Metoda przyjęta przez opozycję, czyli walenie setki razy po uszach i oczach słuchaczy i widzów tym samym kłamstwem oraz odwróconymi pojęciami w stosunku do rzeczywistosci, zaczyna powoli (nareszcie) przynosić odwrotne efekty.
Jestem na urlopie w domu w lesie więc oprócz prac leśno-domowych słucham radia i ogłądam TV.
Dziś rano słuchałem w Salonie Politycznym Trójki pani poseł Nowoczesnej, Kamili Gasiuk-Pihowicz. Słuchaczką była też zaprzyjaźniona sąsiadka leminżka. W końcu ona nie wytrzymała i rzuciła podłamana: "przecież ona zachowuje się tak, jakby czytała z telepromptera". W kółko to samo i wyuczony słowotok.
W południe oglądałem wywiady z politykami opozycji pod kątem spotkania w kwestii TK - w kółko to samo i wyćwiczonym głosem.
I wreszcie godzina 14.50 - telekonferencja trzech smutnych panów z PO, PSL i Nowoczesnej. Odwołują spotkanie "załamani" komunikatem Komisji Europejskiej. I po chwili znów to samo w kółko, tymi samymi tekstami i wyuczonymi głosami. Zaprzyjaźniona leminżka zaczęła wykazywać wyraźne oznaki irytacji i w końcu wrzasnęła: "jak chcecie obalić PIS, to pokażcie jakiś przynajmniej zarys waszego programu".
Teraz w TVP Info te same głupoty wygaduje niejaki Ireneusz Raś z PO - sąsiadka leminżka po poobiednim winie rzuciła wyraźnie przygnębiona: "no nie, te cyniczne barany nikogo już za sobą nie pociagną, bo oni sami ciągną się na dno".
Jeden dzień słuchania i oglądania opozycji w mediach i jeden wielki sukces. Ale nie sukces opozycji a nasz. Leminżka nie zmieni się nagle w pisówkę, ale już dostaje wyrzygu widząc naszych "obrońców demokracji".
Piekny dzień :-)