Pirogronian Pirogronian
1235
BLOG

Gdzie są kable zasilające Słońce?

Pirogronian Pirogronian Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 32

Wiele osób uśmiecha się z politowaniem na myśl, że gwiazdy nad naszymi głowami mają więcej wspólnego z żarówkami, niż chcą nam wmówić astronomowie, że zasilane są prądem elektrycznym, płynącym przez wszechświat w postaci strug plazmy. Czy jest to jednak taki głupi pomysł? Popatrzmy na niebo. Najlepiej przez teleskop.

Image credit: W. P. Blair, R. Sankrit (Johns Hopkins University / NASA

Na zdjęciu powyżej widać skręconą strugę plazmy w tzw Pętli Łabędzia. Uważana powszechnie za wystarczajacą, teoria grawitacji nie jest w stanie wyjaśnić takich kształtów materii międzygwiezdnej. Za to nie ma z tym problemów elektryczny model kosmosu, który identyfikuje tą i podobne formacje jako strumień ładunków elektrycznych. Prąd elektryczny w rozrzedzonym gazie powoduje charakterystyczne zwłóknianie się plamzy i skręcanie się tych włókien wokół siebie.

Nie zawsze tam, gdzie płynie prąd, widać to gołym okiem (lub teleskopem optycznym). Często jest on tak rzadki, że rozpoznać go można tylko po tworzonym przez niego polu magnetycznym. Zjawiska elektryczne rejestruje się też teleskopami pracującymi w różnych zakresach widma, szczególnie radioteleksopami.

Na powyższym zdjęciu widać centrum mgławicy Krab w promieniowaniu Roentgena. Zdjęcie zrobił teleskop Chandra. Widać prąd plazmy płynący przez środek i pole magnetyczne, które wytworzył.

A co z naszym Słoneczkiem? Zdaniem kosmologów plazmowych jest ono zasilane przez analogiczny prąd plazmy. Dlaczego go jednak nie widzimy? Ano widzimy - wyładowanie plazmowe, które przybiera postać fotosfery, chromosfery oraz korony. Dalej od Słońca gęstość plazmy jest zbyt mała, by można było ją zaobserwować w świetle widzialnym. Jony dodatnie, które promiemiują od Słońca w płaszczyźnie równika, są tym, co astronomowie nazywają "wiatrem słonecznym". Co ciekawe, prędkość tego wiatru wzrasta w miarę oddalania się od Słońca. Byłoby to raczej niemożliwe, gdyby Słońce nie było anodą.

Skoro jednak jony dodatnie opuszczają Słońce w okolicach równika, to którędy się do niego dostają? Objaśnia to poniższy rysunek z książki D. E. Scott'a "Electric Sky":

Jak widać, prąd dostaje się do Słońca na jego biegunach. Powinien on wytwarzać pole magnetyczne nad biegunami Słońca. Czy tak się dzieje? Owszem, i stwierdziła to sonda Ulysses. Sonda ta zarejestrowała również rozmycie i znaczne fluktuacje pola magnetycznego, które silnie przeczą modelowi "słonecznego dynama" (za to, a jakże, potwierdzają model elektryczny). Rozmycie pola magnetycznego jest możliwe dzięki temu, że jony dodatnie opuszczają Słońce na niemal całej jego powierzchni.

Niektórzy moga zadać pytanie: czy w przestrzeni wokół nas jest dość swobodnych jonów, żeby zasilic Słońce? Zarówno wstępne obliczenia samego ojca teorii, Ralfa Juergensa, jak i poprawki naniesione po napłynięciu nowych danych z sondy Voyager 1, wskazują, że jak najbardziej. Do podtrzymania pracy słońca wystarczy, aby miało ono napięcie 500 kV. To mniej, niż w niektórych liniach przesyłowych na ziemi.

Co więcej, strumień zasilający Słońce jest tak mały w porównaniu z ilością plazmy zawartej w samym Słońcu, że nie wpływa on na kształt jego powierzchni, przez co nie widać zaburzeń struktury fotosfery w miejscach, gdzie prąd dociera do powierzchni.

Rysunek przedstawia ruch jonów dodatnich. Co zatem z elektronami? Zapewne wykonują one ruch przeciwny. Jakkolwiek nie ma twardych i bezspornych dowodów z sond na taką cyrkulację plazmy wokół Słońca, jednak NASA, chcąc nie chcąc, wciąż dostarcza nowych. A to, że taka odwrotna cyrkulacja elektronów jest możliwa, świadczy choćby przypadek galaktyki eliptycznej M87, z której wychodzi gigantyczny dżet... elektronów między innymi właśnie. Jest ich na tyle dużo, że zdominowały kolor dżetu.

M87, NASA

 Notka powyższa jest (znowu!) dość pobierzna. Dlatego zapewne malkontenci dalej będą marudzić, że piszę jakieś straszne bzdury, bo porównuję obiekty gwiazdowe do układów elektrycznych... (tak jakby porównywanie Słońca do dynama czy dzwonka było mniej drastyczne). Jednak dużym plusem modelu elektrycznego jest tłumaczenie jednym zjawiskiem dużej ilości faktów, do której standardowy model potrzebuje za każdym razem innego, i coraz bardziej dziwacznego wytłumaczenia, będącego często i tak tylko "sugestią" lub "przypuszczeniem". Dane napływające z sond, takich jak Voyager 1 czy Ulysses, również dostarczają dowodów na poprawność plazmowej kosmologii. Dla kogo liczą się fakty i logiczne myślenie, powinien to sobie wziąść do serca.

Linki

www.holoscience.com/wp/twinkle-twinkle-electric-star/

www.thunderbolts.info/wp/2012/01/04/essential-guide-to-the-eu-chapter-7/

electric-cosmos.org/SolarElecFlux2013.pdf

en.wikipedia.org/wiki/Ulysses_%28spacecraft%29

www.space-pictures.com/view/pictures-of-space/pictures-of-stars/black-hole/m87-jet.php

Pirogronian
O mnie Pirogronian

Drogi czytelniku. Nie chcę, żeby dochodziło miedzy nami do nieporozumień. Nie publikuję tutaj wiedzy objawionej. Jedyne, co robię, to mieszam w informacyjnym tyglu i wyławiam co ciekawsze moim zdaniem kawałki. Nawet, jeśli wykazuję się przy ich prezentacji dużym zaangażowaniem, to pamiętaj, że jestem w większości dziedzin tylko amatorem. Dlatego, mimo, że celowo nie wprowadzam nikogo w błąd, to pamiętaj, że... ...jesteś ciekaw, czy mam rację, to sam sprawdzaj informacje. Pozdrowionka :-P

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie