payssauvage payssauvage
3698
BLOG

Niecały rok rządów PiS i Wyborcza się zwija

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 99
Co bardziej wyrywni 25 października obchodzili rocznicę objęcia rządów przez Prawo i Sprawiedliwość. Nawiasem mówiąc, zupełnie nie wiadomo dlaczego, bo 25 października ubiegłego roku PiS wygrało tylko wybory parlamentarne, natomiast rząd Beaty Szydło objął władzę 19 listopada, tak więc po wyborach parlamentarnych przez ponad 3 tygodnie rządziła jeszcze koalicja PO-PSL. Jak wiadomo dla chcącego nic trudnego, więc nawet przez 3 tygodnie można dużo dobrego zrobić - zwłaszcza dla samego siebie, skoro już wiadomo, że niedługo trzeba będzie porzucić gabinety, sekretarki oraz służbowe limuzyny i nawet "U Sowy" trzeba będzie odtąd stołować się za własne pieniądze. Ja oczywiście nie będę robił żadnego "rocznego" podsumowania rządów PiS, skoro partia ta nie rządzi jeszcze rok, natomiast chciałbym zwrócić uwagę na pewne zjawisko, które dało o sobie znać w ciągu tych jedenastu miesięcy, jakie upłynęły od objęcia władzy przez gabinet Beaty Szydło. Oto nie trzeba było nawet pełnego roku, by zaznaczył się postępujący upadek "Gazety Wyborczej" i jej wydawcy - spółki Agora S.A. Zwracano już uwagę na grupowe zwolnienia dziennikarzy, wzrost ceny gazety, a teraz czytam, że Agora po prostu zaczyna się wyprzedawać. "Łódzka siedziba „Gazety Wyborczej” pod młotek. Wydawca gazety – spółka Agora za 9,7 mln zł sprzedaje siedzibę. Redakcja ma mieć teraz wynajęte mniejsze biuro" - poinformowała niezależna.pl za portalem Wirtualne Media. Niecałe 10 mln zł za łódzką siedziba Agory to pół darmo, trzeba bowiem wziąć pod uwagę nie tylko wartość działki i budynku ale też względy prestiżowe. Przecież tam "przetapiała się historia, niewoli topiły się okowy, powstawał sprawiedliwszy świat, rodził się typ człowieka nowy", a to chyba przecież też coś znaczy prawda? Wydaje mi się że o zakup nieruchomości mogłabyś się pokusić fundacja pana sędziego magistra, zwanego " profesorem", ale obawiam się, że te pieniądze którymi była futrowana przez państwo polskie już dawno zostały przejedzone i przepite, więc z zakupów nici. A szkoda, bo budynek nadałby się w sam raz na konwentykle autorytetów moralnych, podczas których możnaby pić i zakąszać, wznosząc wesołe toasty za rozwój "demokracji lokalnej". Losy Gazety Wyborczej, która okazała się kolosem na nogach jeszcze bardziej glinianych, niż się mogło komukolwiek wydawać skłaniają do kilku refleksji. Pierwsza jest oczywista i brzmi, że gazeta była rodzajem huby, która przyssała się do ciała Rzeczpospolitej i czerpała stamtąd soki żywotne, kiedy zaś odcięto ją od pnia huba więdnie w tempie, który chyba nawet dla niej samej jest zaskoczeniem. To jest zupełnie jasne - pytanie dlaczego tak się dzieje? Dlaczego to medium i jemu podobne nie są w stanie przeżyć bez pieniędzy wydzieranych obywatelom? Rzecz w tym, że takich gazet dla prezentowanych przez nie treści nikt normalny czytać nie chce, bo żaden normalny człowiek nie ma ambicji budowania nowego, wspaniałego świata (to znaczy, miewa takie ambicje u cioci na imieninach, ale potem mu przechodzi, bo trzeźwieje, nadchodzi poranek i trzeba iść do pracy). Przeciętny człowiek ma własne sprawy: rodzinę, pracę, znajomych i na nich się skupia, a nie na "zbawianiu" ludzkości. W związku z powyższym mało kogo (poza jednostkami naprawdę zaburzonymi) interesują artykuły o "prawach reprodukcyjnych", cierpieniach "gejów" albo o konieczności przyjmowania "uchodźców" - najlepiej w ilościach hurtowych, jak leci, bez żadnych pracedur. No dobrze, ale czy "Gazeta Wyborcza" nie powinna z tego wyciągnąć wniosków i zamiast wypisywać o lewackich fantasmagoriach skupić się na prezentowaniu rzeczywistości taką, jaka jest, a nie jaka - według postępowych redaktorów - powinna być? Czy nie powinna ona czasem - wiem, że taka propozycja to z mojej strony ekstrawagancja, ale co tam - stać się zrównoważonym dziennikiem opinii bez ambicji kreowania życia politycznego? Nie wyniosło by ją to zapewne do pozycji hegemona na polskim rynku medialnym (o powrocie do sytuacji z lat 90. XX wieku nie ma mowy), ale przynajmniej pozwoliłoby na nim przetrwać i z powodzeniem funkcjonować. Na chwilę obecną bowiem perspektywy nie są różowe. No, już dobrze - kończę te krotochwile, bo jeszcze PT Czytelnicy dostaną zajadów ze śmiechu i będą mieli do mnie pretensje. Oczywista, wszyscy wiemy, że gazeta nie do tego została powołana, a poza na przybieranie barw ochronnych jest już chyba za późno. Dla mnie najlepszym symbolem stanu "Wyborczej" jest jej redaktor naczelny taki, jakim zaprezentował się na spotkaniu w Piasecznie: rozmemłany, plotący trzy po trzy, a na pozdrowienia dla brata reagujący gniewnie i wulgarnie. Jak tak dalej pójdzie to za rok, a najdalej za dwa "Gazeta Wyborcza" i jej wydawca będą żyły tylko w naszych nienajlepszych wspomnieniach. Pytanie - kto będzie próbował zająć ich miejsce? Bo, że ktoś będzie próbował, to wydaje się raczej pewne.
payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka