polbrat polbrat
374
BLOG

Strzały z głębi Afryki

polbrat polbrat Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

 

Dostałem maila od znajomego księdza pracujacego w Republice Środkowoafrykańskiej, kraju ogarnietym wojną, Ostatnio syutuacja zrobiła się tam na tyle poważna, że na interwencje wojskową zdecydowali się Francuzi. Jego bezpośrendnia relacja przybliża nam to co tam sie dzieje, a ponieważ jest ciekawa zdecydowałem, że warto, aby tego maila mogła przeczytać większa ilość osób. 

I tylko 2 słowa wyjaśnienia geograficzno-politycznego.  

RCA jest pod względem powierzchni dwa razy większa od Polski (622 tys km2) a liczba ludności mniejsza niż  województwo  śląskie (4.2. mln). Chrześciajnie w RCA to połowa ludnośći, muzułmanie ok. 15%.  Niepodleglość od Francuzów w  roku 1959 roku. W 1966 roku władze przejął płk. Bocassa, a jego 15 lat rządów to okres brutalnego terroru. Kolejny dyktator rządził juz tylko lat 10,  po czym został zmuszony do przeprowadzenia wolnych wyborów. Na scenę polityczną wchodzi dwóch nowych  liderów Ange Felix Patasse i Francois Bozize, między którymi trwa ostry konflikt i rywalizacja o władzę. W ostatnich wyborach prezydenckich w 2011 roku wygrał ten drugi. Rozczarowanie jego polityką doprowadziło do rebelii. W grudniu 2012 roku została utworzona koalicja Seleka, na czele ktorej stanął Michel Djotodja. W marcu 2013 wojska Seleki weszły do stolicy, Bangi, a Djotoda został nowym prezydentem. Bozizi uciekł do Kamerunu, aby szukać pomocy. We wrześniu 2013 Djotodia rozwiązał oskarżaną o napady na ludność cywilną Selekę, ale nie na wiele to się zdało. Niektóre oddziały nie podporządkowało się tej decyzji. Ataki przybrały na sile, zwłaszcza na chrześcian, ktorzy uformowali własne oddziały milicji. Chaos i anarchia zaczęły przebierać ogromne rozmiary. Kiedy ONZ stwierdziła, że RCA jest na krawędzi ludobójstwa, Francja zdecydowała się w na wysłanie tam 1600 żołnierzy.   Śmierć dwójki ktora właśnie zginęła w starciach  w podbliżu lotniska w Bangi była dla wielu Francuzów szokiem.  W efekcie prezydent Holland zdecydował, że w drodze powrotnej z pogrzebu Nelsona Mandeli, musi zatrzymać się w RCA. Sytuacja tam bowiem robi się coraz poważniejsza. 

 

To tyle. Teraz juz mail:  

 

Drodzy Przyjaciele!

Wobec decyzji Francji o interwencji w RCA, zdaję sobie sprawę, że teraz więcej mówi się o naszym zapomnianym zakątku tego Globu. Wiele też osób pyta co u nas. Nie jestem w stanie odpisywać każdemu z osobna, stąd pozwolę sobie na tą formę listu okólnego.

Przede wszystkim chcę podkreślić, że mimo faktycznych problemów i trudnych chwil, jakie przyszły na ludzi zwłaszcza w miastach, my na prowincji, w takich zaułkach jak Ndim, żyjemy raczej spokojnie i poza realnym zasięgiem działań zbrojnych. Nie chcę bagatelizować dramatów w poszczególnych miastach ze stolicą na czele, ale nasza wieś zaciszna i spokojna…

Gdzie indziej jest gorąco i poważnie - choćby tej nocy zginęło pierwszych dwóch spadochroniarzy francuskich – ale z Ndim parę dni temu wyjechało tych kilku Seleka, którzy tu siedzieli na barierze i cisza.

Oczywiście, sytuacja może się zawsze radykalnie zmienić, gdy np. Seleka wyparci z Bangui rozproszą się po prowincji, albo uciekając do Czadu (bo stamtąd w większości pochodzą) wpadną tu do nas na piwo i przy okazji wezmą samochód. Staramy się być na tego typu sytuacje przygotowani i z troską śledzimy to, co się dzieje na innych misjach. W Bouar już po raz drugi ludzie masowo szukają schronienia przy Katedrze i w St Laurent. Ważna dygresja: to o czymś świadczy, że ludzie chowają się u nas, na misjach katolickich. Tam też łatwiej jest udzielić takim zgrupowaniom ochrony. Żołnierze afrykańskich sił rozjemczych stacjonują obok, by nie dopuścić do ewentualnych ataków.

Jakby popatrzeć się na naszą wieś, Ndim, to nic specjalnie nie zdradza, że są problemy w kraju. Ludzie normalnie żyją i pracują, dzieci (choć mniej) chodzą do naszej szkoły, misyjny szpital leczy chorych. Muzułmanie (inna rasa, bo to przybysze, więc odróżniają się tak fizycznie, jak i ubiorem) chodzą sobie spokojnie po drodze, sklepiki są otwarte i nikt tu nie myśli o ludobójstwie. Wspólnie ludzie martwią się, że w stolicy i kilku miastach tak bardzo Seleka dali populacji w skórę, że teraz poszkodowani szukają odwetu i popierają anty-balaka – milicje samoobrony atakujące gdzieniegdzie posterunki okupantów. Tak dochodzi do incydentów i scysji, ale daleko tu bardzo do atmosfery bliskiej ludobójstwa. Moi Pana, wśród których pracuję, pamiętają o ich losie sprzed wieku, gdzie byli zwierzyną łowną dla muzułmańskich łowców niewolników z północy. Zachowali endemiczną nieufność do byłych prześladowców, ale gdzie im tam do nienawiści! Podkreślam, tutejsi ludzie są bardzo pokojowo nastawieni i dalecy od przemocy z bronią w ręku. Trzeba ich faktycznie doprowadzić do ostateczności, by się zdecydowali na zbrojną odpowiedź.

Wiele stereotypów krzywdzących krąży zaostrzając sytuację. Arcybiskup z Bangui powtarza wciąż: Nie wszyscy muzułmanie to Seleka i nie wszyscy Seleka to muzułmanie. Strzeżmy się od odpowiedzialności zbiorowej! Seleka to najczęściej najemnicy, zbiry spod ciemniej gwiazdy, awanturnicy w poszukiwaniu łatwego łupu, np. rozpoznano tutaj w Ndim takiego typa z Kamerunu, który włóczył się po Mbaiboum (targowisko na granicy) bez grosza przy duszy. A tu dostał karabin i jest gość! Nie brakuje wśród nich i nie-muzułmanów, a doliczono się ok. 6 tys. dzieci zwerbowanych w ich szeregi.

Piszę „nie-muzułmanów” by uniknąć kolejnego stereotypu, że anti-balaka (samoobrona) to milicje firmujące się chrześcijaństwem. Wśród tych opozycyjnych partyzantów, są też i muzułmanie i chrześcijanie, a to co ich łączy to prawdopodobny resentyment do obalonego prezydenta Bozize i zwyczaj masowego używania talizmanów dla ochrony przed kulami. Takie osłanianie się amuletami, to praktyki czysto pogańskie nie mające nic wspólnego z ortodoksyjnie pojętym chrześcijaństwem, ani islamem.

Kolejny stereotyp – mit konfliktu międzyreligijnego. To służy potrzebom propagandy, by zmobilizować opinię publiczną w Europie dla poparcia interwencji Francuzów, ale jeszcze raz wykrzywia realia i krzywdzi tutejszych ludzi. Prezydent Holland miał bardzo ciekawy wywiad w czasie szczytu w Paryżu nt. bezpieczeństwa w Afryce, ale w pewnym momencie wyliczając racje dla interwencji w RCA pomieszał przyczyny ze skutkami. Jako pierwszy podał konflikt międzyreligijny, a dopiero potem wyliczył rozkład aparatu państwowego, kryzys ekonomiczno-polityczny, brak bezpieczeństwa itd. Ów diabolizowany konflikt międzyreligijny może faktycznie kiedyś nastąpić, ale do politycy próbują kamuflować ich odpowiedzialność kosztem religii – i to jest bardzo złośliwe i niesprawiedliwe.

Ale Prezydent Francji zapewnił o ważnych celach: wybory jeszcze przed 2015 i że ani Bozize ani aktualny Djotodia nie mogą zostać przy władzy, bo obaj sięgnęli po nią na drodze rebelii, a tego demokratyczna Europa i Świat popierać nie może.

Do naszej szkoły katolickiej chodzą dzieci protestanckie i muzułmańskie. W szpitalu leczy się wszystkich bez dystynkcji skąd kto pochodzi. Silimy się na normalne życie. Gdy inni bawią się w wojnę, my myślimy o przyszłości. Nie trzeba się dać zwariować! Siostry, na przekór tego, co się nazywa zdrowym rozsądkiem, otworzyły 6 klasę, czy pierwszą naszego nowego gimnazjum katolickiego w Ndim. Trzeba z żywymi naprzód iść. A gdy są tacy, co mówią o nienawiści między grupami religijnymi czy etnicznymi, ja odpowiadam: oto po powrocie z urlopu kontynuuję budowę kolejnych szkół. W Nzoro, dla większości dzieci protestanckich oraz w dwóch wsiach Mboum, gdzie populacja jest protestancko – katolicka, a cement i żelazo przywiózł mi muzułmanin z Mbaiboum. Jesteśmy dziećmi jednego Boga. Jakoś w praktyce większym problemem dla mnie jest obecnie zepsuta ciężarówka, która miała mi dowieźć piasek na budowę, niż spektrum wojny. W kościele katechiści powtarzają o potrzebie rozbrojenia serca i nie strzelania do siebie złymi słowami. Radość życia w pokoju i rodzinnej atmosferze jest celem tego Adwentu.

Każdego dnia proszę w koronce do Bożego Miłosierdzia o ochronę dla mej parafii. Mam tu w kaplicy relikwie s. Faustyny i do niej też po cichu coś szepczę. Noszę ciągle w pamięci świeże wspomnienia z pielgrzymki do Medjugorie i powierzam Gospie, Matce Pokoju sprawę tego umęczonego kraju. Ufam, że przetrwamy ten ciężki czas i wyjdziemy z niego nawet umocnieni.

Zbliża się Boże Narodzenie i Nowy Rok – jak tu wejść w ten święty czas skłóconymi? Ludzie myślą o autentycznie szczęśliwych świętach.

 

Zostańcie z Bogiem. 

polbrat
O mnie polbrat

„Tam [w Polsce] jest miło, bo tam zawsze się czeka. Tam zawsze się wszystko „buduje”, tam nigdy nic nie jest gotowe. Tam zawsze trwa „jutro” (...). Ale z jednego nikt nie zdaje sobie sprawy, bo to ciężko: że nic już nie będzie jutro, bo jutro to oszustwo. Zawsze jest tylko teraz. Teraz widzę (...), że na nic tam już nie mogę czekać. Że tak, jak tam jest, tak będzie zawsze (...)”. Dziennik” Sławomira Mrożka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości