partyzantka partyzantka
1120
BLOG

Wstyd wstydem, a przeprosić trzeba.

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 48

Tytuł specjalnie trochę przewrotny. Dlaczego - o tym dalej. Notka będzie traktowała o dwóch sprawach: pierwsza z nich to tak popularny ostatnimi czasy na salonie wstyd, druga natomiast to przepraszanie.Przyjrzyjmy się najpierw zjawisku pierwszemu.

Otóż w Jedwabnem miał miejsce czyn przestępczy, który z wielu powodów budzi różne odczucia i emocje. Sprofanowano (tak to chyba można nazwać) miejsce śmierci Żydów (gdy napiszę ludzi nie odda to całej dramaturgii zdarzenia). I jedną z emocji pojawiającą się po tym zdarzeniu jest nic innego jak właśnie wstyd. Wstyd cholernyobudził się u red. Terlikowskiego, u innych inne jego odmiany. Zgoda - sprawa jest całkowicie godna potępienia, dla mnie niezrozumiała, niepotrzebna itd. Ale szczerze powiem - ze wstydem mam problem. Dlaczego? Otóż uczucie wstydu zakłada w moim przekonaniu utożsamienie się ze sprawcą danego zdarzenia. A jakbym się starała, to utożsamić się z bandytami demolującymi miejsce pamięci śmierci ludzi (już abstrahując od ich pochodzenia czy wyznania) nie umiem. Tak samo nie umiem wstydzić się za Jaruzelskiego i całą świtę Polaków - komunistów, no nijak nie umiem. Nie czuję przynależności do nich. Mogę natomiast odczuwać dumę z Solidarności. Nie umiem wstydzić się za szebrowników, którzy okradali Żydów (no właśnie - nie tylko Żydów) w czasie II Wojny Światowej. Ale umiem być dumna z ludzi, którzy Żydów ratowali. Nie polega to na tym, że tylko do dobrego się przyznaję a złego nie widzę. Chodzi o to, że w moim głębokim poczuciu to nie ci, którzy dopuszczają się podłości stanowią istotę narodu polskiego. To nie oni są jego reprezentatywną częścią, nie oni pracują na wizerunek Polaków, mimo że skutecznie potrafią go niestety zniszczyć. Może przejawia się tutaj mój idealizm, romantyczność.. Jednak powtarzam: żeby się za coś wstydzić, muszę się z tym utożsamić. A tutaj nijak nie potrafię tego zrobić. Mogę być oburzona, wstrząśnięta, mogę potępić czyn i jego sprawcę - jednak wstydzić za niego się nie umiem.

Za co mi jednak wstyd? Mogę się wstydzić za coś, na co będę miała wpływ. Za moje dzieci, które wychowam. Za moje czyny także. Ewentualnie za państwo, które nie jest w stanie wykryć sprawców. Za system (bo ja wiem, kształcenia?) który nie spełnia swojej roli. Za brak wiedzy, niedoinformowanie - które może być przyczyną takich zajść. Za nieuporządkowanie spraw historycznych (jednak rysowanie swastyki GDZIEKOLWIEK, na miejscu śmierci Żydów szczególnie nie mieści mi się w głowie). Nie wiem czym to może być spowodowane, chyba całkowitym brakiem wiedzy, innego wytłumaczenia znaleźć nie umiem. Bo skąd mogłaby się wziąć nienawiść? 

To nie naród polski dopuścił się dewastacji pomnika w Jedwabnem, to nie naród polski dokonał mordu na Żydach w Jedwabnem. To konkretni ludzie tego dokonali, to na ich głowy spada wina tych czynów. Naród polski za to bronił się przed okupacją hitlerowską, próbował przetrwać lata wojny, które tak nas dotknęły. Nie naród polski dokonywał eksterminacji Żydów - ba, naród polski był obiektem eksterminacji, której dokonywali i naziści i kumuniści (w sumie jedno licho).

Teraz kolej na przepraszanie. Otóż ono głęboko wiąże się ze wstydem. Bo jeśli za coś przepraszam - to czuję się winny. Doskonale absurd ciągłego przepraszania pokazał w ostatnim felietonie w Uważam RzeWaldemar Łysiak. Za Jedwabne ostatnio znów przeprosił prezydent Komorowski (a Łysiak jasno pisze, że był to mord Żydów wymuszony przez Niemców na grupie lokalnych mętów. Wniosek? Naród polski jest winny tegoż - czy na prawdę tak jest? Tutaj autor przywołuje różne przykłady sytuacji, za które inne narody nie przepraszają - Niemcy za mord na milionach ludzi, Francuzi za dostarczanie Niemcom Żydów, Rosjanie za ... oj, tutaj tego dużo, itd. itp., odsyłam do felietonu. Tylko my, którzy jakby na to nie patrzeć byliśmy ofiarą wojny, czujemy się w obowiązku przepraszać. Za co? Za grupę ludzi, która za podjuszczeniem niemieckim zabiła inną grupę ludzi, tak się składa, że Żydów (taki był niemiecki plan - eskterminacja Żydów).

Wyobraźmy sobie, że ktoś dopuścił się dewastacji pomnika w miejscu, gdzie zamordowano Polaków dajmy na to w Rosji. Narysował tam sierp i młot. (Zdaję sobie sprawę, że porównanie nie jest idealne). Czujemy, jak bardzo bolesne byłoby to dla nas. Dlatego całkowicie rozumiem poruszenie, które wywołało zdarzenie w Jedwabnem. I jest mi z tego powodu przykro. Dlatego powinno się sprawcę złapać i ukarać, a czyn napiętnować. Jednak przepraszanie za niego jest czymś co wykracza ponad mój rozsądek.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka