Paweł Kowal Paweł Kowal
3374
BLOG

Wybory będą we wrześniu

Paweł Kowal Paweł Kowal Polityka Obserwuj notkę 85

… albo i nie. Podzieliłem się rano z B. Rymanowskim swoją wiedzą i analizą. A okoliczności, które mogą to zweryfikować jest sporo. Mogą być wybory niebawem, mogą i za trzy lata. Co dla nas z tego? Jedno tylko: być gotowym, nie tylko organizacyjnie, ale i z programem: cyfrowym nie analogowym.

Zaczyna się. Natychmiast rozwijają kable pod nogami, setki się wgrywają i kreują komenty. Przetoczyła się wokół mnie mała burza medialna: a dlaczego to o tym mówię z tymi wyborami? A dlaczego ja? A czy wracam do PiSu? Już wypasieni atamani sejmowej prawicy zaczęli krzyczeć swoje „tera ja ataman”, albo żądać jakiejś pokuty. Do siebie najmniejszych pretensji nie zgłaszają? Mają premiera Tuska na politycznym widelcu i ani drgną im notowania. Sytuacja idealna, ale szukają sztucznej podniety. A gdyby się jakiś Superak lub Fakcior zaczaił, to może by i, jak to już bywało, znalazł ich chyłkiem śmigających po zmroku z central badania opinii publicznej. Po co im to stymulowanie się badaniami za nasze pieniądze, skoro tacy pewni swoich słupków i zwycięstw? A no z braku pomysłu. I tu dochodzimy do sedna sprawy: siła etatów na Nowogrodzkiej jest niczym w porównaniu z siłą argumentów, w których są szablonowi i przewidywalni jak stara analogowa czarna płyta. Mówi o tym dzisiaj braciom Karnowskim Jan Rokita. Melodie nucą już dobrze znane: Gilowska na premiera, choć wiele wskazuje, że sama o tym nie słyszała, zjednoczenie prawicy z organizacjami, których nie ma od lat, ale kpina z tych, które właśnie walczą, jak zresztą kiedyś ich lider i ewidentnie istnieją i się rozwijają …
Płyta analogowa i takaż analogowa prawica. Co ją charakteryzuje? Ideologizacja każdej sprawy, czasem wręcz wbrew osobistemu świadectwu polityka – ludzi to kłuje w oczy, oj, kłuje, świętoszkowatość. Zawsze razi, a po naszej stronie szczególnie i tyle; klasyczne ważniactwo i wapniactwo polityczne, czyli pouczanie i pouczanie młodszych od siebie, kolejna rzecz: powtarzanie tej samej opinii na podstawie rozesłanych instrukcji przez kolejnych polityków, jakby nie zdarta płyta ale kilka płyt. Do swoich to dociera może, ale w oczach nowych, tych, których trzeba by zachęcić, jest trwale kompromitujące. Dla polityka, który tak gdacze nie ma miejsca w poważnej dyskusji w nowych czasach. Prawica analogowa dodaje słupki: „PiS + SP”, jeszcze nie daje iluś tam procent, „to może dodajmy PJN ale bez Migacza czy Poncyla”, ale to w ostatniej chwili. Te prawicowe rachunki prowadzą całe młode pokolenie na pastwę lewactwa, są jak rachunki zapisane na szarym papierze w sklepie, do którego nie dotarł kalkulator. Nic z nich nie wynika. Po drugiej stronie rzecz nie tylko w Ruchu Palikota. Wojna wypowiedziana prawicy, zdrowemu rozsądkowi i rodzinie ma poważnych graczy w świecie kultury: Maria Czubaszek, Magdalena Środa pomogą jeśli potrzeba teksty Sławomira Sierakowskiego czy Cezarego Michalskiego. Atamani sejmowi jednak znają tylko drogę z Wiejskiej na Nowogrodzką, a ani tu, ani tu nie usłyszą żadnej chociażby z tych dwóch pań, których siła rażenia jest znacznie większa niż posła Hoffmana biegającego dla kamery po sejmowym korytarzu. Jedyna szansa, że pani w Czytelniku postawi w witrynie Krytykę Polityczną czy bestseller pani Czubaszkowej. Ale pomyślą wtedy: ile ona ma procentów, a ile my w słupkach? Włączą błogi ignor, na który ich stać, bo słupki mają i pomaszerują dalej. A tymczasem na wiele zjawisk trzeba już reagować. Analogowa prawica mówi głównie o prawicy: okazuje innym po tej stronie sceny lekceważenie i myśli magicznie: że jeśli nie wymienią nazwiska jakiegoś polityka (Palikota) to mu utrudnią drogę do władzy. Więc nie są w stanie zmierzyć się z nową linią polityczną Tuska-Palikota – dezawuowania Kościoła. Analogowa prawica rozdaje wyprodukowane przez siebie etykietki, kto Polak wolny, bo popiera tę a nie inną partię, a kto Polak z kredytem, więc zniewolony.
Wobec analogowej prawicy trzeba sformułować program cyfrowy. To nie chodzi tylko o sprawę ACTA i technologie, to coś więcej. Można być cyfrowym i w starszym wieku i bez mówienia Pawłowi Grasiowi dzień dobry każdego dnia – za pomocą twittera. Prawica musi poważnie mówić o bezrobociu i o rodzinie: pierwsi, jako PJN napisaliśmy program dla polskiej rodziny nie oparty o wszechwładzę urzędników, pierwszy napisałem w tej sprawie list do liderów partyjnych latem ubiegłego roku. Ci, którzy wtedy z nas kpili (PiS) dzisiaj nasze tezy powtarzają, bo do racji jednak większość nie wystarczy, racja nie podlega głosowaniu. Prawica tematy społeczne zostawia lewicy lub po lewicowemu je uprawia! Powstają nowe pomysły na politykę rodzinną, ale wszystkie oparte o większą władzę państwa nad rodzinami. Prawica cyfrowa to nowe uruchomienie polskiej przedsiębiorczości i zaufanie do ludzi a nie obstawianie się przez władzę coraz to nowa rzeszą urzędników.
Więc dzisiaj każdy może zgłosić się na premiera czy prezydenta: swoją pozycję w ten sposób obroni, doda punkcik swojej partii, ale wygra ten, komu zaufa ktoś więcej niż tylko swoi, komu zaufają nie tylko inne środowiska polityczne, nie tylko nowe partie na prawicy, ale i stowarzyszenia, i pojedyncze osoby, i ludzie, którzy dotąd głosowali na PO. Wszędzie w Europie wygrywają, jeśli już, wielkie prawice, których nikt nawet nie próbuje przerabiać na jedną masę i nie żąda potakiwania od rana do wieczora. To wartość, że PJN ma swoją specyfikę a PiS swoją. Przyjdzie czas jedności, co nie musi oznaczać jednej partii, dlatego lepiej dzisiaj nie przesadzać z atakami na siebie i z szyderstwem, bo przeciwnik jest gdzie indziej. A gdyby wybory były we wrześniu analogowi prawicowcy mogą jeszcze trochę ugrać, może nawet poparliby ten pomysł w nadziei, że Tusk się poślizgnie na własnej sznurówce, ale rządzić nie będą. Jeśli Tusk zdecyduje, że wybory jednak później, to do władzy także jeszcze kiedyś dojdzie prawica, ale już zdigitalizowana i gotowa na różnorodność i naprawdę dzisiaj nie wiadomo, kto wówczas będzie premierem, prezydentem itd.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka