Po opinii biegłych z IES podważającej obecność generała Błasika w kokpicie i informującej iż nie ma na taśmie zapisu uderzenia o brzozę, zaś są odgłosy przemieszczających się przedmiotów jeszcze przed momentem hipotetycznego zderzenia z drzewem oraz analizach niezależnych ekspertów z USA wykluczających oderwanie się skrzydła na skutek zderzenia z tym nieszczęsnym drzewkiem powstaje pytanie: co złamało drzewo i skąd tam jakieś kawałki aluminium? Wydaje mi się, że odpowiedź jest prosta: drzewo zostało rzeczywiście ścięte przez skrzydło TU 154M, ale…ale skrzydło, które już się oderwało od samolotu, czyli straciło jednolitość konstrukcyjną z resztą maszyny. Przytoczone tu powyższe informacje potwierdzają to przypuszczenie: przemieszczające się przedmioty (samolot już nie miał skrzydła, przechylał się), brak zapisu uderzenia skrzydła o brzozę, bo skrzydło już nie było konstrukcyjnie połączone z samolotem (takowy zapis musiałby zostać zarejestrowany, skoro zarejestrowano przemieszczanie się tak wątłych w porównaniu z brzozą przedmiotów), no i te odłamki samolotu w brzozie (samotnie spadające oderwane skrzydło uderzyło w brzozę łamiąc ją i stąd te odłamki).
