"Tomasz Lis na żywo", wczoraj - czekałem na dyskusję o polskich komediach, tymczasem program okazał się reklamówką "Och Karol 2", filmu, który w polskich kinach już zarobił dużo, ale dlaczego nie miałby zarobić jeszcze więcej?
Dobór gości do rozmowy okazał się iście kuriozalny, nawet jak na standardy redaktora - 4 do 1. Czwórka "intelektualnych stręczycieli" (jak trafnie rzecz nawał Kazimierz Kutz), przeciw jednemu Krzysztofowi Vardze, który niestety, nie przygotował sobie taktyki na tę dyskusję, a właściwie należy się dziwić, że w ogóle przyjął zaproszenie do rozmowy w takiej konfiguracji. Dwoje aktorów zatrudnionych w filmie, którzy - jak pan Adamczyk sam niedawno się chwalił - podpisują grube umowy, co im wolno mówić o filmie, a czego nie - patrzyło na pana Vargę jak na oryginalne zjawisko, z rozbawieniem. Scenarzystka i producentka filmu - podobnie. Do tego, w roli przyzwoitki, krytyk filmowy, pan Rakowiecki, który odzywał się mało, a jak już coś mówił, to banały.
Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy aktorzy mogli tu mówić swoim głosem, pozbył się ich, gdy Piotr Adamczyk zaczął wycofywać się rakiem z własnych wypowiedzi, przytoczonych przez Lisa, o tym, że polskie kino jest słabe i nie ma dobrych ról do grania. Nie omieszkał natomiast, podobnie jak Anna Mucha, zachwalić "Och Karol 2", że scenariusz wspaniały, film bardzo śmieszny, humor błyskotliwy.
Taki dobór dyskutantów to kompromitacja dla prowadzącego program.
Ale nie tylko lista gości była kuriozalna. Również lista pytań. Skoro redaktor Lis już zaprosił członków obsady, powinien przede wszsytkim zapytać o owe kontrakty z producentem - czy aktorom wolno mówić o filmie to, co myślą. Inteligentny prowadzący by tak zrobił. Mógł również zapytać gości, jak oceniają inne polskie komedie, te w których nie brali udziału, i czy w ogóle chodzą na nie do kina. W dyskusji nie pojawił się temat powinności państwa co do prowadzenia polityki kulturalnej, dbania o poziom polskiej kultury. Akurat "Och Karol 2" nie był dotowany z publicznych pieniędzy, ale inne polskie "komedie" - tak. Cała dyskusja skoncentrowała się wokół gustów, w ogóle nie mówiono natomiast o warsztacie filmowym, że są to filmy bez scenariusza, bez dramaturgii, z tandetnymi dialogami - krótko mówiąc, filmowa grafomania i kicz. To powinien powiedzieć pan krytyk, ale - nie powiedział.
I na koniec - wypowiedzi widzów nagrane po seansie, w domyśle - "Och Karol 2" (nie było to chyba jednak wyraźnie powiedziane). Wszyscy się uśmiali i zadowoleni. Przeglądam trochę fora filmowe, odróżniam, mniej więcej, wpisy prawdziwe od opłaconych, te opłacone zresztą to są prawie zawsze opinie pozytywne, i nie mam wątpliwości, że prezentacja sondy, w której wszyscy są zadowoleni z polskich komedii, daje obraz, nie szukając dosadnych określeń, fałszywy. Owszem, wielu ludziom to się podoba, ale wielu też tym polskim filmowym szajsem już rzyga.