Mildred Mildred
123
BLOG

Po co terrorystom dokumenty?

Mildred Mildred Polityka Obserwuj notkę 0

05.11.2015r., krótko po zdecydowanych działaniach Rosji na terenie Syrii, cywilny rosyjski samolot rozpada się w powietrzu nad Synajem, 17.11.2015r. Rosja przyznaje, że był to atak terrorystyczny.  13.11.2015r., piątkowy wieczór, świat obiega informacja o zamachach terrorystycznych w stolicy Francji. Krótko po tym dowiadujemy się, że znaleziono dokumenty wskazujące na to, że terroryści byli „uchodźcami”. Zaczynają mnożyć się pytania. Po co zamachowcom dokumenty? Jak to możliwe, że przetrwały wybuch? Czy ktoś te dokumenty podrzucił? Kto chce skłócić Europę? Odpowiedzi padają różne. Nikt nie dostrzega jednak, że oni mogli zabrać te dokumenty ze sobą specjalnie, z premedytacją, ale nie po to, żeby „skłócić Europę”, tylko w celach propagandowych. Zapowiadali przecież, że niedługo Europę zaleje fala uchodźców? Zapowiadali. Zalała? Zalała. I nadal zalewa. Zapowiadali, że przemycą wśród uchodźców swoich „przedstawicieli”? Zapowiadali. Dokumenty właśnie to potwierdzają. Potwierdzają, że ich słowo się liczy, że ich słowo staje się czynem. Jeśli mówią, że ich „państwo” obejmie całą Europę to… Można im wierzyć?! Ja nie wierzę, ale ci młodzi ludzie, którzy poddali się ich propagandzie, albo którzy jeszcze się wahają czy się jej poddać, właśnie dostali dowody, że słowo tych terrorystów ma wartość. Że przyłączając się do nich, przyłączają się do silnych. Że wierząc w ich idee, staną się częścią czegoś wielkiego.  Idea. To jest właśnie to czego Europie brakuje. Młody człowiek musi się buntować, żeby stworzyć swój światopogląd. Przeciwko czemu ma się buntować dzisiejsza młodzież?! Wszystko niby ma. Niby ma sklepy, niby ma modę, niby ma gry, niby ma możliwości i niby o tym wie. A tak naprawdę wie, że ich rodzice nie mają dla nich czasu, bo pracują (często za marne grosze), że starsi koledzy nie mogą znaleźć pracy nawet po studiach, że korporacje zabierają kawał życia, że na wystawy sklepowe mogą sobie tylko popatrzeć, bo poza okresami przecen rzeczy są po prostu za drogie, że pieniądz rządzi światem, że nie ma sensu przeciwstawiać się tym, którzy mają pieniądze, bo się przegra, że nie ma sprawiedliwości, że przed imprezą trzeba się napić, bo alkohol w klubach jest drogi, że jeszcze  taniej niż picie przed imprezą wychodzi przyćpać (i jeszcze kaca się uniknie), że… sami wiemy jak świat dzisiaj wygląda. Nic dziwnego, że młodzi szukają wartości, dzięki którym mogą się buntować przeciwko dzisiejszemu światu i jego brakowi wartości. Pół biedy jeśli znajdują te wartości w historii. Piszę „pół biedy”, bo młodzi ludzie szukając buntu jednocześnie szukają poparcia grupy, stąd „kwiatki” w stylu gestów „zamawiam pięć piw” podczas śpiewania patriotycznych pieśni. Całe szczęście większość z nich z czasem zaczyna rozumieć w co wierzą i rzeczywiście staje się prawdziwymi Patriotami. Jeżeli tak wygląda bunt, to chyba jest to najlepszy wybór z możliwych. Gorzej jak taki zagubiony młody człowiek, który nie znalazł jeszcze swojej grupy, trafi na sprytnych złotoustych mącicieli, którzy dzięki Internetowi, mają dostęp teoretycznie do każdego. Nie od dziś wiadomo, że rekrutacja zaczyna się od lekkich i przyjemnych tematów, które nigdy nie zapowiadają tragicznego końca, a ci, którzy tego nie wiedzą, często boleśnie się o tym przekonują. Dobrze jest, jeżeli po tych trudnych doświadczeniach mogą próbować powrócić do normalnego życia. Niestety ci, którzy wierzą w idee terrorystów, takiej możliwości nie mają. Regułą jest prosta odchodzisz – giniesz. A jeżeli nie giniesz, to przynajmniej przez resztę życia żyjesz w strachu, że zginiesz. Europa dzisiaj stoi na rozdrożu . Z jednej strony są duże pieniądze, przyzwyczajenie do wygodnego życia, nastawienie na jednostkę i powszechnie propagowany model „singla”, który do szczęścia nie potrzebuje nikogo poza samym sobą, kredytem na własne mieszkanie i świetną pracą w korpo, dzięki której ten kredyt spłaca, singla który zamiast siedzieć w domu z rodziną chodzi na imprezy, a jakiekolwiek objawy smutku szybko zagłusza łykając antydepresanty albo chodząc na siłownię tudzież biegając po parku. Patrząc na obecną sytuację, wszytko wskazuje na to, że ten model się nie sprawdza. Europejczycy nie chcą się rozmnażać, co staje się zagrożeniem dla stabilności państwowych gospodarek. Braki w ludziach zaczęto uzupełniać imigrantami. W założeniu szczęśliwymi, że po ciężkiej pracy mogą sobie kupić bułkę, wdzięcznymi łaskawym Europejczykom za możliwość mieszkania w lepszym świecie. Imigrantami, którzy mieli nie zauważać, że wykonują pracę, której nikt inny nie chciał wykonywać, ani tego, że poza bułką w zasadzie na nic więcej ich nie stać. Nikt z „łaskawców” nie wziął jednak pod uwagę tego, że imigranci są ludźmi, że potrafią samodzielnie myśleć, że dostrzegają nierówności i wyzysk, i że z czasem też by chcieli żyć „jak ludzie”. Jeżeli nie imigranci w pierwszym pokoleniu, to na pewno ich zstępni, co też się dzieje. Z drugiej strony Europa może pójść nową - starą drogą. Pogodzić się z faktem, że nie da się żyć na aż tak wysokim poziomie bez cierpienia innych, niezależnie czy nazwiemy ich niewolnikami czy pracownikami odległych fabryk, w których ludzie „pracują” za kilka dolarów tygodniowo, czy pracownikami, którym prawie nie trzeba płacić. Będzie to wymagało obniżenia standardu życia, zwolnienia tempa, odbudowy wartości, przypomnienia ludziom, że fajnie jest mieć rodzinę i przyjaciół, zamiast tysiąca wirtualnych znajomych, dla których nie ma się czasu. Będzie to wymagało wiele wysiłku, a przede wszystkim zmian w mentalności i światopoglądzie. Odnoszę wrażenie, że ci tzw. „narodowcy”, powszechnie tępieni w mediach i niejednokrotnie przyrównywani do ludzi wierzących w najgorsze europejskie ideologie, juz teraz opowiadają się za tą drugą drogą. Czas pokaże, co wybierze Europa i co stanie się naszą rzeczywistością. Oby tylko nie okazało się, że w obliczu tego, co się aktualnie dzieje na świecie, na ten wybór nie jest już za późno. 

Mildred
O mnie Mildred

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka