I oto nastał dzień, gdy telewizyjni popularyzatorzy filmowi przemówili ludzkim głosem. W rozmowie Grażyny Torbickiej i Tadeusza Sobolewskiego, o kinie w 2010 roku, w dzisiejszym "Kocham kino", padły stwierdzenia następujące:
"Essential Killing" - film pusty; właściwie to tylko taki trailer dobrego filmu.
"Miód" - na festiwalu w Berlinie powinni go pokazywać w sekcji dla dzieci, bo to taki naiwny, dziecinny film jest.
"Autor Widmo" - to nie jest wybitny film.
"Chrzest" - zaskakujące, że odnosi sukcesy za granicą, nie lubię go (Torbicka), to film mało odkrywczy.
"Wszytko, co kocham" - niestety trochę za prosty.
Szczypałem się, czy może przysnąłem podczas relacji z Owsiaka i oto majaczy mi się tylko we śnie taka wersja programu. No w sumie nie wiem, może i ten tekst piszę we śnie.
Do tego jeszcze, oboje państwo przypomnieli sobie, jakimś cudem, o filmie "Zero" i oboje pochylili się nad nim z uznaniem. I że to jeden z dwóch, trzech najlepszych filmów w 2010! A przecież to film z 2009. Gdy zaś wchodził na ekrany, to w "Kocham kino" raczej, wyjątkowo, wiało chłodem, nie przypominam sobie zachwytów.
Na koniec, aby dopełnić mojego zdumienia, państwo dostrzegli też "Erratum", i też ogłosili, że to jeden z najlepszych filmów w minionym roku. Kurczę, co za program! Zupełnie jakbym sam go robił.
PS. No dobrze, była jedna łyżka dziegciu. Państwu bardzo się spodobał "Jestem twój" Grzegorzka. Czyli to jednak nie mogło się dziać w moim śnie.