partyzantka partyzantka
504
BLOG

Bo premier MUSI współpracować z prezydentem.

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 30

Ale czy każdy premier z każdym prezydentem? Może tylko premier Tusk z prezydentem Komorowskim? A może każdy premier z prezydentem Komorowskim? Bo chyba nie premier Tusk z każdym prezydentem? No i zamotałam, i dobrze. Bo to co wygaduje ostatnio przewodniczący PO w głowie się nie mieści. Chyba go trochę poniosło, nie skalkulował. Przytoczmy może znamienne słowa premiera:

No ludzie, ktoś tu zwariował. Znaczy co, łaskę robił? Polacy wybrali prezydenta i każdy polityk ma obowiązek z prezydentem współpracować. Donald Tusk brał za to pieniądze co miesiąc, żeby normalnie współpracować z instytucjami państwowymi.

Jakiż to wielki szacunek dla demokracji w nich widać. Dotyczą one oczywiście potencjalnego premierostwa Jarosława Kaczyńskiego. Łaski nie robi, współpracować z prezydentem Komorowskim będzie musiał. A te deklaracje, że zamierza? Nie ma wyjścia w końcu, łaski nie robi.

Wszystko pięknie. Ale gdy sięgniemy pamięcią parenaście miesięcy wstecz.. W demokratycznych wyborach prezydentem został wybrany ś.p. Lech Kaczyński. Premierem był Donald Tusk. Analogicznie możemy stwierdzić, że premier miał obowiązek współpracować z prezydentem, w końcu za to brał pieniądze. Łaski nie robił. Pamiętamy jednak co się wtedy działo? Jakoś szacunek dla demokracji nie był jeszcze wtedy u Donalda Tuska tak rozwinięty jak jest dzisiaj. Przypomnijmy choćby wojnę o samolot czy organizację obchodów w Katyniu. Przypomnijmy wszelkie słowa, które dezawuowały prezydenta i które padały nie tylko z ust premiera (Powiem brutalnie - nie potrzebuję pana prezydenta, na tym polega problem)ale i z ust innych polityków jego frakcji (a przecież każdy polityk ma obowiązek z prezydentem współpracować). A dotyczyły nie tylko, a właściwie prawie nigdy niekompetencji (bo co jak co, ale z dotychczasowych prezydentów to Lech Kaczyński bił ich wszystkich o głowę) a chamskich uwag nie związanych z merytoryką.

Jak na dłoni widać, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A swoje opinię można dostosowywać do sytuacji. Ale czy premier naprawdę myśli, że Polacy są takimi durniami i zapomnieli o tym co miało miejsce w, w końcu, niedalekiej przeszłości?

Żeby było śmieszniej, to nie koniec. Otóż prezydent (a przynajmniej jego środowisko) nie wykazuje już takiej wrażliwości na wybory społeczeństwa. Otóż prezydencki min. Tomasz Nałęcz znów powtarza, że głowa państwa nie ma obowiązku mianować premierem szefa zwycięskiego klubu. To, że Polacy głosując na daną partię świadomie wybierali również potencjalnego premiera nie ma nic do rzeczy. Czyż nie jest to stwarzanie już teraz gruntu dla decyzji, która może okazać się zaskakująca? Zobaczymy, już niewiele czasu nam zostało.

Konkludując: jak jest więc z tą współpracą między urzędem premiera i prezydenta? Otóż tak: obowiązek współpracy mają wszyscy politycy nie będący z PO wobec polityków wywodzących się z tej partii. W drugą stronę to nie działa, a przykładów na poparcie tej tezy mamy ogromną ilość.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka