Napisałem na Twitterze i Faceboook'u tak:
Gdybym był Kaczyńskim wystawiłbym teraz Jakubiak na prezydenta W. Elektorat już zebrała.
Rzucam to na Salon i troszkę rozwinę.
Wg mnie Panią Jakubiak zawieszeniem skrzywdzono, by nie powiedzieć mocniej. Skoro już się stało, nie będę tu wnikał w powody, to będąc na miejscu Kaczyńskiego mocno bym się zastanowił nad wystawieniem jej w wyborach Prezydenta miasta stołecznego Warszawy.
Po całym tym zamieszaniu Prezes już wie, że Pani Jakubiak jest patologicznie lojalna. My też to wiemy, choćby po jej wypowiedziach w następstwie spotkania z Kaczyńskim.
Pani Jakubiak stała się teraz symbolem wszystkiego tego, co podobało się milionom w kampanii prezydenckiej PIS. W Warszawie, razem z Panią Kluzik-Rostkowską, wywalczyły ponad 36% poparcia dla Kaczyńskiego. To niezły punkt wyjscie jeśli doda się do tego falę sympatii jaką została Pani Elżbieta obdarzona po zawieszeniu.
Jeśli by miało dojśc do rozłamu, o którym pisała Kataryna, jeśli jest on nieunikniony, to dlaczego nie zrobić podziału przez pączkowanie - wystawić Panią Jakubiak, która skupi wokół siebie sztab wyborczy - czytaj liberalne skrzydło - i pozwolić im miękko wyjść na pozycje samodzielne. Bez Bitki a nawet z błogosławieństwem. Taka marka własna PIS, kontrolowana dywersyfikacja dostaw PIS wyborcom.
Jesli się im uda Kaczyński pozbędzie się liberałów, bo pewnie wykorzystają okazje do odejścia i jednocześnie zyska mocnego partnera, bo przecież nie przeciwnika. Jesli im się uda odbiorą głosy PO, te, które były przeciw Kaczyńskiemu, a nie za PO.
Jeśli się im nie uda też mozna się z nimi rozstać i realizować swój plan twardego 10%
To tak na luźno i szybko.
Może ktoś mnie wyprowadzi z błędu lub dopisze inny mozliwy scenariusz i zalety
