Mało o tym w mediach. Najczęściej, podają w radiu wzmiankę o blokadzie Szczecina ciągnikami rolniczymi w kontekście utrudnień ruchu drogowego. Tymczasem protest rolników jest wynikiem dużego problemu jaki w północno zachodniej Polsce zaistniał.
Do 2016 roku istnieje „okres ochronny na polską ziemię” teoretycznie utrudniający jej zakup przez duże podmioty gospodarcze, cudzoziemców a dający ułatwienia dla rodzinnych gospodarstw rolnych.
To teoria, praktyka jest jednak zupełnie inna. Jak twierdzą protestujący sprzedaż jaką prowadzi Agencja Rynku Rolnego w Szczecinie powoduje wykup ziemi przez cudzoziemców, głównie Niemców. Do przetargu organizowanego przez ARR stają bowiem słupy, podstawione osoby które kupują ziemię za pieniądze uzyskane dzięki umowie pożyczki jaką zawarli z właśnie z podmiotem gospodarczym. W późniejszym etapie ów słup, po prostu nie spłaca pożyczki i podmiot zagraniczny zaspokaja swoją wierzytelność poprzez przejęcie zakupionej nieruchomości.
Rolnicy twierdzą, że nie są w stanie konkurować z tak dużymi podmiotami gospodarczymi. Ziemia trafia do obcokrajowców w majestacie polskiego prawa, wykorzystując lukę i słabość polskiego ustawodawcy. Problem trwa już jakiś czas, ale ani rząd, ani Agencja Rynku Rolnego mieli nie podejmować żadnych kroków w celu ukrócenia tego procederu. Agencja zresztą ma w dużej mierze związane ręce, niezbędne są tu przecież zmiany w prawie, zabezpieczające polską ziemię przed jej sprzedażą dla podmiotów zagranicznych, ale do tego bez wątpienia potrzebna jest interwencja rządu.
Rozmowy z ministrem w wyniku tych protestów się odbyły. Co jednak ze sprawą będzie dalej, zobaczymy. Sprawa jest poważna, i rząd powinien zabezpieczyć w tej materii polskie interesy. Póki co rolnicy protestują dalej.