perbrand perbrand
78
BLOG

Intelektualny spęd we Wrocławiu (ratuj się kto może!)

perbrand perbrand Polityka Obserwuj notkę 0

Na maj 2010 roku zaplanowany jest Kongres Intelektualistów we Wrocławiu. Swoista burza (bez)mózgów zorganizowana zostanie przez wrocławski oddział Polskiego Wydawnictwa Audiowizualnego, który podlega jednemu z najmniej potrzebnych urzędów, czyli ministrowi kultury. W bliżej nieokreślonej przyszłości stolicę Dolnego Śląska nawiedzić mają dodatkowo ministrowie kultury europejskich krajów, również pod auspicjami  PWA. Jednak to prawda co mówi polskie ludowe porzekadło, iż nieszczęścia chodzą parami… No cóż, w swojej bogatej historii Wrocław, bezustannie przekształcany w czyjąś twierdzę, przeżył znacznie gorsze inwazje. Może więc przetrzyma i ten kongres. 

Jako wrocławianin i lokalny patriota  powinienem cieszyć się, iż takie wydarzenie o światowej randze –z pewnością obdarzone odpowiednią atencją przez największe media- będzie miało miejsce w moim ukochanym mieście. Jednak jako hobbystyczny tropiciel przeintelektualizowanych bredni masowo produkowanych przez różnego autoramentu myślicieli wzdragam się na samą myśl o podobnym pomyśle. Jest tajemnicą poliszynela, co doskonale opisał pół wieku temu Raymond Aron, iż olbrzymia większość intelektualistów zażywa opium. W sensie metaforycznym oczywiście. Natomiast efekt zaczadzenia zbitką modnych, postmodernistycznych nurtów umysłowych nie różni się szkodliwością od zatracenia się w innych używkach. Co więcej, ów pokąsany przez Hegla gatunek ludzi odznacza się patologiczną skłonnością do komplikowania nawet najprostszych kwestii. Osoby ustawicznie przytępiające swoje zdolności poznawcze polityczną poprawnością i tego typu nowoczesnymi wynalazkami muszą błądzić w oparach absurdu. Innego wyjścia nie ma. A skoro na pewien czas zgromadzą się w jednym miejscu, „radioaktywny” opad będzie unosił się nad pechowym terenem jeszcze bardzo długo, skutecznie zatruwając Bogu ducha winnym mieszkańcom życie. Dokładnie tak jak w równie popularnym co kontrowersyjnym serialu „South Park”. W jednym z odcinków nieprawdopodobne stężenie idealistycznych komunałów zawartych w pokojowej przemowie Georga Clooney’ a (tytana umysłu znanego z postępowych poglądów) groziło samoistnym nadejściem niszczycielskiego wiru i ogólnoświatową zagładą. Obawiam się, że za dwa lata we Wrocławiu podobny wariant jest bardzo prawdopodobny. 

A na serio – do osiągnięć intelektualnej nasiadówy z pewnością będzie można zaliczyć morze wypitego alkoholu, tony pochłoniętego jedzenia, stosy pamiątkowych zdjęć, korki na ulicach i w finale rzucenie kilku ogólnie żenujących, ale natchnionych w ideologicznie słusznym kierunku frazesów. Jak dla mnie-bomba! Tylko dlaczego pod moim domem, a nie gdzieś w Paryżu, Nowym Jorku, Hawanie albo Caracas?! Litości! 

Zachodzę w głowę, czy pomysłodawcy owego spędu nawiązują w swoich planach do Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju, zorganizowanego w 1948 r. w auli Politechniki Wrocławskiej właśnie. Zgromadziły się wówczas całe tabuny pacyfistycznej śmietanki intelektualnej całego świata. Na czele z Pablo Picasso oraz innymi sławnymi postaciami wyjętymi z lewicowego bestiariusza. Obrady osobiście poprowadził z pompą Jarosław Iwaszkiewicz. Detalem wartym wzmianki jest fakt, iż przebieg kongresu sterowany był rzecz jasna od początku do końca przez sowieckie władze. Powiedzieć o nim, że miał charakter zasadniczo propagandowy, to jakby nazwać Aleksandra Kwaśniewskiego facetem sporadycznie zaglądającym do kieliszka. Intelektualiści- jak wiadomo- pokój dzielnie obronili, co bardziej przedsiębiorczy zapewne zgarnęli również należne honorarium, innym wystarczyła czysta satysfakcja ze spełniania humanistycznych ideałów.  

Sześćdziesiąt lat temu stan techniki nie pozwalał na wykorzystanie okazji i wysłanie towarzystwa wzajemnej adoracji wahadłowcem na Marsa, skąd- jak się domyślam- pochodzi. W końcu to czerwona planeta. 

Druga część kongresu w 60 lat później? Na to nie wpadliby nawet jajcarze z Monty Pythona! Nie znam oczywiście tematu przewodniego przyszłego zlotu dupotrujców, jednak poprzez analogię do poprzedniego obstawiam bezwarunkowy, globalny pokój jako główny przedmiot obrad. Co skłania do wniosku, że idea sequelu ubiegłowiecznego zjazdu zatroskanych mózgowców niepokojąco przypomina dosyć znaną sytuację, w której za komuny do Radia Erewań zadzwonił słuchacz z pytaniem, czy będzie wojna. Usłyszał niezbyt uspokajającą odpowiedź , iż wprawdzie wojny nie będzie, ale rozgorzeje taka walka o pokój, że nie zostanie kamień na kamieniu…

perbrand
O mnie perbrand

"- Jakim prawem?! - Prawem, a nie lewem , towarzyszu." fragment dialogu z "Ceny" Waldemara Łysiaka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka