W ostatnich dwóch dniach numerem jeden w polskich mediach są Komisje Śledcze. Od zawsze bardzo sceptycznie podchodziłem do idei Komisji Śledczych. Doświadczenie pokazało, że żadna z dotychczasowych komisji (z wyjątkiem tej ds. Olewnika) nie wyjaśniła nic. Ukazały one jedynie to co każdy wie, że są nieprawidłowości, bałagan, jakieś przekręty ale jakie już nie wiemy bo brakuje kluczowych dowodów. Zaczęło się od komisji w sprawie afery Rywina. Komisja wylansowała kilka gwiazd. Wspaniałego przewodniczącego, uczciwego i sprawiedliwego wybitnego działacza PZPR Tomasza Nałęcza. Ostatniego sprawiedliwego w morzu korupcji Adama Michnika. Biednego, pokrzywdzonego Rywina i w końcu PO-Pisową parę Rokita-Ziobro, która za sprawą pieniędzy państwowych świetnie rozegrała kampanie wyborczą. Były też wątki homoseksualne za sprawą Pani Błochowiak z SLD i owies Pani Beger. Tylko Prezydent Kwaśniewski nie chciał potańczyć przed śledczymi. Poza wylansowaniem wspomnianych indywidualności nie dowiedzieliśmy się niczego. Jednym pozytywem był drastyczny spadek poparcia dla lewicy. Jednak chyba nie to jest celem komisji. Ta komisja była pewnego rodzaju pionierem wśród komisji. Później szło już z górki.
Nagły napływ kolejnych komisji śledczych dotarł do nas w raz z objęciem rządów przez Platformę Obywatelską, która za cel numer jeden obrała sobie udowodnienie wszystkim polakom, że PiS Ziobro Kaczyński zabili Barbarę Blidę i sami kierowali całą prokuraturą. Umiejętności Pani Minister Pitery nie wystarczyły więc trzeba było działać inaczej. Tym sposobem z oczywistym wsparciem lewicy powstały dwie komisję. Pierwsza z nich tzw. Komisja Naciskowa. Na czele z Andrzejem Czumą, który najpierw jako przewodniczący, później jako minister sprawiedliwości następnie dalej jako przewodniczący skutecznie zbłaźnił swoją osobę na najbliższe lata. Komisja działa do dziś i jak na razie ma problemy z wyjaśnieniem czegokolwiek. Najwięcej rozrywki dają nam dialogi Pani Wróbel i przewodniczącego Czumy. I było by to nawet śmieszne, ale tylko wtedy gdyby ten cyrk zaoferowano nam za darmo. Ale za ponad 100 tyś złotych każdy z nas znalazłby na pewno lepsze przedstawienie. Dzisiaj oglądałem przesłuchanie Kazimierza Marcinkiewicza, który wbrew nadzieją rządzących stwierdził że nie było żadnych nacisków. To idealnie podsumowuje dotychczasowe pracę tej komisję.
Kolejny niewypał to komisja, która powstała w myśl koalicji PO-SLD. Jej motto brzmi – uwalmy PiS wykorzystując przy tym śmierć koleżanki. I tak przez już dwa lata posłowie kręcą się w miejscu. Mowa oczywiście o Komisji która bada okoliczności śmierci Barbary Blidy. Okazało się, że oczywiste oczywistości Ryszarda Kalisza tak naprawdę nie są oczywiste. Prościej rzecz ujmując one są ale poseł Kalisz nie ma na to dowodów. Panie Pośle wczoraj wydawało mi się że widziałem UFO, ale nie mam na to dowodów, bo zanim wyciągnąłem z kieszeni aparat UFO zniknęło. Czy to znaczy, że UFO istnieje czy nie? Myślę, że tak wybitnemu znawcy prawa taka analiza rozjaśniła by trochę umysł. Niestety coraz częściej widać w oczach przewodniczącego pewne zaćmienie spowodowane zapewne 20 letnim członkostwem w jedynej słusznej partii. Wczoraj Panu Kaliszowi puściły nawet nerwy. Oskarżanie świadka podczas zadawania pytań nie przystoi tak wybitnemu prawnikowi. Teraz Pan Kalisz naraził się na proces sądowy. Pracę przewodniczącego skrytykował wcześniej nawet Grzegorz Napieralski (SLD). Ciekaw jestem ile jeszcze czasu potrwa szukanie dowodów obarczających PiS. Komisja wyjaśniająca okoliczności śmierci Barbary Blidy kosztuje na dzień dzisiejszy prawie pół miliona złotych. Jednak to nie koniec kosztów, wiele z nich trafia jako wydatki do budżetu Kancelarii Sejmu. A Pan przewodniczący miesięcznie dostaje dodatkowe 2,000 zł brutto do pensji.
Po drodze umknęła nam jeszcze jedna komisja. Niespodzianka? Komisja ds. Afery Hazardowej. Dziwnym trafem tutaj nie trzeba było konfrontacji, powtórnych przesłuchań, szukania nowych świadków, bilingów głównego podejrzanego Grzegorza Schetyny. Tutaj wszystko było jasne od pierwszego dnia tej komisji. Wszystko za sprawą jej głównej gwiazdy. Mirosława Sekuły z PO. Ten Pan przebił swoją nieudolnością i idiotyzmem nawet fachowca w tej dziedzinie, swojego kolegę Andrzeja Czumę. Komisja wylansowała też inne gwiazdy. Poznaliśmy dogłębnie intelekt i przenikliwość posła Stefaniuka, dociekliwość i waleczność Arłukowicza. No i na deser płacząca Pani Kempa. Generalnie nie jest to śmieszne, jeśli ktoś płacze. Ale nie koniecznie Polacy chcą oglądać takie żenujące sceny w tak ważnych dla naszego Państwa sprawach. Generalnie trochę rozumiem Panią poseł. Gdybym miał pracować z kimś takim jak Sekuła też stanął bym przed dylematem – śmiać się czy płakać? Jak już wspominałem wcześniej przewodniczący Sekuła szybko skończył ten spektakl w imię sprawiedliwości. Krąży już nawet taki żart, że gdyby Mirosław Sekuła prowadził Komisję Rywina, Leszek Miller do dziś byłby premierem.
Jedyną komisją, która się nie zbłaźniła jest komisja badająca okoliczności śmierci Olewnika. Z jednego powodu. Nie ma tutaj walki politycznej i każdemu z członków zależy na wyjaśnieniu tej sprawy. Taką przynajmniej mam nadzieję. Sama komisja kosztowała również wiele tysięcy złotych. Jednak ze względu na postępy i słuszność jej utworzenia nie będę tego rozliczał. Pozostałe komisje jakie były każdy widział. Nie wspomniałem o kilku innych komisjach bo moja opowieść nie miała by końca. Nie mniej puenta jest jedna. Nie warto tracić czasu i pieniędzy na Komisję Śledcze. Mechanizm jest w nich jasny i znany jeszcze przed rozpoczęciem prac. Jeśli sprawa dotyczy rządu, śledczy z partii rządzącej oraz ewentualny koalicjant za pieniądze podatników będą do znudzenia zakłamywać rzeczywistość i wmawiać opinii publicznej że przecież nic się nie stało. Opozycja jakby nie było zawsze będzie sprawę drążyć i szukać dowodów. Czasem niestety robi to bardzo nieudolnie i nieprofesjonalnie.