Animela Animela
188
BLOG

A gdyby ... na grzyby?

Animela Animela Rozmaitości Obserwuj notkę 4

"A można i na grzyby

Na grzyby - w aromatów pełen las

Na grzyby - przed wyjazdem słuchaj sprawdźmy gaz

Weźmy czegoś parę kropel A na drzwiach wywieśmy o tem

Że ruszyliśmy w sobotę bo powzięlismy ochotę

Na grzyby - tu borowik a tam dzik dzik, wściekły na mnie... ech... pociągnijmy sobie łyk

nie musimy dużo łykać, by się przestać lękać dzika

bo gdyby, gdyby łyk większy to na lwy'by (...)"

Wychowałam się na Kurpiach Białych - pięknych, ale o nieurodzajnych glebach. U nas lasy, lasy i lasy: trochę państwowe, ale więcej jest prywatnych. Dziadkowie i rodzice uczyli nas (mnie i siostrę)  jednocześnie mówić i zbierać grzyby (a babcia też i znajomości ziół leczniczych). Miałam jakieś trzy latka, gdy pozwolono mi "znaleźć" pierwszego prawdziwka, takiego, który trochę mnie przewyższał wzrostem, więc nic dziwnego, że złapałam bakcyla. Dziadek nieustająco miał radość, gdy w grudniu pytał wnuczkę, czy wstanie przed świtem, by pójść na grzyby, a wnuczka aż skakała z radości, głupia ...

Moi teściowe, którzy bynajmniej nie urodzili się w Warszawie, ubolewali ciągle, że zbieramy grzyby, bo przecież "nawet najlepsi grzybiarze się mylą". Wyniosłam z domu szacunek dla starszych, więc tylko uprzejmie wyjaśniałam, że to jest taka miejska legenda: zupełna nieprawda. I jeżeli ktoś nie odróżnia kani od muchomora sromotnikowego, to niech faktycznie lepiej kupuje grzyby w sklepie. Niemniej - istnieją tacy specjaliści, którzy na targowiskach, z ramienia SANEPIDU, są w stanie ocenić zawartość koszyka niedzielnego grzybiarza i odsiać muchomory od borowików. Magia, nic innego! :-)

Na marginesie: muchomory bywają jadalne. Naprawdę. Nawet kilka tygodni temu jadłam zupę z muchomorów - bardzo smaczną. W Rumunii, ale w Polsce też takie rosną. Natomiast muchomor cesarski to grzyb bardzo drogi i ceniony choćby we Włoszech. Oczywiście trzeba znać te grzyby od dziecka, żeby zafundować sobie zdrowy, pyszny i PRZEŻYWALNY posiłek z takiego grzyba, więc Państwu serdecznie odradzam.

Tegoroczne lato i jesień specjalnie nie rozpieszczały grzybiarzy, ale też wielkiej tragedii nie było. Trochę się ususzyło, trochę zamarynowało, a z reszty zrobiłam coś, co w mojej rodzinie nazywa się "sos grzybowy". Najlepiej wychodzi z grzybów mieszanych: kurek, prawdziwków, podgrzybków, koźlarzy, koźlarzy czerwonych (zwanych u nas "osakami"), zielonych gołąbków itd. Na maśle lub oliwie podsmażyć drobno pokrojoną cebulę, wrzucić grzyby (nie muszę chyba dodawać, że grzyby należy oczyścić, umyć, osuszyć i pokroić ...) i dusić do miękkości. Dolać kilka łyżek śmietany, sól, pieprz dużo posiekanej natki pietruszki, wymieszać, doprowadzić do wrzenia, gotować jeszcze 5 minut i podawać z ziemniakami tłuczonymi.

No niby można z makaronem, ryżem, kaszą czy pieczywem, ale nasi kurpiowscy przodkowie przewracają się na to w grobie z oburzenia.

P.s. Wiem, skąd pochodzą ziemniaki i od kiedy u nas goszczą :-)

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,kabaret_starszych_panow,na_ryby.html"

Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości