polish allied polish allied
148
BLOG

Przekroczone granice- konflikt Izraela Hamasem

polish allied polish allied Polityka Obserwuj notkę 4

Od tygodni jesteśmy świadkami nakręcającej się spirali wojny i zniszczenia w i wokół Strefy Gazy. Mainstream polityczny, medialny i opiniotwórczy w Polsce i na Zachodzie popiera w dużej mierze Izrael, podobnie jak część opinii publicznej. Sprawę palestyńską, a nawet terrorystyczny Hamas popiera z kolei pozostała część zachodniej publiki oraz tradycyjnie kraje islamskie oraz te nieprzychylne i wrogie Izraelowi. W Polsce sporo osób w przeciwieństwie do proizraelskiego rządu i prezydenta także stoi po stronie Palestyńczyków. Jakakolwiek merytoryczna dyskusja z takimi ludźmi i przytaczanie faktów niezgodnych z ich palestyńską wizją kończy się najczęściej inwektywami, obelgami i oskarżeniami o bycie "żydowskim płatnym trollem" . 


Tymczasem ja nie stoję po żadnej ze stron w tej wojnie i obie uważam za winne zaistniałej sytuacji. Przychylam się także do opinii, że Polska w tym konflikcie powinna pozostać neutralna, gdyż to nie jest nasza wojna i Rzeczpospolita nie ma żadnego interesu, aby popierać którąś ze stron. Polska ma wystarczająco dużo własnych problemów wewnętrznych (min. wyłonienie nowego rządu i zamęt z tym związany, spowolnienie gospodarcze, coraz większe zadłużenie, inflację, biurokrację) i zewnętrznych (min. wojna na Ukrainie, kryzys w relacjach z Ukrainą i UE, dążenie UE do bycia superpaństwem na wzór IV Rzeszy), żeby wikłać się jeszcze w to co dzieje się na Bliskim Wschodzie i na co nie ma wpływu. 


Nie ukrywam, że nigdy nie popierałem sprawy palestyńskiej, chociażby z tego względu że ta nacja używa, a przynajmniej usprawiedliwia używanie terroryzmu w celu osiągnięcia swoich nierealnych celów (zbudowanie swojego państwa po zniszczeniu Izraela i eliminacji Żydów). Ofiarą tego terroryzmu padają zresztą nie tylko Izraelczycy, ale także ludzie innych narodowości (vide palestyńskie zamachy w Europie). Miałem okazję zetknąć się z Palestyńczykami w Jerozolimie wiele lat temu i poznać ich agresywny, wrogi wobec białych, "niewiernych" ludzi charakter. Nie chcielibyście mieć takich sąsiedzi jak oni. Nie odmawiam jednak Palestyńczykom prawa do tego, żeby mieli własne państwo, o ile wyrzekliby się terroryzmu, wyrzucili bandytów z Hamasu I Islamskiego Dżihadu ze swoich społeczności i byli gotowi żyć w pokoju. 


To co Hamas zrobił 7 X br. było jawnym bestialstwem, bo głównym celem tej zbrodniczej organizacji byli najczęściej bezbronni cywile (nie tylko izraelscy, ale także cudzoziemcy min. Tajowie), którzy stali się ofiarami barbarzyństwa. Bo jak nazwać strzelanie do ludności cywilnej w kibucach i na festiwalu muzycznym, obcinanie dzieciom głów, tortury, gwałcenie kobiet, pastwienie się nad zwłokami zamordowanych, branie na zakładników kobiet, dzieci, osób starszych i obwożenie ich wśród rozwrzeszczanej ze szczęścia tłuszczy narażając ich na lincz ? Planując, organizując i przeprowadzając te zbrodnicze ataki Hamas z premedytacją użył własnych rodaków, cywilów jako żywe tarcze doskonale wiedząc, że sprowadza na nich krwawy odwet ze strony Izraela. Liderzy Hamasu siedzą w komfortowych warunkach w Katarze i Syrii podczas gdy ich rodacy giną setkami dziennie, odnoszą rany i tracą dobytek w Strefie Gazy. Tylko dlatego, że Iran napuścił Hamas, aby storpedować rozmowy pokojowe między Izraelem i Arabią Saudyjską. Błędna, krótkowzroczna i antypalestyńska polityka Izraela nie usprawiedliwia bestialskich ataków z 7 X, jak również innych zamachów terrorystycznych, z jakich słynie Hamas. To nie są żadni bojownicy czy rebelianci, ale zwyczajni terroryści. Prawdziwi rebelianci/partyzanci walczą z wrogimi wojskami i oszczędzają cywilów swoich i przeciwnika, a nie ich mordują. Wiadomo jednak że łatwiej jest tchórzom z Hamasu strzelać do ludności cywilnej niż do uzbrojonych po zęby izraelskich żołnierzy.


Dla mnie islamski terroryzm, także w wydaniu palestyńskim jest śmiertelnym i pomimo pokonania Państwa Islamskiego wciąż aktualnym zagrożeniem dla zachodniej (a więc i polskiej) cywilizacji.  Ci którzy co weekend protestują w Europie, Warszawie, USA i Australii w obronie Palestyńczyków jakoś nigdy nie protestowali przeciwko temu, co Hamas robił w przeszłości i co zrobił 7 października br. To jakoś nie przeszkadzało tym wszystkim, którzy szli w demonstracjach sponsorowanych przez Sorosa (tak, G. Soros finansuje hojnie organizacje propalestyńskie:   https://www.breitbart.com/middle-east/2023/10/29/report-groups-behind-pro-hamas-protests-funded-george-soros/) i fundamentalistów islamskich wymachujących flagami Daesz (ostatnio w Essen). 


Nie mogę popierać jednak drugiej strony tego konfliktu, czyli Izraela. Po pierwsze dlatego, że tamtejszy establishment jest od dawna antypolski i co rusz oskarża Polaków o antysemityzm i udział w Holokauście (Netanyahu, Lapid i reszta) chcąc wymusić w dalszej perspektywie ogromne, wielomiliardowe sumy w ramach niesłusznych roszczeń majątkowych (min. poprzez ustawę 447). Niewdzięczność z jaką Żydzi odnoszą się do Plaków za uratowanie w czasie II wojny światowej setek tysięcy ich współwyznawców jest porażająca.  Izrael nie był i nie jest sojusznikiem, ani przyjacielem Polski, co udowodnił już nieraz, pomimo że polskie rządy, a zwłaszcza rząd PiS-u wraz z prezydentem Dudą są proizraelscy do bólu. 


Po drugie nie da się pominąć faktu, że izraelska polityka względem Palestyńczyków była i jest konfrontacyjna, wroga, a od czasu powołania ostatniego rządu Netanyahu skrajnie nacjonalistyczna. Symbolem tego są rozrastające się nielegalne osiedla żydowskie w Strefie Gazy, na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Jerozolimie. Te osiedla plus traktowanie Palestyńczyków jak obywateli drugiej kategorii i izolowanie ich w Gazie powodowały, że nienawiść do Izraela cały czas utrzymywała się na wysokim poziomie. Jakby tego było mało ekipa Netanyahu chciała, aby to Hamas nadawał ton palestyńskiej polityce, bo to dawało pretekst do tego, by nie zezwolić na tworzenie państwa palestyńskiego przez umiarkowanych Palestyńczyków. Ostatnie działania izraelskich rządzących min. wokół meczetu al-Aksa jeszcze bardziej zaogniły sytuację. 


Po trzecie trudno nie skojarzyć i nie połączyć kilku innych faktów z ostatnich miesięcy, które przemawiają na niekorzyść Izraela i Netanyahu. Otóż nie brakowało sygnałów zwiadu i służb wywiadowczych, które informowały że od jakiegoś czasu w Strefie Gazy trwają przygotowania do jakiejś większej operacji w wykonaniu Hamasu. Przed tym przestrzegał także wywiad egipski, ale mimo tego, izraelscy decydenci zlekceważyli te ostrzeżenia. 7 X br. ataki na Izrael całkowicie zaskoczyły izraelską armię i siły bezpieczeństwa, którym niejednokrotnie zlikwidowanie napastników zajęło dużo czasu. Była np. relacja zaatakowanych cywilów, którzy mówili że armia przyszła im z odsieczą dopiero po sześciu godzinach od ataku. Jeszcze tego samego dnia Netanyahu, do niedawna zagrożony utratą władzy na skutek przepchnięcia ustawy o Sądzie Najwyższym (Izrael znalazł się przez to w ciężkim kryzysie społeczno-politycznym), zapowiedział zdecydowaną rozprawę ze Strefą Gazy i Hamasem. 


Ostatnio zaś media ujawniły 3 scenariusze, jakie izraelski rząd przewidział dla Strefy Gazy, z których jeden zakładał, że niemal 2,5 miliona mieszkańców tej enklawy zostanie wysiedlonych do innych krajów, a IDF będą mogły się rozprawić ostatecznie z Hamasem i raz na zawsze rozwiązać kwestię palestyńską w tej części Palestyny (brzmi znajomo ?). Te wszystkie wydarzenia dziwnym trafem układają się w logiczny ciąg- wojna z Hamasem pozwala Netanyahu odwrócić uwagę od potężnego kryzysu z ustawą o SN, ocalić własną pozycję i rozwiązać ostatecznie "kwestię palestyńską" w Strefie Gazy. Izraelski premier, mający zasłużoną opinię oszusta i aferzysty, może się jednak mocno przejechać na tych kalkulacjach i upaść tak czy inaczej. Izrael już odczuwa skutki jego wojennej polityki, gdyż coraz częściej postrzegany jest jako agresor i oprawca, któremu się nie współczuje, a argument Holokaustu i prawa do obrony działa coraz mniej skutecznie.  Nawet USA zmuszone są temperować zapędy ekipy Netanyahu. 


Nic dziwnego, gdyż widać jak IDF prowadzą operację wojskową w Strefie Gazy- każdego dnia giną setki palestyńskich cywilów, tylko dlatego że wśród nich byli lub być może byli terroryści z Hamasu, co jest dla Izraelczyków wystarczającym pretekstem, żeby zrzucić bomby, uderzyć przy pomocy rakiet lub artylerii tuż obok dużych skupisk ludności. Trudno wierzyć w zapewnienia dowództwa IDF i izraelskich polityków, że ten krwawy odwet jest uzasadniony i usprawiedliwiony z wojskowego i prawnomiędzynarodowego punktu widzenia. Wystarczy sprawdzić jakie były straty wśród ludności cywilnej i jak jej pomagano w analogicznej sytuacji podczas na przykład podczas oblężenia Falludży (listopad-grudzień 2004) czy Mosulu (październik 2016- lipiec 2017). W obu przypadkach dano cywilom dość czasu, by opuścili miasto przed atakiem, a uciekającym zapewniono pomoc humanitarną w obozach uchodźców (wodę, leki, żywność itd.). W trakcie walk oszczędzano cywilów i starano się uderzać precyzyjnie tylko w terrorystów. W wyniku tego w Falludży zginęło ok. 1,200 ekstremistów i poniżej 1,000 cywilów (na 350,000 mieszkańców), zaś w Mosulu, pomimo krwawych i ciężkich walk z Daesz ok. 3,200 cywilów (w ciągu 9 miesięcy, na ponad 1,5 mln mieszkańców). Tymczasem Izrael w żaden sposób nie udziela ani pomocy, ani schronienia ludności cywilnej w Strefie Gazy, która stłoczona na małej przestrzeni ponosi niepotrzebne straty.


Kończąc napiszę, że wbrew retoryce  zwolenników Izraela i Palestyńczyków, żadna ze stron nie ma słuszności i nie popieram żadnej ze stron. W ciągu ostatniego miesiąca, o ile nie wcześniej, obie strony przekroczyły granice okrucieństwa, które są nie do zaakceptowania. Między innymi dlatego obie strony, zwłaszcza jak zwykle ludzie na dole, stracą przez to w obecnej sytuacji. Nie liczyłbym na to, że spełni się teoria o Niebiańskiej Jerozolimie na Ukrainie, bo nic na to nie wskazuje, a wszystko przeczy tej bujdzie. Nie ma tutaj dobrych recept na rozwiązanie tego konfliktu, bo Bliski Wschód od dawna jest areną takich czy innych wojen. Ten kto myśli, że gdyby nie było tam Żydów, to byłby tam pokój mylą się. Na około toczyły i toczą się krwawe wojny bez udziału Żydów (kiedyś wojna iracko-irańska, potem Państwo Islamskie, teraz jatka kurdyjsko-turecka czy saudyjsko- jemeńska). Taka już jest specyfika islamskiego Bliskiego Wschodu. 



polish_allied

Prawicowy buntownik z natury, bonapartysta z przekonania, politolog z wykształcenia, zwolennik Wolności i wolnego rynku, wróg lewactwa i socjalizmu. Tak dla Flagi Konfederacji (CSA), serbskiego Kosowa, amerykańskich republikanów, wolności gospodarczej i osobistej, a także swobodnego dostępu do broni palnej dla osób zrównoważonych i niekaranych. Nie dla lewicy i jej chorych idei typu gender, globalistów od Gatesa i Sorosa, islamu,Rosji i komunistycznych Chin. Kocham Tajlandię, Bangkok i Azjatki, nie znoszę feministek. Przywódcami, których najbardziej cenię są : cesarz Napoleon I, prezydent Ronald Reagan oraz generałowie Francisco Franco i Augusto Pinochet.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka