Paulo Paulo
745
BLOG

Do wszystkich "śląskich" analfabetów wtórnych

Paulo Paulo Polityka Obserwuj notkę 16

 

„Niedawno umieszczono, wbrew wyrokowi Sądu Najwyższego z 2007 roku, narodowość śląską w spisie powszechnym. Sąd Najwyższy słusznie bowiem wywiódł, że historycznie rzecz biorąc, niczego takiego jak naród śląski nie ma. Można dodać, że śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej.”

Część polskich mediów, polityków i komentatorów niestety, ale nie potrafi czytać ze zrozumieniem lub dla swoich partykularnych celów nie chce czytać ze zrozumieniem. Uczepili się jak muchy pewnej mało szlachetnej substancji jednego wyrwanego z kontekstu zdania z opublikowanego przez PIS dokumentu pt.: „Raport o stanie Rzeczypospolitej”. Powyżej celowo zacytowałem cały fragment, który jasno jak wół sygnalizuje potencjalne zagrożenia dla naszego państwa jakie mogą pojawić się jeśli zaakceptujemy istnienie sztucznie wykreowanego przez separatystów z RAŚ tworu pod nazwą „narodowość śląska”. Czegoś takiego jak narodowość śląska i związana z tym śląskość nie ma. Kaczyński i jego partia stawiając tego rodzaju niebezpieczeństwa w świetle debaty publicznej zachowuje się tak jak na polityka przystało, sygnalizuje to co może być w przyszłości istotnym elementem zagrażającym istnieniu państwa polskiego i stara się przeciwdziałać temu już teraz, a nie gdy mleko się rozleje. Przypominam, że Polska jest państwem o charakterze UNITARNYM, nie ma możliwości tworzenia żadnych autonomicznych regionów. Oczywiście RAŚ i jego szef Jerzy Gorzelik  bardzo sprytnie swój separatyzm ubrali w futerko legalizmu (chcą zmienić do 2020 konstytucję), co zdejmuje z nich groźbę delegalizacji pod zarzutem zmiany charakteru państwa siłą. I dlatego opinia publiczna musi wiedzieć o takich działaniach, musi wiedzieć że największa polska partia rządząca PO dopuszcza RAŚ jak i Mniejszość Niemiecką do współrządzenia odpowiednio województwem Śląskim i Opolskim (zaprasza ich też na swoje listy). RAŚ dostał w zarządzie województwa zarządzanie min.: edukacją, doprowadził do absurdalnej wymiany krzesełek Stadionu Narodowego w Chorzowie (na którym polska reprezentacja święciła swoje historyczne triumfy) z biało – czerwonych na żółto – niebieskie (barwy niby Śląska). Sam Gorzelik wypowiada się skandalicznie:

„Jestem Ślązakiem, nie Polakiem, i nie Polsce przyrzekałem, więc jej nie zdradziłem i nie czuję się zobowiązany do lojalności wobec tego państwa” mimo, że posiada polskie obywatelstwo" - czemu go się nie zrzeka w takim razie ?.

Gorzelik nawiązuje również do antypolskich wystąpień przedwojennego premiera Davida Lloyda George'a:

„Dać Polsce Śląsk to tak, jak dać małpie zegarek. No i po 80 latach widać, że małpa zegarek zepsuła”.

Nie chce pamiętać o tradycji trzech Powstań Śląskich, w których Polacy ze Śląska (czyli Ślązacy w rozumieniu geograficznym i etnicznym) walczyli (przelewając krew) przeciwko Niemcom o przyłączenia Górnego Śląska do ich ojczyzny czyli Polski. Obrzydliwe wynaturzenia osobników w rodzaju Kazimierza Kutza (vel Kuca) celowo już pomijam bo to margines społeczny (choć do niedawna należący do PO). Mniejszość Niemiecka ma z kolei status całkowicie nieadekwatny i niesymetryczny ani prawnie ani liczbowo do mniejszości Polaków w Niemczech, przegłosowuje na Opolszczyźnie wieszanie tabliczek niemieckojęzycznych dla nazw wsi i miejscowości. Oczywiście ich koalicjant PO nie potrafi w ten sam sposób upomnieć się o prawa Polaków w Niemczech.

To, że PO jest w stanie na doraźnym ołtarzyku walki z Kaczyńskim położyć bardzo wiele łącznie z ofiarami śmiertelnymi i ich pamięcią, a także rozwalaniem państwa polskiego po kawałku jakoś mnie już specjalnie nie dziwi. Wobec tego zaprotestuję kartką wyborczą (chyba, że wyląduje ona na śmietniku bądź zostanie uznana za nieważną). Tym nie mniej tzw.: świat mediów jeśli tak bardzo nie lubi Kaczyńskiego to niech sobie znajdzie inne poletko, żeby po nim skakać (i przy tym ośmieszać się, rezygnując z rzetelnego dziennikarstwa), a nie coś co kiedyś może zniszczyć wysiłki wszystkich tych którzy walczyli o to by Polacy mogli mieć swój kawałek miejsca na świecie. Wiem, że poziom wykształcenia i znajomości historii dramatycznie maleje, PO robi wszystko, żeby te zjawiska pogłębić vide faktyczna likwidacja przedmiotu historia w liceum. Ale naprawdę w Polsce już kiedyś zaistniała regionalizacja, nazywało się to rozbiciem dzielnicowym (lata 1138 - 1320), wówczas de facto na prawie 9 wieków Polska utraciła Śląsk i Pomorze Zachodnie (na rzecz Niemiec). Na dobre Polsce to nie wyszło, po co do tego wracać ?? Historia jest właśnie po to by na jej podstawie wyciągać wnioski i uczyć się na jej błędach, nie popełniać ich po raz kolejny. Argument, że Unia Europejska wspiera regionalizmy to jest dowód na to, że nie wszystko co zostanie wymyślone w Brukseli, Berlinie czy Paryżu musi być wiernopoddańczo przyklaskiwane w Warszawie. Zresztą Francja czy Hiszpania z regionalizmami w stylu Baskonii czy Katalonii chcą aktywnie walczyć, gdy zorientowały się, że sprawy zaszły za daleko. Niemcom być może opłaca się mieć możliwość mieszania w polskim kociołku rękami śląskich neofitów lub w ostateczności roztoczenia nad nimi „parasola ochronnego” (kłaniają się tu również listy volksdeutsch‘ ów z okresu okupacji, proszę sprawdzić kogo i z których regionów na nie wciągali – także do swojej armii).  

Jak tak na to wszystko patrzę, to potwierdza się mój pogląd, że decentralizację Polski trzeba zmodyfikować. Wracam do forsowania swojego pomysłu by władze województw nie były wybierane w wyborach bezpośrednich tylko były szczeblem centralnym pod całkowitą kontrolą wojewody mianowanego przez premiera rządu.

Mój tekst może ktoś odebrać jako emocjonalny i dobrze, bo taki właśnie jest, opisuję co czuję jak patrzę na ten  cały obłęd.

Paulo
O mnie Paulo

Konserwatysta Si Deus nobiscum, quis contra nos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka