platos platos
1342
BLOG

List otwarty do Pana Redaktora Lisickiego

platos platos Polityka Obserwuj notkę 24

Szanowny Panie Redaktorze,

Od wielu lat z zainteresowaniem czytam Rzeczpospolitą pod Pana światłym przewodem. Z radością powitałem na łamach Rzepy nowych komentatorów (Piotr Zaręba) wyrastających ponad marną przeciętną polskiego dziennikarstwa (nawet jeśli piszą tylko o 30% posiadanej wiedzy). W mojej ocenie komentatorzy Rzepy wyróżniają się inteligencją, wiedzą i dziennikarskimi standardami – stałymi niezależnie od okoliczności.
 
Czy nie zastanawia się Pan jednak dlaczego, mimo tych znakomitych nazwisk publikujących na łamach Rzepy, sprzedaje Pan (139 tys.) ponad dwukrotnie mniej egzemplarzy niż lewicowa GW (328 tys.)? Dlaczego sprzedaż dziennika centrowo-konserwatywnego jest, w kraju w którym 70% społeczeństwa identyfikuje się z światopoglądem reprezentowanym przez Pana gazetę, na stosunkowo niskim poziomie?
 
Moim zdaniem siłą Pana gazety jest rzetelna informacja, często niepublikowana nigdzie indziej z przyczyn nazwijmy to „polityczno-strategicznych”, znakomity komentarz i to mimo faktu częstego pojawiania się komentatorów o pokroju intelektualno-moralnym Waldemara Kuczyńskiego czy Tomasza Wołka, deprecjonujących nie tylko Pana gazetę ale w ogóle zawód dziennikarza, publicysty - czy jak to zwać profesję, którą wyżej wymienieni się parają.
Rozumiem, że tak właśnie Pan pojmuje pluralizm mediów. Pana prawo, nie zgadzam się z tym ale rozumiem. Warto jednak zauważyć, że trudno znaleźć konserwatywny głos B. Wildsteina, P. Semki, profesora A. Nowaka czy liberalny głos R. Ziemkiewicza na łamach Wyborczej. Tak pluralizm rozumie strona lewa.
 
Przechodząc jednak do meritum uważam, że siłą Wyborczej są dodatki. To one są motorem zakupu tej gazety i w rezultacie dwukrotnie większej sprzedaży.
 
By nie pozostać gołosłownym przytoczę przykład z życia wzięty. Ostatnio poszukiwałem dla firmy pracowników średniej kadry kierowniczej. Postanowiłem nie publikować ogłoszeń w GW, bo jakość aplikacji w odpowiedzi na ogłoszenia tam publikowane jest raczej niska – co potwierdzają head hunterzy. Postanowiłem opublikować ogłoszenie w Rzepie. Proszę zgadnąć jaką liczbę odpowiedzi uzyskałem? 1 - słownie jedną aplikację. Koszt 4 tys. albo 6 tys. dokładnie nie pamiętam. Słowem totalna porażka.
Liczyłem, że skoro RZ rozpowszechniana jest głównie wśród profesjonalistów odpowiedź będzie, może mniej liczna ale jakościowo lepsza. Cóż myliłem się. Kolejne ogłoszenia pójdą już w Wyborczej. Pana gazeta traci dochód równoważny kilkudziesięciu prenumeratom. Skoro ja nie opublikuję w Rzepie ogłoszenia, oczywiste jest że poszukujący pracy nie kupi Rzepy bo ogłoszeń tam nie znajdzie. Wybierze zatem Wyborczą.
 
Ten przykład pokazuje jak fatalnie zarządzana jest sprzedaż Rzepy. Uważam, że zupełnie nie wykorzystujecie jej potencjału. Mając znakomity produkt podstawowy, doskonały zespół ludzi, wysokie wskaźniki cytowalności oraz poczytności, nie potraficie wykorzystać lewara jakim są dodatki. W tym segmencie drugie miejsce jest już miejscem ostatnim. Jest to bardzo istotne bowiem te dodatki docelowo są źródłem dużych dochodów i na zasadzie sprzężenia zwrotnego pozytywnie wpływają na produkt podstawowy, nakład gazety, cytowalność i czytelnictwo, to zaś zwiększa dochody z reklam.
 
Zdaję sobie sprawę, że w krótkim terminie nie macie szans na dogonienie Wyborczej w dodatkach regionalnych (może warto próbować i sięgnąć po mniejsze ośrodki? Rozpocząć współpracę z lokalnymi gazetami?). Myślę jednak, że śmiało moglibyście przejąć dochodowy segment, korporacyjnych ogłoszeń o pracę. To naprawdę nie jest trudne. Wystarczy wypromować stały dodatek, nawiązać współpracę z Head hunterami. Możecie, w początkowym okresie, oferować ogłoszenia właściwie za darmo, ważne jest by przełożyło się to na zwiększenie sprzedaży gazety. Z czasem dodatek ogłoszeniowy byłby samodzielnym źródłem przychodów.
 
Reasumując, mogę przeżyć to że podczas przerwy na kawę, we właśnie nabytej gazecie nie mam czego czytać, bo zamiast spodziewanej zawartości znajduję publikacje Kuczyńskiego, Wołka lub im podobnych. Niestety, nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie wydawał kilku tysięcy złotych bez otrzymania w zamian ekwiwalentnej usługi.
 
Piszę to po to by uświadomić Wam, że z punktu widzenia rynku, przegrywacie konkurencję w niezwykle istotnym segmencie dodatków. Mimo wzrostu nakładu na spadającym rynku prasy, zaniedbanie tego segmentu będzie gwoździem do trumny. Byłoby to wielka szkoda dla czytelników Pana gazety i rynku medialnego.
 
Z poważaniem,
platos
O mnie platos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka