprawdę każdy pogląd i każdą filozofię da się wytłumaczyć zerojedynkowo. Nawet moim obecnym wywodem zbudowałem w Twojej świadomości kolejną linijkę kodu, wynikającą z niższych linijek, pozwalającą Ci spojrzeć na świat moimi oczami.

Teraz spróbuj mi wytłumaczyć niezerojedynkowo jak sprowadzić wszystko to co nas otacza do źródła i kiedy Ci się to nie uda, a jestem przekonany, że tak będzie- zauważysz, jak twój sposób percepcji jest dziurawy. U mnie jedno wynika wynika z drugiego i takie jest moje myślenie.

ZACZADZONY POLSKOŚCIĄ

Spotkałem się z poglądem, że mój światopogląd zaczyna się i kończy w Polsce. Że nie potrafię zauważyć żadnej idei, która pochodziłaby z zachodu i podpisana byłaby obcym nazwiskiem. Że tkwię gdzieś na zadupiu rozumowania i nie potrafię dostrzec korzyści wynikających z nowego modelu społeczeństwa. Zanim opowiem o tym jaki jest mój stosunek do tak zwanych wartości zachodu pozwólcie, że cofnę się kilka wieków i coś opowiem.

Jesteśmy teraz w europie, która działa na o wiele niższej linii kodu binarnego od Polski. Kiedy oni palą czarownice na stosach, zabijają swoich królów i wysyłają żołnierzy na wyprawy krzyżowe- u nas w zgodzie współżyją sobie polacy, żydzi, liwini, ukraińcy, tatarzy i szereg innych innych nacji. Nikt nie myśli, żeby walkę o władzę sprowadzać do morderstw, bo mamy demokrację. Demokracja owa jest oczywiście inna niż obecna, ale objawia się tym, że dziesięć procent społeczeństwa (szlachta) może wybrać króla. Spokojnie funkcjonuje obok siebie i szanuje swoje istnienie nawzajem kościół rzymskokatolicki, grecki i w spokoju budowane są synagogi. Ciągle przybywają do nas rzesze żydów, które prześladowane są poza naszymi granicami. To u nas istnieje tolerancja, reszta kontynentu siedzi na swojej pierwotnej linijce kodu. Oni widzą świat tak: “albo jesteś tego samego wyznania co my, myślisz tak jak my, zachowujesz się jak my, albo spalimy Cię na stosie”.

Wracamy do teraźniejszości. I co widzę? Widzę świat, w którym wolno mi być ateistą, wolno mi być gejem, wolno mi studiować kierunki na których uczy się, że mogę mieć świadomość bycia kobietą, czy mężczyzną w dowolnym czasie, wolno mi wsadzić Polską flagę w kupę, wolno mi śmiać się z biskupa, wolno mi zapomnieć o historii własnego narodu, wolno mi z bezczeszczenia krzyża zrobić performens i tylko mi nie wolno być heteroseksualnym patriotą, katolikiem i konserwatystą. Bo kiedy zaczynam nim być od razu spotykam się z ostracyzmem i wyśmianiem. “Albo idziesz z duchem czasu, albo spalimy Cię na stosie”. Czy to nie jest według was działanie na pierwotnej linijce kodu? Czy hiperbolizacja zachowań jednych, połączona z wyszydzaniem innych jest tolerancją, czy wypaczeniem?

Nie jestem przeciwnikiem nowoczesności. Jestem przeciwnikiem tego krzywego spojrzenia na rzeczywistość i uważam, że obecnie żyjemy w świecie który chce to wypaczenie nam narzucić. Myślę też, że my jako Naród mamy trochę większe tradycje które możemy zaszczepić na reszcie kontynentu. To nie jest tak, że nie widzę nic dobrego u innych. Boli mnie po prostu, że nie potrafimy wnieść nic od siebie, że tylko ślepo biegniemy za resztą i nawet się nad tym nie zastanawiamy.

BÓG

Możliwość istnienia Boga tłumaczę zawsze dwoma prostymi poglądami. Pierwszy z nich “cogito ergo sum”- “myślę więc jestem” każe mi dojść do wniosku, że istnieje życie wieczne. Skoro bowiem myślę i mam świadomość istnienia w otaczającej rzeczywistości, głupim wydaje mi się, że mógłbym nie istnieć. Jeśli śmierć ma zabić mnie jako byt myślący, czyli skasować moją pamięć-  to jednocześnie skreśla fakt mojego myślenia kiedykolwiek, czyli mojego istnienia kiedykolwiek. Czemu więc wydaje mi się, że istnieję? Jestem niemal pewien, że świadomości nie da się zabić i ona jest po prostu wieczna. Zero i jeden- istnieję, albo nie istnieję.

Drugim poglądem kierującym moje myśli ku Bogu jest zakład Pascala. Jeśli Bóg istnieje, nie wierząc w niego przegram wieczność, jeśli nie istnieje wierząc w niego przegram teraźniejszość. Co według was byłoby większą stratą? Jest to brutalna, niemalże cyniczna kalkulacja, wzmożona moim wnioskowaniem o nie kończącej się świadomości. Zero i jeden- Bóg istnieje, albo nie istnieje. Zero i jeden- zmarnuje doczesność, albo wieczność.

Wreszcie jeśli mówimy o Bogu, to nie jest to rozmowa o gwiazdce popu, czy prowadzącym tokshow. Bóg jest filarem, na którym zbudowano naszą tożsamość narodową. Co śpiewali rycerze pod Grunwaldem, numer Dody, czy Bogurodzicę? Jakie wartości pozwoliły zablokować marsz islamistów na europę pod Wiedniem? Czy była to chęć powstrzymania rynku przed zalaniem go pożywieniem typu kebab? Z jakimi hasłami ginęli Ci co oddali życie pod Warszawą ocalając znany nam dzisiaj świat przed Bolszewikami? Czy ginąc wykrzykiwali hasła ateizm, konformizm i  Unia Europejska? Czy wybór na tron Piotrowy Polaka wzmógł ducha społeczeństwa i dał mu siłę obalić komunizm, czy może bardziej chęć zrobienia zakupów w supermarkecie?

Plując na religię rzymskokatolicką pluje się prosto w twarz przodkom, którzy doprowadzili świat do rzeczywistości w której żyjemy. Nie potrafię tego inaczej wyjaśnić i zrozumieć innej argumentacji. Nie w tym punkcie. Szydząc z krzyża, szydzi się z bohaterów, którzy przelewali krew. Dla mnie jest to to samo, co nasikanie komuś na grób. Jak ktoś sobie robi zabawę pod krzyżem, świadczy to o jego kulturze. Tak samo jak nie wypada sikać na grób, tak samo nie wypada profanować krzyża. Zero i jeden.

HONOR

Nic nie uwidacznia tak bardzo teorii zerojedynkowej jak moment próby. Dopiero w sytuacji ściany, którą może być na przykład zagrożenie życia wychodzi jakie wartości naprawdę nami kierują. Bardzo łatwo jest wtedy zobaczyć pierwotne zero i jedynkę, na niższym poziomie kodu. Pozwólcie, że zacytuję tutaj fragment nagrania Pozwolisz? rapera Bisza:

Czas wojny zrywa maski z jap postrzałem
brutalna rzeczywistość wychodzi na jaw, nie chciałeś
mieszać się w nic ale, dziś musisz wybrać szalę-
masz pięć sekund, przed oczami rząd luf, za plecami ścianę.
Zwykle wybierałeś film w kinie, ciuch w sklepie, drink
w barze. Dziś wybór to iść, albo żyć dalej.
Wolność to nie ślepe dziecko z cukierkami,
ale gniewny Bóg, który żągluje konsekwencjami

Uważam, że jeśli ktoś odpowie sobie wcześniej jakie jest jego pierwotne zero i jeden, to po prostu będzie się go trzymał. Ma on bowiem świadomość, że może złapać, lub pozwolić odlecieć nowemu motylowi, którego ruch skrzydeł może doprowadzić świat, do zupełnie innych rozwiązań niż obecne.
Długo definiowałem jaki jest mój kod źródłowy i nie zamierzam się go wyrzekać tak w sytuacjach normalnego życia, gdy go nie widać, jak i w momentach próby, gdy staje się niemal namacalny.

OJCZYZNA

Mówiąc o Ojczyźnie również posłużę się brutalną kalkulacja i cynizmem, jaką zaproponował Roman Dmowski w czasach zaborów przekonując, że warto być Polakiem. Wbrew pozorom ludzie żyjący wtedy nie mieli innych problemów niż my dzisiaj. Zacytuję wstęp jego książki z poczatku XX wieku:

Nierzadko spotykamy się ze zdaniem, że nowoczesny Polak powinien jak najmniej być Polakiem. Jedni powiadają, że w dzisiejszym wieku praktycznym trzeba myśleć o sobie nie o Polsce, u innych Polska zaś ustępuje miejsca – ludzkości. Tej książki nie piszę ani dla jednych, ani dla drugich.

Tak jak dziś chcemy oddawać suwerenność w ręce Unii Europejskiej, tak wtedy zdecydowana większość nie chciała odrodzenia kraju. Woleli żyć w zaborach i w nich robić kariery.

Dmowski wyjaśnił, że aby móc myśleć o sobie, trzeba najpierw pomyśleć o własnym Państwie. Nikt nie zapewni nam tyle co własne Państwo. Jak mówi Ziemkiewicz- myślimy dzisiaj, że kiedy damy sobie skrócić łańcuch i będziemy posłusznie merdać ogonem, to dostaniemy więcej do michy. A guzik! Konfornistów nikt nie szanuje. Skoro damy sobie skrócić łańcuch to damy i sobie zabrać jedzenie z michy! Jeśli sami nie będziemy dbać o zawartość michy i jakość karmy to staniemy się niewolnikami na własnej ziemi.
Skróceniem łańcucha jest dla mnie Traktat z Lizbony który Konstytucję RP uczynił mniej ważną o prawa unijnego, a także zapowiedzi o dalszej niezdefiniowanej integracji. I to wszystko w momencie, gdy już niemal wiadomo, że Unia jest trupem, jest bankrutem bez perspektyw. Czy istnieje jakiś racjonalny powód pożyczania pieniędzy, po to żeby je przejadać?- bo tak działa przecież UE! Pieniądze się inwestuje, żeby rodziły pieniądze. Jeśli się je tylko pożycza, to porusza się po równi pochyłej. Żeby była jasność- nie mam nic przeciw unii gospodarczej i strefie Szengen, czyli wyglądowi UE z czasów, gdy do niej wstępowaliśmy.

Jesteśmy społeczeństwem wybierającym dobro tylko tu i teraz. Nie obchodzi nas zupełnie nasza historia i tradycja, której kultu, szacunku i pamięci wymagają od nas przeszłe pokolenia. Nie myślimy od tym jaki świat pozostawimy po sobie, czego wymagają od nas nasze dzieci. My mamy swoje tu i teraz. Mamy galerie handlowe, mamy imprezy masowe, mamy czas, mamy wolność. Nie myślimy jak uzyskaliśmy te dobra, kto je uzyskał, my je mamy! Nie zastanawiamy się, jak się sprawuje okręt którym płyniemy, może nawet tonąć. Myślimy jak uciec do kajuty i jak wykraść żagle z masztu. I ten fakt niesamowicie mnie boli, kreując i radykalizując moje poglądy. Pełna micha, czy niepodległość?- Zero i jeden.

KRZYŻ Z KRAKOWSKIEGO PRZEDMIEŚCIA

W tym momencie dochodzę do sedna sprawy. Wszystkie powyższe rozważania rozpoczęły się od momentu, gdy nazwałem na facebooku idiotą człowieka, który paradował w stroju Spider-Mana pod krzyżem smoleńskim na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Cały ten wywód zaczął się, gdy moi znajomi nazwali mnie ograniczonym głupkiem, który czepia się człowieka- prawdopodobnie bez poglądów na sprawę, a chcącego tylko propagować dobry humor. Jestem świeżo po obejrzeniu filmu Joanny Lichockiej pt. “Przebudzenie”, który pozwolił mi nieco przebudować dotychczasowe spojrzenie na 10 kwietnia.

Czy przypominacie sobie, jak w dzień katastrofy poczuliście (nieważne czy polityków, którzy zmarli lubiliście) takie straszne uderzenie w potylicę. Pamiętacie jak chwilę później przyszło ogromne poczucie wspólnoty i bycia Polakiem? Pytam czy pamiętacie, czy zapomnieliście co działo się wtedy na ulicach? Czym charakteryzował się język tamtych dni i jak postrzegaliście innych ludzi? To właśnie prawdziwy 10 kwietnia. I właśnie tą wspólnotę i klimat tamtych dni szukają ludzie na krakowskim przedmieściu.To nie są jakieś tam mohery i faceci w kryzysie wieku średniego. To są ludzie kierujący się przede wszystkim ROZSĄDKIEM. To są ludzie tacy jak ja i Ty. Nie zgadzam się z nimi w kwestii postrzegania Lecha Kaczyńskiego, bo myślę, że trzeba zostawić historii kwestię podpisania przez niego wspomnianego wyżej Traktatu Lizbońskiego. Poza tym punktem czuję z nimi związek.

Oni przede wszystkim mają jasną wizję Polski i Polaków. Oni zachłystują się polskością i pragną jak najlepiej dla narodu. Oni wreszcie MODLĄ SIĘ pod KRZYŻEM za zmarłych. Co komu przeszkadza, że jest trochę ludzi, którzy chcą się pomodlić i wspominać NAJWIĘKSZĄ KATASTROFĘ III RP.

Czy tolerancja ma polegać na zerach i jedynkach? Oni są tymi moherami i oszołomami. Oni są głupi, z nich można się śmiać, ich trzeba wykluczyć ze społeczeństwa, oni tutaj nie pasują, oni się tu nie nadają. Jeśli- dla przykładu oni są tutaj zerem, to cała reszta postaw jest jedynką. Według tego co chcieli wmówić moi rozmówcy można pozwolić na wszystko inne- cały wachlarz zachowań, byleby ci ludzie się tam nie modlili, albo przynajmniej zostali obśmiani. Jest to wielka tragedia, że kiedy czegoś nie rozumiemy, zaczyna nas to drażnić i denerwować, a w konsekwencji chcemy to obśmiać i skazać na zapomnienie.

Ludzie, którzy chodzą tam w strojach Spider-Mana i im podobni są, tak jak ich wczesniej nazwałem IDIOTAMI. Czy przyszliby tam, gdyby Solidarni 2010 się tam nie spotykali?- Myślę, że nie. Po co więc tam chodzą? Na złość! Żeby pokazać kontrpostawę, postawy której nie rozumieją.

Wypuściłem motyla. Złapiesz go, czy pozwolisz mu lecieć? Co wybierasz? Zero, jeden, a może coś innego…

 

PS: Jeśli nie zgadzasz się ze mną, proszę abyś tylko starał się wychwycić główny sens. Chodzi o to, że Ci ludzie pod krzyżem kierują się racjonalnym rozumowaniem i chcą tylko poczuć wspólnotę i się pomodlić. Czy mamy im tego zabraniać i wykluczać ich wyśmiewać?

Pan Łukasz
O mnie Pan Łukasz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka