Soren Sulfur Soren Sulfur
528
BLOG

Rozwiązanie problemów JOWów jest w roli senatu

Soren Sulfur Soren Sulfur Polityka Obserwuj notkę 23

Jest kilka powtarzających się zastrzeżeń co do koncepcji JOW. Jednak nie są one przeszkodą, jeśli rozumie się czym jest republika i w jaki sposób jest ona wdrożona w naszym kraju.

Republika to system wyłaniania władzy i jej podziału w państwie  tak, by uniemożliwić arbitralność decyzji. Z jednej strony władze są obierane przez naród i przed nim odpowiedzialne (demokracja), ale jednocześnie są poblokowane swoimi kolejnymi instytucjami (system hamulców i równowagi, check and balances). Oznacza to, że każdy typ władzy czy instytucji jest wybierany osobno i teoretycznie ma kontrolować i recenzować inne typy władzy. Krytycznym punktem takiego systemu jest zawsze przecięcie się różnych typów władz. JOWy są tylko jednym z potencjalnych elementów całego systemu.

Są jednak sposoby by zmiana na JOWy była głębsza i uwzględniała nie tylko punktową zmianę, ale wręcz wymianę całego podzespołu. Skoro bowiem i tak by je wprowadzić trzeba zmienić konstytucję, to można również pokusić się o większą ewolucję.

Teoretycznie republika w Polsce ma wyglądać następująco: proporcjonalnie wybierany sejm i proporcjonalnie wybierany senat tworzą wzajemny system blokad na poziomie ustawodawczym, sejm wyłania rząd, zaś nad wszystkim czuwa bezpiecznik systemu czyli prezydent wybierany w wyborach powszechnych większościowych. Państwo jest zorganizowane unitarnie.

Polska wybrała formę parlamentarną rządów ze względu na swoją historię i kulturę, choć wielu twierdzi, że właśnie z tych względów bardziej byłby wskazany system prezydencki. W układzie prezydenckim wybory proporcjonalne, takie jak dzisiaj, nie byłyby zasadniczą kwestią gdyż byłyby wtórne do prezydenckich. I często wymiana sejmu następowałaby w trakcie kadencji prezydenta. Innymi słowy kwestia JOWów nie byłaby rozwiązaniem, gdyż decyzje o państwie zapadałyby już w wyborach jednomandatowych - na prezydenta.

Zmiana na system prezydencki jednak wymagałaby drastycznych przemian ustrojowych. Jest to poza zasięgiem retoryki, jaka obecnie największy promotor JOWów, Paweł Kukiz, stosuje by zyskać  kapitał polityczny. Jest zbyt rewolucyjna, a nie ewolucyjna. Tym samym jest nierealna.

Obecnie pseudo-JOWy istnieją w wyborach do Senatu, jednak trafnie się wykazuje, że właśnie są to pseudo-JOWy, gdyż tak skonstruowano ordynację wyborczą, by efekt jednomandatowości był fikcyjny, techniczny. Chodzi tu nie tylko o np. wielkość okręgów, ale również o ignorowany fakt, iż wybory do Senatu odbywają się w tym samym momencie, co do Sejmu.

Rola Senatu w polskim ustroju jest jedną z najbardziej niezrozumiałych wyborów jego twórców. Teoretycznie parlament dwuizbowy ma za zadanie tworzyć dodatkową blokadę przeciwko jedynowładztwu. Senat to izba refleksji, zadumy, czego wyrazicielem jest cenzus wieku senatorów-30 lat. Senat to ostatni punkt w którym jeszcze można zawrócić. Jednak jeśli wybory do niego odbywają się w tym samym czasie, co do Sejmu, to trudno nie postawić  pytania, jaki jest sens takich wyborów w ogóle, skoro wiadomo, że na tej samej emocji wyniesiona zostanie do dominacji w obu izbach ta sama partia i podobny układ polityczny. W Żaden sposób więc Senat swojej roli pełnić nie może. Jeśli podobnie potraktować wybory prezydenckie, to mielibyśmy kuriozalną sytuację, gdy w jednych wyborach wybieramy dwa ciała hamulców - Sejm i prezydenta. Jak jest szansa, że w jednych wygra inna frakcja niż w drugich?

W trakcie kampanii wyborczej wypowiadano się z przychylnością o systemie mieszanym, takim jak w Niemczech, i wskazywano na krytykę JOWów płynącą po ostatnich wyborach w Wlk. Brytanii. JOWy, wskazywano, betonują scenę polityczną na poziomie dwóch partii. Trzecia siła praktycznie nie może się przebić, mimo że potrafi zgarnąć sporo głosów. Proporcjonalność więc ma zalety. A jednocześnie JOWy także. Przekaz jest jasny - potrzebny jest złoty środek, wzorujmy się na Berlinie. Jednak to właśnie szukanie gotowych wzorców ustrojowych, gospodarczych, kulturowych po innych krajach jest tym, co nieustannie w naszej historii zaprowadza kraj na manowce. Ordynacja mieszana, tak jak w Niemczech, to w Polskich warunkach jak dawanie diabłu ogarka a Panu Bogu świeczki - nic dobrego z tego nie wyniknie (horror z ordynacja wyborczą, granicami okręgów, niezrozumiały sposób przeliczania głosów). Potrzebne są rozwiązania całościowe.

Niemniej jednak istnieje prosty sposób wymieszania obu systemów głosowania - połączenia ich zalet i zrównoważenia wad. Wybory do Sejmu winny odbywać się osobno i być oparte o jednomandatowe okręgi wyborcze. Natomiast wybory do Senatu powinny mieć osobny kalendarz i odbywać się według ordynacji proporcjonalnej. W ten sposób główna izba - Sejm, od której zależy efekt JOWów na polskie życie polityczne, byłaby oparta o jednomandatówki, zaś ciało mniej ważne, blokujące - byłoby oparte o ordynację proporcjonalną. Ponieważ oba ciała byłyby wybierane w osobnych, nie krzyżujących się wyborach, wyniki odzwierciedlałyby inne emocje wyborcze i decyzje wyborców. Lokalność kontra popularność - wpisuje się w system check and balances.

Warto też przy tej okazji zwrócić uwagę na szereg blokad ustanowionych w obecnym systemie wyborczym przeciwko wprowadzaniu nowych ludzi i partii na scenę i do wyborów. Kiedy się zestawi wymogi polskie z wymogami brytyjskimi, uderza absurdalność wymagań polskich - tysiące podpisów, setki potrzebnych do tego osób… Bez względu na to, czy popiera się JOWy czy nie, wiele dla odblokowania polskiej sceny politycznej można zrobić zmniejszając te wymagania.

Istotnym też elementem betonowania polityki jest obawa przed marnowaniem głosu. Obawa ta nie znika w przypadku zastosowaniu JOWów, zaś można ją zmniejszyć jednym , a wyeliminować dwoma krokami. Po pierwsze, jest to głos przechodni – transferable vote, w którym obywatel numeruje kandydatów podle preferencji. Jeśli ten z wyższym numerem przegra w liczeniu większościowym, brany jest pod uwagę następny i tak dalej. W ten sposób większościowość łączy się z proporcjonalnością, i unika się zjawiska glosowania na mniejsze zło tylko dlatego bo może wygrać.

Po drugie - i to można zastosować bez względu na to jaka będzie ordynacja - należy zakazać publikowania sondaży wyborczych po ogłoszeniu terminu wyborów. W ten sposób ludzie nie będą nieustannie porównywać i kalkulować swoich wyborów na tle wyborów innych, zwiększy się tendencja do głosowania wedle swoich preferencji.

Połączenie wszystkich trzech propozycji - wybory do Sejmu w JOWach, do Senatu osobno i proporcjonalnie w obu wypadkach z niskimi barierami, zakaz publikacji sondaży po ogłoszeniu terminu wyborów oraz wprowadzenie głosu przechodniego powinno zmniejszyć szanse zabetonowania polskiej sceny politycznej, tworząc unikalny system odpowiadający polskiej specyfice, zachowujący pozytywne efekty wprowadzanych zmian.

 

Sulfur

 

EDYCJA: W ramach powyższych ruchów należałoby również wzmocnić rolę Senatu. Najprościej osiągnąć to można zwiekszając siłę senackiego weta - tak, by jego odrzucenie przez Sejm było trudniejsze, np. podnosząc do 3/5 ilosć potrzebnych głosów do jego odrzucenia. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka