Peacekeeper Peacekeeper
86
BLOG

Ekonomiczny Disneyland - część II

Peacekeeper Peacekeeper Technologie Obserwuj notkę 0

 W poprzednim wpisie wspominałem o tym, jak sprzedawca postrzega klientów. Z wieczora, przed pracą - moim drugim etatem, popełniam krótki tekst na temat tego, co dzieje się "w świecie wielkiego biznesu IT".

Ostatnio, polski internet obiegł filmik pewnego freelancera o nazwisku , właściciela strony  . Nie chcę go tutaj umieszczać, bo, pomimo, że konkurent na rynku biznesu IT, to jednak konkurencji się nie wykańcza, po prostu lepiej ją wykupić i mieć problem z głowy, a i jeszcze można zyskać profesjonalistę. Tylko, żeby być profesjonalnym, trzeba zachowywać się profesjonalnie. Wracając jednak do wideo...

Delikwent ów w filmie promującym swoją firmę głosi takie oto cele:

Cele firmy na najbliższe 12 lat:
- zdobyć pozycję lidera w branży
- otrzymywać bardzo dobre dochody z działalności
- zatrudniać co najmniej 2 osoby na stałe
- stworzyć wiele gier komputerowych, co najmniej 6
- być najlepszą firmą tego typu na terenie woj. Lubelskiego
- posiadać tak dużo pieniędzy, aby można było część przeznaczać na cele charytatywne

 

Nie no, w porządku. Oczywiście, przypomnijmy sobie, że plany pięcio-, sześcio- i dziesięcioletnie istniały i w PRL-u (którego notabene nie znam - gdyż jestem zbyt młody), ale historia obchodzi się z nimi, lekko mówiąc, nie zostawia na nich suchej nitki. Plany te, z tego co wiem, a wiedzę mam płytką, najczęściej kończyły się fiaskiem, ogłaszano je z pompą, ich wyniki również, aczkolwiek przeważnie nic nowego nie wnosiły.

Grunt to biznesplan. Biznesplan - czyli strategia rozwoju. To jest coś, czego brakuje większości małych firm z branży IT (tzw. indie developers -indywidualnym programistom). Generalnie firmy startują z wieloma pomysłami, z których niewiele daje się zrealizować. Dlaczego? Wydaje mi się, że jest to wina trzech rzeczy;

  • dobór niewłaściwych produktów
  • skoncentrowanie się na rozwoju zbyt dużej ilości produktów
  • niedopasowanie do potrzeb rynku.

Ale powróćmy do ów jegomościa. Tu okazuje się, jak ów Pan pojmuje świat. Cytuję za użytkownikiem portalu Wykop.pl "Prezes_n". Każdy podpunkt można rozwijać w nieskończoność. W każdym razie, klienci tego Pana bardzo często na niego narzekają - więc ja proponuję podnieść standardy, przede wszystkim komunikacyjne z klientem.

 

Trudny kawałek chleba

Praca jako freelancer daje dużo radości. Można się rozwijać w kierunku, jaki tylko chce się osiągnąć, polega się na samym sobie, uczy terminowości i odpowiedzialności.

Ale praca jako freelancer w Polsce jest trudna z kilku powodów. Pierwszym są podatki i obostrzenia skarbowe. Nad tym nie ma co się rozpisywać, bo o tym wszyscy wiemy - jesteśmy w końcu prawicowcami, prawda? A drugim, klienci - czy raczej - pracodawcy.

Pracodawca - który bardzo często jest przedsiębiorcą - chce mieć usługę wykonaną jak najtaniej. Zgadzam się. Jak najtaniej nie oznacza najlepiej - ale nie musi też oznaczać całkowitego partactwa. Chociaż wielu ludzi w moim zawodzie to partacze. Pewnego rodzaju barierą jest wejście - zleceń w Polsce, w przeciwieństwie na przykład do rynku globalnego jest niewiele, a te, które już są często są bardzo nieprecyzyjne, niejasne, wymagają bardzo rozległej wiedzy. To trochę tak jak z CV u pracodawców. Najlepiej jakbyś miał 25 lat, był po studiach doktoranckich, miał 10 lat doświadczenia zawodowego, znał 8 języków (tyle, że programowania) i był "cyborgiem" - nie jesz, nie śpisz, nie masz chłopaka/dziewczyny, ani życia prywatnego. Ileż to razy klient dobijał się w środku nocy, gdy, niekoniecznie sam, leżałem w łóżku, z pytaniem - czy zlecenie jest już gotowe - pomimo, że do zakończenia jest jeszcze na przykład kilka(naście) dni. 

Innym problemem jest wyznaczanie terminu - pracodawcy nie uwzględniają "wykolejenia" - typu program nie działa tak, jak powinien na innym sprzęcie - przykład - import kategorii do sklepu internetowego. Testowa instalacja, na mojej konfiguracji przeprowadzała import prawidłowo, ale niestety, nie u klienta. Potrzeba było dodatkowych dwóch dni na doprecyzowanie (zbyt ogólnego jak się okazało) programu.

Pracodawcy nie wiedzą również, co oznacza  appropriate workflow. Program jest rozwiązaniem danego problemu. Ale nie tylko program, ale każde inne działanie. Można więc je podzielić na etapy:

  1. Opracowanie rozwiązania (burza mózgów)
  2. Napisanie rozwiązania
  3. Testy rozwiązania
  4. Wdrożenie u klienta
  5. Wnioski i komentarz od klienta (i wracamy do punktu pierwszego)

Karygodnym jest pominięcie punktu trzeciego i piątego, ale niestety tego się od nas wymaga. W związku z tym freelancerzy mają opinię partaczy. Wg badań Massachusetts Institute of Technology punkt 3 i 5 zabiera (w przypadku programowania) około 70% całego czasu pracy nad programem. Zatem, prosta logika, jeżeli zabierzemy te 70% to nagle okazuje się, że program jest o 70% gorszy.

I co ja na to poradzę? Nic. Ale możesz mnie zatrudnić. Tylko nie popełniaj powyższych błędów. Każde zadanie przyjmę z chęcią. Polecam siebie i innych freelancerów. To naprawdę fajni ludzie, którzy wykonają twoją pracę lepiej, szybciej, taniej i według twojego ustalenia. Freelancer bazuje na kontakcie z klientem i wykonuje tego, czego klient oczekuje, choć mówię, nie zawsze się "to tak da".

 

 

Peacekeeper
O mnie Peacekeeper

Jestem młodym człowiekiem, studentem Informatyki. Studentem pracującym. Libertarianin, pół-katolik, ćwierć-ewangelik, ćwierć-ateista. Podejście do niektórych spraw mam (jak niektórzy określają) dziwne. Moim zdaniem, zdroworozsądkowe. Fan amerykańskiego systemu sądownictwa. Antyfan "Lemmingów". W przenośni. Nie - dosłownie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie