platos platos
313
BLOG

Tusk w rękach Putina

platos platos Polityka Obserwuj notkę 1
Katastrofa Smoleńska to był dla polityki Tuska dar z nieba. Ostatnia szansa na zostanie mężem stanu. Szansa, którą w swoim stylu, przez swoją krótkowzroczność, naiwność graniczącą z głupotą, przez tchórzostwo i niewyobrażalne lenistwo roztrwonił. Pozwolił sobie ją odebrać i obrócić przeciw sobie. Teraz został mu ino sznur…
W katastrofie zginął jego główny oponent polityczny i cały szereg osób wielkiego formatu, które były Tuskowi nieprzychylne. Chwilowe emocje Polaków były bez znaczenia.
Historia postawiła Tuska w miejscu katastrofy w sytuacji krótkotrwałej przewagi nad Putinem i jego kagiebowską Rosją. Żaden współczesny polityk nie miał nad nimi takiej przewagi. Tusk mógł wszystko. Miał za sobą opinię światową, współczucie narodu rosyjskiego. Mógł doprowadzić do zakończenia sporu wewnętrznego, trzeba było jedynie zachować się jak mąż stanu. W obliczu ostatecznych efektów polityki wystarczyło wykazać się człowieczeństwem. I tego też zabrakło.
 
Presja państw zachodnich na pojednanie nie musiała skończyć się upokarzającą tandetą, z tymi zniczami na grobach czerwonoarmieńców, z pomnikiem wystawionym bolszewikom w Ossowie. Tą samą presję musiał odczuwać i Putin. To on był w rozpaczliwym położeniu i rozegrał to znakomicie.
Tusk realną przewagę rozmienił na drobne i zgubną polityką pustych gestów jedynie uwiarygodnił Putina.
 
Podobnie jak wszystko w jego polityce, Tusk podporządkował Smoleńsk potrzebom „tu i teraz”.Wielkie wartości jutra złożył na ołtarzu dzisiejszej osobistej popularności. W przypadku Smoleńska przyszłość okazała się bliżej niż mógł przypuszczać. Cena rosyjskich gestów, okazała się wyższa a ich realna wartość zerowa.
 
Tusk mógł z Putinem zagrać ostro mając silne karty przetargowe. Oddając śledztwo Putinowi, de facto definitywnie się ubezwłasnowolnił i pozostawił się na łasce pułkownika KGB. Rosjanie w każdej chwili mogą z nim zrobić co zechcą. Jak nie sprzeda im Lotosu po atrakcyjnej cenie, wypuszczą w „niezależnej” rosyjskiej prasie kolejne smaczki kompromitujące Tuska, obwiniające go o katastrofę – np. jak to ekipa Tuska przygotowywała wizytę ś.p. L. Kaczyńskiego. Rosjanie sobie tym już nie zaszkodzą – nie ma żadnych podstaw prawnych do dochodzenia odszkodowań, opinia światowa nowych newsów nie zauważy. Polska owszem. Zostaną rozdęte i nagłośnione, koszty polityczne poniesie Tusk – chyba, że przykładowy Lotos sprzeda. Po Lotosie zaś Orlen, potem kontrakt gazowy… Ceną utrzymania się przy władzy, będą realne ustępstwa, za które Rosja, jak będzie chciała, zapłaci miłym gestem albo dalszymi upokorzeniami.
 
Tusk czując presję państw zachodnich na pojednanie z Rosją, bał się dyplomatycznej wojny z Putinem. Przywołując słowa Winstona Churchilla wybrał hańbę, a wojnę i tak będzie miał. Putin może teraz dowolnie eskalować żądania. Teraz to on ma przewagę. Temat nie jest już nośny, światowa opinia publiczna już wie, że katastrofę spowodował „pijany generał terroryzujący załogę” a rosyjska opinia publiczna jest w pełni kontrolowana.
 
Hańba i upokorzenie Tuska i jego popleczników jest rażąco widoczna. Osłabia jego pozycję w kraju i na arenie międzynarodowej. Jest po prostu tylko elementem Putinowskiej gry, w której Tusk, myśląc że jest podmiotem i partnerem,  okazał się celem i przedmiotem.  Dodatkowo Putin odstawił medialne dopalacze. W mediach nie ma już parasola ochronnego (vide zmiana linii GW). Środowisko bliskie Komorowskiemu, wyczuwając skąd wieje wiatr, kłania się nowemu panu jeszcze niżej od Tuska, pokazując że może być pożyteczniejszym sługą, bo wiernym i lojalnym. I pewnie zostanie jak Tusk przestanie być potrzebny. W każdym razie jest kolejnym elementem presji.
 
Ostatnia rzecz jaka pozostaje do rozważenia to czy on właściwie nie musiał tego zrobić? Czy założenie sobie uzdy na pysk i wręczenie cugli Putinowi w dłoń, nie było dla niego z punktu widzenia jego partykularnych interesów wyborem mniejszego zła? Czy wystawienie się na rzeczywistą ocenę polskiej opinii publicznej w tej sprawie, która musiałaby mieć miejsce w chwili możliwego tuż po katastrofie pojednania, nie byłoby równoznaczne z końcem kariery i natychmiastową kompromitacją? Czy oddając śledztwo kupił jedynie czas? Politycznie zaledwie kilka miesięcy, ale w perspektywie odpowiedzialności karnej nawet kilkanaście lat?
 
Czy hańba, którą się okrył nie była ceną wolności własnej i obroną być może przed mianem zbrodniarza? Na to nie ma dowodów. Te jeśli są, są w Moskwie. Ma je Putin a jak będzie chciał to zdobędzie nowe dowody. Sfabrykuje je. To dopełnia beznadziei Tuskowego położenia i naszego bowiem za ustępstwa tej marionetki zapłacimy z własnej kieszeni.
platos
O mnie platos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka