Dyskusja o lustracji jest „taka polska, taka nasza”.
Jej uczestnicy zdołali się już skutecznie poobrażać, rzucić się sobie do oczu. Jak zwykle jest to bój „Wyborcza” - reszta świata. W której wszelkie argumenty zmieniają się w deklaracje ideowe i kwadransiki nienawiści.
Tak naprawdę przypuszczam, ze między wieloma dziennikarzami, którzy podpisali apel (jakoby organizowany przez „Wyborczą”) jak ten organizowany przez Rzeczpospolitą nie ma wielkich różnic.
Część z tych którzy podpisywali jeden i drugi apel nie nawołują do bojkotu i zapowiadają, że gdy prawo będzie ich do tego zmuszało podpiszą zobowiązanie.
Nikt z „bojkociarzy” (to określenie Ziemkiewicza) do poparcia ich bojkotu nie zmusza. Mam nadzieję, że także sygnatariuszy listu z „Rz” nikogo nie chcą pod groźbą policji, wojska i GROM-u zmuszać do podpisania lub nie czegokolwiek (swoją drogą apele licznej dziatwy urodzonej po 1972 roku o lustrację starszych kolegów są zabawne)
Część jednych i drugich uważa, że ustawa przygotowana przez polski parlament (nie tylko PiS, ale PiS, PO, LPR i Samoobronę) jest bublem prawnym, który ma niewielkie szanse ostać się w Trybunale Konstytucyjnym. Część z krytyków „bojkociarzy” uważa zakaz pisania, który można wyprowadzić z pokrętnych paragrafów za idiotyzm.
Po co te wyzwiska, krzyki, sugerowanie współpracy z SB, „wykrywanie” tajnych notatek GW (rozesłanych do wszystkich), z drugiej strony wypominanie „dziennikarstwa reżimowego” (w tym przypadku jest to akurat arguement ni pricziom”). Po co to wszystko? Ja Wiem, że w wielu przypadkach obowiązuje zasada „pluję więc jestem”, ale to nie ma sensu i tak „obiektywny” Kurtyka i IPN listy wywiesi.
PS.
Swoją drogą mam pretensje do Janka Wróbla i Igora Janke o podpisanie tekstu, w którym znajduje się zdanie „o pytaniach dotyczących przeszłości” tych, którzy ustawę bojkotują. To chyba bardzo nieelegancko wobec Ewy Milewicz i kilku innych kolegów.