Paulo Paulo
742
BLOG

PO wchodzi w ostry zakręt, szansa dla PIS

Paulo Paulo Polityka Obserwuj notkę 8

  Mija 10 lat od powstania dwóch dominujących obecnie na scenie politycznej partii PO i PIS. Obydwie partie zdążyły być już opozycją (także wobec siebie) oraz współtworzyć rząd. Nie zamierzam teraz wnikliwie oceniać (przyjdzie na to czas), ale pisząc krótko jak dla mnie PIS na tle PO wypada po prostu lepiej. Obydwie partie zaczynały teoretycznie jako prawice, w pewnym momencie nawet antysystemowe, obydwie są obecnie na skutek różnych zdarzeń w trochę innym miejscu. Sczególnie widoczne jest to na przykładzie Platformy. Lata 2001-2005 to teoretycznie mieszanka konserwatystów i liberałów z nadzieją na coś rozsądnego w przyszłości, następnie de facto obrońcy postSLDowskiego status quo, w 2007 populiści z pudrem chadeków, w czasie swoich rządów populistyczna i bezideowa partia władzy, obecnie podejmująca decyzję o niebezpiecznym wejściu w zakręt na lewo, za którym czai się już skrajna lewica w stylu Zapatero. Tak w obliczu ostatnich decyzji odczytuję zamiary PO. Po tzw. prawej stronie sceny nic już nie mogą ugrać, wyborczych obietnic spełnić nie są wstanie, więc na łowy chcą się wybrać na lewą stronę. Problem polega na tym, że z tego nie wyniknie nic dobrego dla Polski. Rozpoczynanie ideologicznego konfliktu światopoglądowego to ostatnia rzecz, która jest nam w tej chwili potrzebna. Konfliktu, który podlany dewastacją i fatalnym stanem finansów publicznych może dać nieobliczalne skutki. Kolejny problem stanowi sam Donald Tusk, który przez kilka lat starannie się maskował co do swoich poglądów, ale teraz w zasadzie pokazuje swoją prawdziwą twarz. Twarz, ktorą jedni widzieli wyraźniej inni z powodu braku rozeznania sceny i historii politycznej mniej lub z powodu emocji widzieć nie chcieli. Nie możemy zapominać również o ciągotkach separatystycznych (regionalizacyjnych bądź decentralizacyjnych jak to fałszywie ujmują członkowie PO), które w połączeniu i koalicji z formacjami typu Ruch Autonomii Śląska czy Mniejszość Niemiecka mogą dać opłakane skutki dla podstaw funkcjonowania naszej państwowowści. Ze względu na parasol ochronny mediów taki obraz na razie nie przebije się doświadomości szerszego spektrum wyborców, co może skutkować ponownym zwycięstwem PO. PO ewidentnie tworzy już nie tylko front jedności narodu, ale taki neoPZPR, polski odpowiednik antydemokratycznej meksykańskiej partii rewolucyjno-instytucjonalnej.

W obliczu takiej sytuacji pojawia się szansa dla PIS. PIS jednak jest po tragedii smoleńskiej partią pogruchotaną, przestraszoną, z problemami kadrowymi. Nie do końca wie co zrobić jaką taktykę obrać. Zachowuje się jak typowa centrowa chadecja, nie jest na pewno partią antysystemową wobec III RP. Generalnie byłem zwolennikiem przyjęcia twardego kursu, "wariantu węgierskiego", który może skutkować kolejnymi latami rządów PO. W obliczu zapędów PO, wymachiwania pomysłami i pięściami na ostatniej konwencji przez Tuska nie wiem już czy po kolejnej kadencji będzie co zbierać. Wszelkie kalkulacje stają się jałowe. PIS powinien zaprezentować się jako zdecydowana partia broniąca chrześcijańskiej, katolickiej tożsamości naszego państwa, zapewniającej względny spokój i możliwość rozwoju intelektualnego i zawodowego Polaków, konserwatywną modernizację (czyli przywrócenie wartości w życiu publicznym, wprowadzenie nowych ludzi do tzw.: elity, wzmocnienie państwa, finansów i rozbudowa infrastruktury), przynajmniej częściowe wyjaśnienie i rozliczenie tragedii smoleńskiej, dociskać PO do lewej strony, sprobować doprowadzić do kompromitacji prawe skrzydło PO. Kolejny ważny aspekt to w przypadku wyborczego zwycięstwa PO, zminimalizować wynik PSL, odebrać elektorat wiejski, najlepiej wyrzucić byłoby tą sitwę leśników i strażaków z parlamentu, ale to może być niemożliwe do realizacji, wepchnąć te trzy partyjki POPSLD do jednej koalicji i wówczas przyjąć bardzo, podkreślam bardzo ostry kurs anstysystemowy wobec III RP i jej władzy, wobec systemu społecznego, bankowego, finansowego jaki ten system petryfikuje. Gdyby PIS wygralo już teraz to Kaczyński przeszedłby chyba już ostatnią próbę jako lider polityczny, jeśliby rozegrał to tak, że byłby w stanie rządzić nawet robiąc z części PO, SLD czy PSL maszynki do glosowania, reformując przy okazji finanse przeszedłby do historii, ale to mało prawdopodobny scenariusz, tak jak stworzenie do wyborów nowej silnie prawicowej formacji. Zwycięstwo w 2011 bez planu i odpowiednich ludzi może być końcem PIS. PIS nie potrafi stać się wielkim może nawet kilkumilionowym ruchem, trochę rozumiem te obawy przed kolejnymi rozłamami, ale trzeba w takim razie zmienić system weryfikacji nowych ludzi, bo zastraszoną kadróweczką na 20 kilka tys. Polski się nie zmieni. A program na razie też jest taki słabo przygotowany, dużo jest do poprawy. Zwłaszcza w obliczu podejścia do społecznej gospodarki rynkowej, ordoliberalizmu. Konwencje z młodymi tego nie zatuszują, choć są dobrym pomysłem-uzupełnieniem, by raz na zawsze wytrącić argument PO jako partii wyłącznie reprezentującej młodych.

Ot takie moje wolne przemyślenia.

Paulo
O mnie Paulo

Konserwatysta Si Deus nobiscum, quis contra nos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka