Paweł Kowal Paweł Kowal
5601
BLOG

Katarynie i nie tylko do rozmów przy świątecznym stole

Paweł Kowal Paweł Kowal Polityka Obserwuj notkę 73

Odstępuję od zasady i poruszę sprawy spoza polityki zagranicznej. Ale nie do końca. Wśród rzeczy bowiem, co do których Polacy uważają, ze politycy powinni działać wspólnie dwa górne miejsca zajmują odpowiednio: polityka zagraniczna- 69,5%, polityka rodzinna – 65,5%. Inne dziedziny stoją wyraźnie niżej, a odpowiedzi, że politycy powinni współdziałać we wszystkim pada jedynie 2,5%, co oznacza, ze Polacy maja w tej sprawie bardzo trzeźwy osąd. Komentarze, m.in. Kataryny, którą bardzo cenię, dotyczące przedstawionego przez nas dzisiaj programu sprowokowały mnie do kilku odpowiedzi.

kataryna (@katarynaaa) 17/04/2011 16:31
To ja jednak wolę jak PJN zamyka Radio Maryja niż rozdaje kasę. Becikowe 500 zł przez rok, 200 zł miesięcznie do 26 r.ż.
Trudno mi się zgodzić. Wszystkie dane pokazują, że najważniejszym wyzwaniem jakie stoi przed Polską jest demografia i polityka rodzinna a nie Radio Maryja i inne sprawy, które blogerzy, także o prawicowych poglądach omawiają. W każdym razie sens mojej pracy dla PJN wiąże się właśnie z próbami zasypywania rowów w polityce zagranicznej i rodzinnej, na inne sprawy mniej zwracam uwagę. Próbowałem w PiS w przeszłości namawiać najbardziej wpływowych polityków tej partii do nowoczesnego zajęcia się ta kwestią, bez skutku. Zacznijmy zatem od początku: skoro nikt nie kwestionuje, że na politykę rodzinną trzeba wydawać środki, to pozostaje pytanie kto ma decydować o ich przeznaczeniu: państwo czy rodzina. Jest to nie tylko pytanie o to, ile w nas zaufania do obywateli ale i pytanie o prawa rodziny. Pomoc po urodzeniu dziecka powinna być elementem troski o matkę – powinna być uzależniona od jej sytuacji materialnej, ale poprzeczka nie powinna być zawieszona zbyt nisko.    
kataryna (@katarynaaa)
17/04/2011 16:49
@FryderykRG Bez kozery pińcet rozdają na dziecko przez rok, a ja bym chciała wiedzieć kto to sfinansuje. I dlaczego my wszyscy.
Dlatego wszyscy, że to sprawa całego społeczeństwa, jego możliwości rozwoju, pozycji w Europie, struktury rynku pracy, poziomu dobrobytu, rozwoju całych gałęzi gospodarki narodowej i wreszcie utrzymania systemu emerytalnego. W przypadku Polski, co pokazują dane i prognozy to w dłuższej perspektywie sprawa samego trwania narodu, by powiedzieć patetycznie. Nie ma sensu poważna rozmowa o państwie, jeśli uznamy, że demografia to tylko i wyłącznie temat dla rodzin wielodzietnych. A na pewno nie ma wtedy już sensu rozmowa w kategoriach prawicowych, konserwatywnych itd. W naszym programie PJN z wyjątkiem ogólnej dedykacji części środków w postaci konta edukacyjnego, które zresztą w części jest swego rodzaju bonem edukacyjnym nie ma ani jednego rozwiązania nie występującego w systemach polityki rodzinnej w UE. Czekam spokojnie na to kto będzie wyśmiewał nasze propozycje z pozycji „eksperta”.
17/04/2011 16:53
kataryna (@katarynaaa)
@FryderykRG Dlatego uważam, że to nieodpowiedzialne. 500 w gotówce przez rok, 200 na fundusz edukacyjny do 26 r.ż. Kto na to zarobi?
Nieodpowiedzialne to jest milczenie polityków PO i PiS w tych sprawach, lub składanie propozycji rodem z PRL. Najbardziej zaś nieodpowiedzialny jest brak zaufania do rodzin w Polsce ze strony polityków. Skandalem jest stosowanie wobec wszystkich rodzin kryteriów, które dotyczyć powinny opieki państwa nad rodzinami patologicznymi co w Polsce jest normą. Od czasów Jacka Kuronia polityka społeczna a szczególnie rodzinna jest w Polsce utożsamiana z walką z biedą i z patologiami. Takie jej rozumienie jest anachroniczne i musi zostać przerwane. Rodzice, często już dwojga czy trojga dzieci nie mogą być proszącymi klientami opieki społecznej, to postawienie sprawy na głowie, nie mogą nieustannie wypełniać kwitków by dostać na książki, na tornister… Sami lepiej wiedzą od premiera, czy chcą wydać na szklankę mleka czy sok, czy na kino, czy basen, czy na jabłko. Te same pieniądze, które dzisiaj ciekną jak przez urzędnicze sito trzeba zostawić w dyspozycji rodzin. Nie można wiecznie uszczelniać dziurawego koła! W takim systemie powstaną także dodatkowe nowe przedszkola i żłobki itd. zdecydują o tym sami rodzice. Wielu polityków nie podziela tego sposobu myślenia, bo sadzą, ze wiedzą lepiej. Także Dominika Wielowiejska właśnie skrytykowała nas program z tych pozycji, że urzędnicy lepiej wiedzą od rodziców. Otóż my tak nie uważamy.
Grzegorz Piechuła (@Piechula)
17/04/2011 17:02
Zabawna ta kiełbasa wyborcza PJN - obiecują gigantyczne dodatki, ale o środkach ich sfinansowania milczą - bit.ly/e0iXfm
Ta sprawa nie może czekać w nieskończoność, powinna stać się pierwszoplanową. Nieprawda, że nie mówimy gdzie szukać środków. Stawiamy sprawę jasno: powinny pochodzić z tak dawno zapowiadanej reformy budżetu. Zapytaliśmy o to Polaków. Na trudne reformy pod warunkiem przekierowania oszczędności dla rodzin zgadza się 83,7 % Polaków. Reforma powinna obejmować wydatki socjalne państwa, same dane ministerstwa mówią, że kilkanaście procent tych środków wydawanych jest bezcelowo. Plus likwidacja kilkunastu (mamy to dokładnie opracowane) funduszy celowych, m.in. takich, których geneza sięga PRL, ujednolicenie zarządzania nimi i zaoszczędzenie poważnych środków. Dalej źródłem oszczędności powinny być bezsensowne wydatki, niby przeznaczone na rodziny a tak naprawdę przejadane przez urzędników, kolejne źródło oszczędności to likwidacja domów dziecka na rzecz rodzinnych i zatrudnienie opiekunów niepełnosprawnych (oszczędności na domach opieki społecznej). Plus być może środki przeznaczane dotąd dla poszczególnych branż, zostałyby wydane efektywniej w formie polityki rodzinnej. Przed tym powinna nastąpić ewidencja środków wydawanych dotąd na rodzinę, przedstawiliśmy i na to pomysły skonsultowane z kilkoma znaczącymi ekspertami w tej dziedzinie. Wszystkie te rzeczy i tak trzeba zresztą realnie wprowadzić (budżet zadaniowy), jednak związanie ich z nowa polityka na rzecz rodziny może mieć tylko pozytywne skutki. Skoro nawet minister finansów nie wie ile ma dokładnie tych środków na politykę rodzinną, to nie ma sensu zadawać tego pytania opozycji. Ale jesteśmy gotowi do podjęcia poważnej debaty na te tematy.
Owe 400 zł miesięcznie nie zawsze może pochodzić z ulgi podatkowej ani nawet z wprowadzenia trzeciej osoby fiskalnej (wariant bliski francuskiemu) ze względu na niewystarczające, czasami powinno być wypłacane rodzinie (jak w Niemczech) bezpośrednio. Lepsze to niż przepuszczanie przez sito urzędników i rządowych programów, bo wtedy trzeba mieć dodatkowe 400 dla tych urzędników. W każdym razie mniej więcej takie pieniądze na rodzinę powinny się znaleźć w procesie kilkuletnich reform – jako plan minimum, plus konto edukacyjne. Opracowaliśmy z ekonomistami cztery drogi dojścia do osiągnięcia tego rozwiązania.
kataryna (@katarynaaa)
17/04/2011 18:07
@dziennikarz Do 26 roku życia dziecka po 200 zł miesięcznie od państwa.
Bo edukacja to dzisiaj najważniejsza sprawa, bo nierówności pomiędzy wsią miastem na tym tle są szczególnie duże, np. jeśli chodzi o naukę j. angielskiego czy informatykę. Z tego konta mogliby korzystać tylko zainteresowani dokształcaniem dzieci rodzice lub same dzieci już jako studenci. Dzisiaj nawet bezpłatne studia dla części studentów, którzy musza ą w ich trakcie przenieść się do dużego miasta są praktycznie niedostępne.
Grzegorz Piechuła (@Piechula)
17/04/2011 17:03
To po prostu zmodyfikowana wersja "100 milionów dla każdego!" Lecha Wałęsy - bit.ly/e0iXfm
No nie. Proszę zapoznać się z tymi danymi, mamy ich zgromadzone znacznie więcej i zastanowić, czy dodatkowe 4800 zł rocznie dla rodziny w związku z posiadaniem dziecka plus konto edukacyjne to naprawdę „100 milionów”. Zacznijmy na ten temat rzetelna dyskusję. Przypominam tylko, że w Polsce wydatki na politykę rodzinną wynoszą dziś w najlepszym razie 0,9% PKB. Średnia w Unii Europejskiej jest dwa razy wyższa (2,1%). Tymczasem liczba urodzeń w naszym kraju drastycznie spada. W 1989 roku na 100 kobiet przypadało 203 dzieci. Liczba ta spadła do 123.
Serdecznie pozdrawiam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka