polacy-online.pl polacy-online.pl
536
BLOG

Bartosz Józwiak: Z zasady nie współpracujemy z socjalistami

polacy-online.pl polacy-online.pl Polityka Obserwuj notkę 0

Jeszcze niedawno moglibyśmy mieć jakiekolwiek wątpliwości i zastanawiać się nad tym. Ale po tym, jak Socjalistyczna (o przepraszam Solidarna) Polska uchyliła rąbka swego programu, takich wątpliwości nie mamy. UPR nigdy nie będzie współpracowała z tym ugrupowaniem.

 

Dziennikarze coraz częściej piszą, że na jesieni mogą odbyć się przedterminowe wybory parlamentarne. Co na to UPR?

Cóż, scenariusz wcześniejszych wyborów jest oczywiście możliwy, ale tak naprawdę to prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest małe. Skoro koalicja przetrwała targi (moim zdaniem w dużej mierze sztuczne i teatralne) dotyczące tzw. reformy emerytalnej (tak zwanej, albowiem nie jest to żadna reforma, ale kolejny sprytny plan odsunięcia klęski systemu w czasie i ratowania rządu kosztem naszych pieniędzy i zdrowia; powiem krótko, tylko patentowany idiota może nazywać reformą wydłużenie wieku emerytalnego i nic więcej), to trudno mieć nadzieję na zwycięstwo zdrowego rozsądku w szeregach PSL (bo w PO o takim czymś bym nawet nie marzył; to najklasyczniejsi koniunkturaliści i zbieracze konfitur).

Jednocześnie wiara w to, że takie przyspieszone wybory mogłyby się odbyć na podstawie decyzji politycznej PO lub PSL, odnoszącej się do czystej analizy stanu państwa i refleksji nad jego przyszłością, byłoby niebywałą naiwnością. Dziś rządowi technokraci nie kierują się bowiem interesem obywateli czy kraju, ale jedynie interesem swoich partii (podobnie zresztą tłumaczył swą haniebną decyzję o wstrzymaniu się od głosowania nad projektem referendum w sprawie reformy emerytalnej Ruch Poparcia Palikota – dziecko Donalda Tuska i PO), a ten jest wypadkową sumy indywidualnych interesów poszczególnych członków partyjnej sitwy oraz ich kolesiów (z którymi załatwiają swe interesiki w mrokach cmentarzy) czy też członków ich rodzin piastujących rozdzielane przez władzę synekury. Konfitury, za które wszyscy płacimy, są dla tego typu postpolityków największą zaprawą spajającą w jedność oraz największym gwarantem trwałości obecnego układu.

Oni sami sobie tych stołów nie odbiorą. Będą na nas żerować, choćbyśmy już padali z wycieńczenia, a kraj był w ruinie (co w zasadzie już ma miejsce).

Prawica oczywiście powinna być na niespodziankę wcześniejszych wyborów gotowa, stąd prowadzone są różne działania cel ten realizujące. Jest bowiem obowiązkiem tej strony sceny politycznej te wybory wygrać i dla dobra Polski odsunąć rządzącą kamarylę. W tej sytuacji, nawet jeśli któraś z partii prawicowych czy centroprawicowych nie byłaby sama w sobie w pełni gotowa na takie rozwiązanie to jednak mając na uwadze interes kraju powinna jak najintensywniej działać  w taki sposób, aby takie wcześniejsze wybory doszły do skutku.

Wiosna jest bogata w wydarzenia na prawicy. Do kogo ma UPR bliżej od Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry czy do PiS Jarosława Kaczyńskiego?

Jeszcze niedawno moglibyśmy mieć jakiekolwiek wątpliwości i zastanawiać się nad tym. Ale po tym, jak Socjalistyczna (o przepraszam Solidarna) Polska uchyliła rąbka swego programu, takich wątpliwości nie mamy. UPR nigdy nie będzie współpracowała z ugrupowaniem, które chce wprowadzać 50% podatek dla najbogatszych, które krytykuje prof. Zytę Gilowską za obniżenie składki emerytalnej, chwali się tym, że jeden z jej liderów niczym Rejtan kładł się protestując przeciwko takiej polityce rządu PiS, które wreszcie ustami swojego lidera, socjalisty Tadeusza Cymańskiego broni przymusu składki emerytalnej odprowadzanej do ZUS (obrażając jednocześnie obywateli, uznając ich za upośledzonych umysłowo i niezdolnych do dysponowania swoimi pieniędzmi – wypowiedź na spotkaniu w Bochni), czy wreszcie nie umiejącej jasno określić się po stronie konserwatystów w sprawach natury moralnej (opis rozmów z SP jaki na portalu fronda.pl daje Marek Jurek).

Jednocześnie karkołomne łamańce myślowe, jakie w wywiadzie z red. Mazurkiem (redaktor obnażył całą miałkość nowej formacji, która opiera się jedynie na tym, że nie lubi Jarosława Kaczyńskiego; nic więcej nie ma do zaoferowania) w ostatnim dodatku do dziennika „Rzeczpospolita” Plus Minus  prezentuje europoseł Jacek Kurski, a przejawiające się w próbach snucia bajek o możliwości połączenia wolności gospodarczej z socjalistyczna redystrybucją i rozdmuchanym socjalem, znane są oczywiście współczesnemu światu, ale pod medyczna nazwą schizofrenii. Proszę wybaczyć, ale marksistowsko-leninowska wizja świata jest nam obca. Z zasady nie współpracujemy z socjalistami, tylko ich zwalczamy.

Jeśli chodzi o PiS, to, oczywiście, choć nie jest to formacja, której wizja Polski byłaby jakoś wyjątkowo tożsama z naszym programem, ma ona jednak przynajmniej dwa zasadnicze elementy, które czynią ją zdecydowanie poważniejszym partnerem. Po pierwsze, są w niej posłowie o poglądach wolnościowych (zresztą PiS rękoma prof. Zyty Gilowskiej jako jedyne realnie dokonało zmian o charakterze wolnościowym – minimalnych, ale jednak) oraz jest to na dziś silna partia opozycyjna i realnie trzeba brać pod uwagę możliwość odsunięcia przez nią od władzy PO. A odwojowanie, uratowanie kraju z rąk tego ugrupowania jest w zasadzie warunkiem koniecznym do rozważań nad kierunkiem reform w naszym państwie. Bez tego nie bardzo jest o czym rozmawiać w wymiarze realnym.

Choć uważam, że jest to ugrupowanie bardzo nierówne i obok posłów Przemysława Wiplera, Pawła Szałamachy czy kilku innych (m.in. posłów Artura Górskiego, Szczerskiego itp.) ciągle nie brak tam pobożnych socjalistów marzących o opiekuńczym państwie maksimum (np. prezentowane niedawno na spotkaniu w Nowej Soli poglądy emerytalne pani poseł Hrynkiewicz, w których krytykuje ona i pomysły posła Wiplera, i system kanadyjski mogą przyprawić o palpitację serca; podobne socjalistyczne dyrdymały na temat działań antyalkoholowych prawił nie tak dawno w telewizyjnym programie „Kto za to zapłaci”, pt. „Wódka będzie reglamentowana?” poseł Piecha – też we własnym mniemaniu wie lepiej co powinniśmy, a czego nie; http://www.tvp.pl/publicystyka/ekonomia-i-gospodarka/kto-zatozaplaci/wideo/wodka-bedzie-reglamentowana/6887010). Jednak współpraca oparta na wspólnie akceptowanych rozwiązaniach programowych w sferze gospodarki (ogromną nadzieję łączę tu z, nazwijmy to, „wolnościowym” skrzydłem, czy może jeszcze dziś „skrzydełkiem” PiS) lub moralno-światopoglądowej (po sformalizowaniu współpracy PiS z Prawicą RP), czy też w kategoriach interesu Polski jakim jest bezzwłoczne odsunięcie od władzy PO jest możliwa.

 Jednak na dziś sprawa nie jest głównym tematem w UPR, albowiem żadne takie rozmowy się nie toczą, a UPR aktualnie mocno włączyła się w działania mające na celu stworzenie jakości politycznej, opierającej się przede wszystkim na ludziach młodych. Co nie znaczy, że obie kombinacje się wykluczają.

Marek Jurek wasz niedawny koalicjant podpisał porozumienie z PiS na mocy, którego będą z najbliższych wyborach startować z list Prawa i Sprawiedliwości.

Tak. Marek Jurek otrzymał od PiS stosowną propozycję i dokonał wyboru. Na ile znam Pana Marszałka, a myślę, że kampania dała mi możliwość poznania go w sposób wystarczający do wysunięcia takiej teorii, to propozycję solidnie przeanalizował i podjął decyzję przekonany o jej słuszności. Ja przyjmuję ją do wiadomości i nie widzę w tym żadnego problemu. Myślę, że nadal będziemy współpracować przy różnych projektach i na pewno nasze drogi się specjalnie nie rozejdą. My swoją współpracę opieraliśmy zawsze na szacunku i zaufaniu obu stron oraz na programie, który uznaliśmy za dobry dla Polski. Dlatego nie widzę żadnego powodu, który miałby to nastawienie zmieniać.

W tej nowej sytuacji Prawica RP na pewno będzie miała więcej możliwości promowania tego programu oraz zawartych w nim wartości i rozwiązań. Jeśli w PiS będzie dokonywała się właśnie ewolucja w kierunku konserwatywno-wolnościowym (wspominałem już o grupie wolnościowej w PiS), to z radością będę kibicowałabym zmianom, albowiem to będzie dobre i dla Polaków, i dla prawicy, i dla UPR jako jej części.

UPR zostaje samodzielnym bytem?

Na dziś tak. Zresztą i Prawica RP nie zlikwidowała swojej odrębności formalnej. Ale wracając do UPR, to aktualnie nie planujemy likwidacji partii czy też jej rozmycia w innym ugrupowaniu. Zachowując tożsamość chcemy raczej tworzyć bloki ugrupowań o wspólnych programach (przynajmniej w aspekcie spraw fundamentalnych) i w ten sposób budować alternatywną propozycję dla aktualnego układu politycznego. I mogę zdradzić, że takie działania już są prowadzone, a nawet dość mocno zaawansowane. Niedługo zapewne możemy spodziewać się kilku ciekawych zjawisk w prawicowej przestrzeni politycznej.

Tak jak już wielokrotnie wcześniej podkreślaliśmy, po pierwsze wróciliśmy do będącego istotą UPR programu konserwatywno-liberalnego (wyraźnie odnosimy się do dorobku m.in. Krzysztofa Dzierżawskiego, Lecha Pruchno-Wróblewskiego itp.), a jednocześnie skupiamy się na programie dla Polski. Nie czynimy z partii bądź jakiegokolwiek lidera nienaruszalnej świętości, dzięki czemu jesteśmy otwarci na szeroką współpracę i elastyczni co do jej formy. Nas interesuje realizacją choćby części naszego programu, albowiem to jest wartość jaką niesiemy Polakom.

Naszemu narodowi zagraża globalna lewicowa rewolucja” - mówi w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" szef Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk. „Rewolucja kulturowa, czyli najkrócej mówiąc, odejście od tego, co normalne, ku temu, co nienormalne - twierdzi i dodaje, że "elementem tej rewolucji jest uderzenie w Kościół". Jak UPR reaguje na pomysł zastąpienia Funduszu Kościelnego odpisem z 0,3% z podatków na kościoły i związki wyznaniowe?

Powiem tak: totalna lewicowa rewolucja w kulturze już została przeprowadzona. Zaczęła się jeszcze w XIX w. ale zdecydowanie przyspieszyła i zradykalizowała się w okresie powojennym z kulminacją od lat 60-tych XX w. Dziś mamy pokłosie tej rewolucji, które objawia się w sprawowaniu władzy oraz zajmowaniu stanowisk decyzyjnych we wszelkich obszarach przez ukształtowanych w ogniu tej rewolucji nihilistycznych aparatczyków i odpychających libertynów.

Można by powiedzieć, że to dzieci szeroko pojętego pokolenia 1968 roku. Ale winą za ich sukces musimy zdecydowanie obciążyć także prawicę, która kompletnie wypięła się na kulturę i zapatrzona w bożka gospodarki oddała to pole wszelkiej maści lewakom. Zapomniano, że nawet wolny rynek musi mieć narzucony reżim moralny (tu odsyłam do Krzysztofa Dzierżawskiego) i dość technokratycznie uwierzyła w możliwość idealizacji świata po przez kreację działań ściśle gospodarczych. A niestety obie sfery są konieczne do stworzenia prawdziwie konserwatywno-wolnościowego społeczeństwa. Ale nie będę o tym pisał zbyt wiele, odsyłam do swojego tekstu „Ruiny to jeszcze nie koniec Świata” (http://bartosz.jozwiak.upr.org.pl/?p=1349). Nie bez winy jest tu także Kościół, który ugiął się pod wpływem modernizmu, naruszył depozyt tradycji, a jego niektórzy przedstawiciele podjęli flirt z modernistycznym nihilizmem, doprowadzając się na skraj przyzwoitości. I nadal jest w nim silne lobby antykościelne oraz antyrozliczeniowe.

Niestety nie można budować silnego i trwałego Kościoła bez oczyszczenia jego tkanki. To ważne wyzwanie i oby jak najszybciej zostało zrealizowane. Kościół jest bowiem ważnym elementem budowy normalnego społeczeństwa.

Co się zaś tyczy finansów Kościoła Katolickiego, to aktualne ruchy rządu i cyrkowej części opozycji świadczy tylko o poziomie osób, jakim oddano nasz kraj. Z jednej strony rząd dla przypodobania się libertyńskim wyborcom spod znaku krzyża z puszek po piwie Lech (ciekawe czy Kompania Piwowarska w jakiś sposób zażądała od tych Hunów zadośćuczynienia za szarganie znaku towarowego?; sądzę, że nie, więc nie pijam ich produktów i innym także odradzam) wykonuje karkołomne, ośmieszające go łamańce pseudointelektualne mające na celu uderzenie w Kościół, a które tłumaczy koniecznością oszczędności budżetowych.

Cóż, jaki rząd, takie tłumaczenie. Po pierwsze, to, co państwo wydaje na Kościół nie ma budżetowego znaczenia, albowiem jest to promil potrzeb oraz tego, co wydaje na swoich zbędnych urzędników (liberał Tusk w ramach taniego państwa zafundował nam już 70 tys. nowych biurokratów) i marnuje na zbędne państwowe programy (nie będę już pisał o prywatnych lotach premiera do Gdańska, bo to świadczy tylko o skali schamienia dzisiejszych władz). Dodatkowo moralnym rozliczaniem Kościoła w aspekcie finansowym zajął się minister Boni, którego przeszłość raczej wyklucza nie tylko z grona ludzi honorowych, ale nawet tych, którzy cokolwiek w takiej materii mogą mówić. Z drugiej zaś strony nagonkę robią komedianci z pewnej partii opozycyjnej, którzy widząc pustynię programowo-intelektualną jaką sami mają na swoim podwórku, szukają popularności jedynie w skandalizowaniu. Proszę wybaczyć, ale jeśli o Kościele mają się wypowiadać osobnicy, którzy nic z nim nie mają wspólnego czy persony będące redaktorami antyklerykalnych lub też nad wyraz wulgarnych pisemek dla frustratów, to świat stanął na głowie.

I na koniec sprawa ostatecznie pokazująca indolencję czy zwykłą głupotę krytyków Funduszu Kościelnego. Oświecam wszelkiej maści domorosłych mędrków i piewców nienawiści, iż ten fundusz nie jest finansowaniem Kościoła przez państwo, a jedynie elementem zadośćuczynienia za zrabowany Kościołowi majątek i jego bezprawne użytkowanie. Nota bene komuniści ustalając ten fundusz używali go i tak głównie do opłacania swojej agentury w sutannach. Skoro złodziejskie państwo coś ukradło i do dziś nie zwróciło, to powinno choć rekompensować okradzionemu jego straty. Ale znane paserstwo tego rządu nie tylko zatrzymało proces reprywatyzacji, nie tylko nie podjęło kroków mających na celu unieważnienie złodziejskich dokumentów PKWN (tego nie zrobił żaden rząd RP) czy późniejszych dokumentów na podstawie których odebrano majątek Kościołowi, ale dodatkowo jeszcze nie zamierza za te złodziejskie praktyki płacić rekompensat, a jedynie użytkować skradzione mienie.

Ja jestem za pełną reprywatyzacją. Nie wierzę w to, że państwo można zbudować na założycielskim rabunku.  Tak, to poważne koszty, ale warto je ponieść, z pewnością dużo bardziej niż np. koszty utrzymania Straży Miejskiej w Warszawie (Gwardii Przybocznej PO) czy rzeszy biurokratów, części ministrów i posłów itp.

A jeśli pan Premier jest takim liberałem, to jako wolnościowiec żądam od niego możliwości odpisania na Kościół 25% swojego podatku, a na utrzymanie państwa 0,3%. Nie wolno mi? Czyli nie jestem wolnym człowiekiem, bo nie mogę dysponować uczciwie zarobionymi pieniędzmi.

W tym samym czasie trwa walka o wyeliminowanie Telewizji Trwam z cyfrowego multipleksu

Decyzja jednoznacznie polityczna tak jak upolityczniona jest KRRiT oraz całe media (za rządów PO upolitycznienie tej sfery sięgnęło poziomu nigdy wcześniej nie znanego). Dodatkowo decyzja ta jest jednym z ostatnich akcentów tuskowego zamordyzmu, którym ma dopiąć do końca proces zamykania nam ust oraz dostępu do jakiejś niekontrolowanej informacji. Przypomnijmy sobie orwellowski „Folwark zwierzęcy” i przywódcę kasty rządzącej. To jest dziś ideał jaki prezentują Premier i minister Boni. Dlatego każdy uczciwy człowiek powinien buntować się przeciwko temu bezprawnemu uderzeniu w TV Trwam i we wszelkie inne próby likwidacji resztek wolności oraz wolnego słowa. UPR wydał stosowne oświadczenie broniące wolnych mediów i TV Trwam.

Pamiętajmy jednak, że bardzo prawdopodobne jest, iż te protesty nie będą skuteczne. Ja wielokrotnie to powtarzam, że skoro rząd ma w nosie naród, skoro tak ogłupił wyborców, że kartka wyborcza nie była zdolna dokonać dymisji nieudaczników, to musimy być gotowi na obywatelskie nieposłuszeństwo i wyrażenie swojej woli w inny niż wybory sposób. To nie jest łamanie demokracji, albowiem Polska Donalda Tuska nie jest krajem demokratycznych (choć samej demokracji jakoś specjalną estymą nie darzę), a jedynie totalitaryzmem ubrany w fasadę demokratycznych imitacji instytucjonalnych( np. wybory itp.)

Dziekuję za rozmowe.

Serwis polacy-online.pl 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka