perbrand perbrand
171
BLOG

Powstanie warszawskie na ulicach Wrocławia

perbrand perbrand Polityka Obserwuj notkę 0

Wojskowa barykada, inscenizacja walk ulicznych, przemowy weteranów, koncert - tak wyglądały obchody rocznicy powstania warszawskiego.

Nie tylko warszawiacy pamiętają o uczczeniu zbrojnego oporu Polaków. W końcu powstańcy walczyli o niepodległość całego kraju. Dlatego 1 sierpnia o Godzinie "W" (17:00) ul. Świdnicka we Wrocławiu została przeniesiona 66 lat wstecz, do stolicy.

Starcie z Waffen SS

Członkowie Grupy Historycznej Festung Breslau, przebrani w powstańcze stroje, zbudowali dioramę autentycznej wojskowej barykady. Teren rekonstrukcji został odgrodzony, ale w obrębie centrum miasta co chwila przechadzały się powstańcze patrole. Można było także z bliska przyjrzeć się wozom, strojom i broni, używanym wówczas przez polskich żołnierzy. Wszystko zostało przygotowane z godną podziwu dbałością o najmniejsze detale. W ciągu kilku godzin na Świdnickiej zebrała się imponująca widownia. Nie zabrakło sędziwych weteranów powstania, którzy z charakterystycznymi opaskami AK na rękach przyglądali się obchodom.

Sama inscenizacja ruszyła o godz. 16. Znaleźliśmy się nagle w samym środku powstania warszawskiego, kiedy niemieckie wojsko urządzało tzw. łapanki uliczne. Najciekawszy był jednak moment, gdy grupa Festung Breslau bardzo realistycznie odegrała zacięte starcie żołnierzy Armii Krajowej z jednostką karną Waffen SS "Knochensturm" ósmego dnia powstania. W trakcie widowiskowego boju huczały syreny, strzelała broń hukowa i pojawiły się świece dymne. Żołnierze - wykazując zdumiewające talenty aktorskie - gestykulowali, ustalając między sobą taktykę walki, chowali się za elementami otoczenia, miotali granatami, wykrzykiwali komendy po polsku i niemiecku, a trafieni padali na bruk, wrzeszcząc i zwijając się z bólu.

Kolejne etapy boju były fachowo komentowane przez jednego z członków grupy historycznej. Na ulicy lała się krew, oczywiście sztuczna.  Powstańcy skutecznie podjęli brawurową próbę zdobycia śmiercionośnej maszyny Goliat, pojmali też kilkoro rannych Niemców i przechwycili jedną armatę. Na końcu scenki ustawili się w szeregu i z dumą odśpiewali hymn zwycięstwa.

W walce z Goliatem

Hitlerowski oddział użył do ataku specjalnego robota bojowego-miny Goliat, służącego do niszczenia barykad. Był jedną z największych atrakcji tegorocznych wrocławskich obchodów.

Szczegóły opowiedział nam konstruktor repliki i działacz grupy Festung Breslau, Michał Tuz: - Goliat to samobieżna, zdalnie sterowana poprzez rozwijający się kabel mina. Ten niewielki pojazd gąsienicowy był powszechnie stosowany przez Niemców. Podjeżdżał pod cel i eksplodował, niszcząc dookoła wszystko, łącznie z samym sobą. W jego środku znajdowało się do 80 kg sprasowanego trotylu.

Goliat rozbijał barykady, a czasami nawet rozwalał inne pojazdy pancerne i całe budynki. Można go było jednak dosyć łatwo unicestwić zwykłą bronią maszynową.

- Swój model robiłem ponad dwa lata domowym sposobem, bazując na archiwalnych danych i zdjęciach - wyjaśnia Tuz. - Miałem pewne trudności z użyciem odpowiednich materiałów. Choć nie jestem inżynierem, tylko magistrem kulturoznawstwa, udało mi się mimo wszystko zrobić dosyć wierną jego kopię - dodaje ze śmiechem.

Dlaczego akurat rekonstrukcja historyczna?

- Nasza grupa powstała w 2004 r. i skupiła fascynatów historii wojen oraz militariów. Poznaliśmy się kupując od siebie na allegro albo udzielając się na różnych forach dyskusyjnych. Stwierdziliśmy, że rekonstrukcja historyczna będzie świetnym sposobem na twórcze danie upustu naszym zainteresowaniom - opowiada Tuz.

Grupa stara się być maksymalnie wszechstronna. Zapaleńcy ze stowarzyszenia wcielali się już w Legiony Piłsudskiego oraz armię carską i pruską. Grają role żołnierzy, wywiadowców, łącznościowców oraz sanitariuszki. Kilkukrotnie występowali oczywiście na powstańczych obchodach w samej Warszawie. Jednak inscenizacje batalistyczne to nie jedyna ich specjalność. Promują historię oprowadzając wycieczki, prowadzą lekcje w szkołach, wypożyczają mundury i inne rekwizyty do przedstawień teatralnych, a nawet grają w filmach historycznych. Dwukrotnie brali udział w Photo Day'u MM Wrocław - w koszarach na Kępie Mieszczańskiej i na Dworcu Głównym.

Wrocławianie ku pamięci

Jednym z głównych organizatorów obchodów jest dolnośląskie stowarzyszenie Inicjatywa Historyczna.

- Obchody rocznicy powstania warszawskiego rozpoczęliśmy już rok temu, choć były one znacznie skromniejsze i sprowadzały się do wystawy - mówi Ewa Stewart z Inicjatywy Historycznej. - Spotkały się one z dużym zainteresowaniem, poza tym wśród ludzi coraz bardziej upowszechnia się świadomość historyczna i chęć upamiętnienia bohaterów. Dlatego w tym roku nie zrobiliśmy statycznych obchodów, lecz postawiliśmy na widowiskową inscenizację. Bardzo pomogła nam też grupa Festung Breslau, Inicjatywa Obywatelska "Tak dla Pileckiego", MDK-Śródmieście oraz Stowarzyszenie "Tak dla Wrocławia" - podkreśla.

Organizacja poszła sprawnie, przygotowania trwały ledwie kilka dni, nie potrzeba było nawet środków finansowych od miasta.

- Można sobie zadawać pytanie o sens celebrowania rocznicy powstania warszawskiego we Wrocławiu. Jako rodowity wrocławianin odpowiadam: jesteśmy to winni mieszkającym tutaj powstańcom, których niestety z roku na rok jest coraz mniej! - twierdzi prezes Inicjatywy, Wojciech Myślecki, niegdyś działacz legendarnej wrocławskiej organizacji antykomunistycznej Solidarność Walcząca. - Do Wrocławia po wojnie przyjechało ich około 300, dziś żyje tylko pięćdziesięciu kilku. Nie wolno zapominać o ich bohaterskiej walce.

Wspomnienia "Jodły"

Nie mniej ważnym niż inscenizacja punktem programu była końcowa przemowa weteranki powstania Zofii Dillenius, alias "Jodła".

- Należałam do Pułku Armii Krajowej "Baszta", liczącego 2200 osób. Był on największy ze wszystkich. Zgłosiłam swój udział dokładnie 2 sierpnia, a walczyliśmy głównie na Mokotowie - opowiada. - W kanałach nie byłam, bo razem z koleżanką miałyśmy górą przedostać się z Mokotowa do Śródmieścia, by nawiązać łączność z tamtejszymi oddziałami. Na Polu Mokotowskim złapali nas Niemcy. Zostałam wywieziona do obozu w Pruszkowie, ale w uwolnieniu na szczęście pomogli mi lekarze, znajomi rodziców.

Nie wahała się ani chwili i natychmiast wróciła do powstańców na Mokotów, zameldować, iż rozkazu nie udało się wykonać. Zaangażowała się dalej w walkę Polski Podziemnej. Później nieszczęśliwie hitlerowcy ponownie ją pojmali i młodziutka "Jodła" znów trafiła do obozu w Pruszkowie.

- Po wojnie mnóstwo powstańców wprost wygnano z Warszawy. Do Wrocławia przyjechałam w 1948 r. Rozpoczęłam studia na historii sztuki na uniwersytecie. Wtedy nie było tutaj prawie nic, tylko dwa kościoły i dzisiejsza Renoma. Tak samo jak stolica Wrocław był doszczętnie zrujnowany - wspomina "Jodła", która później przez trzydzieści lat pracowała jako redaktorka merytoryczna w Wydawnictwie Ossolineum, zaś w latach osiemdziesiątych została przewodniczącą tamtejszej Solidarności.

W hołdzie dzieciom powstania

Po wspomnieniach odbył się koncert "Dzieci powstańczej Warszawy". Powstańcze pieśni oraz utwory muzyczne o samej Godzinie "W" wykonała młodzież ze Studia Piosenki Klubu Garnizonowego II WOG-u oraz Grupy Piosenki Literackiej IM Presja z MKD Śródmieście. W piosenkach zostały ukazane portrety bohaterskich dzieci, które zginęły w obronie polskiej stolicy.

Uroczystości zakończyły się o godz. 18 refleksyjną mszą świętą w intencji poległych powstańców w Kościele Garnizonowym.

 

Autor: Arek Gołka

Wzięte z: mmwroclaw.pl (tam też zdjęcia i filmik z wydarzenia)

 

perbrand
O mnie perbrand

"- Jakim prawem?! - Prawem, a nie lewem , towarzyszu." fragment dialogu z "Ceny" Waldemara Łysiaka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka