Nie jestem wielbicielem szefa WikiLeaks, ale patrzę na to pragmatycznie. Z ćwierć miliona tajnych dokumentów da się wyczytać ciekawe rzeczy i trzeba z tego korzystać, póki można. Z drugiej strony odwagi - aby ujawnić materiały rządu USA - nie było trzeba tak wiele, jakby chodziło o np. dokumenty FSB.
Gdyby pokazał się choć jeden naprawdę tajny rosyjski dokument, pan Julian już by leżał w kostnicy. A tak wylądował w londyńskim areszcie, z adwokatem i prawem od wydawania odezw o 'wolności słowa". Jak się okazuje liberalne demokracje nie są takie bezzębne, kiedy chcą - potrafią się bronić. I ich wrogowie wpadają w rządowe łapki.
Jednak w tym wypadku szokujący jest pretekst. Otóż pan Julian był poszukiwany przez Interpol, bo 30-letnia panna ze Szwecji, "radykalna feminsitka" i "uniwersytecki urzędnik ds. równości seksualnej" poskarżyła się, że Assange specjalnie uszkodził prezerwatywę. Inna panna - że kochał się z nią bez gumki. I choć obie spały z Julianem dobrowolnie, policja całej Europy została postawiona na nogi. I w efekcie dopadła Assange'a w Wielkiej Brytanii.
Cała "mrożąca krew w żyłach" opowieść tutaj. Teraz pytanie: skoro za coś takiego mogli zapuszkować na oczach świata faceta od WikiLeaks, to co mogą zrobic z nami, małymi żuczkami?
87 525