Polska.Ma.Sens Polska.Ma.Sens
2124
BLOG

Krzysztofa Rybińskiego przebłysk geniuszu

Polska.Ma.Sens Polska.Ma.Sens Polityka Obserwuj notkę 17

 

Krzysztof Rybiński był cenionym ekonomistą, z imponującą karierą. Pracował w Japonii (jako informatyk w firmie komputerowej), był konsultantem Banku Światowego, głównym ekonomistą w ING, a potem w WBK, wreszcie – wiceprezesem NBP.

 

Do tego wykładał na wyższych uczelniach. Słowem – żyć, nie umierać.
I pewnie z tego nadmiaru pomyślności zachciało mu się polityki. Zabrał się do tego od jak najgorszej strony. Najpierw został ekspertem gospodarczym ugrupowania skazanego na porażkę (Polska Jest Najważniejsza), rok później poparł następną kanapową partię – Kongres Nowej Prawicy. A przede wszystkim zaczął intensywnie występować w telewizji, gdzie niesłychanie agresywnie atakował rząd. To wolno każdemu, ale ekonomiście pełniącemu odpowiedzialne funkcje w bankach – nie przystoi język Leppera czy Napieralskiego, których bił na głowę w demagogii.


A wreszcie został kandydatem na senatora z kuriozalnego ugrupowania Obywatele do Senatu. Kuriozalnego z wielu powodów, ale głównie z tego, że ugrupowanie to chciało zaistnieć w parlamencie pod hasłami dyskredytującymi politykę i polityków.


Polscy wyborcy są bardzo podatni na demagogię (świadczą o tym - chwilowe na szczęście – kariery Partii Przyjaciół Piwa, Tymińskiego czy Leppera), ale mimo wszystko swój rozum mają. I polscy wyborcy zakomunikowali, co sądzą o takich politykach, których polityka brzydzi.
Dodatkowo Senat po raz pierwszy wybieraliśmy w okręgach jednomandatowych, które bardzo mocno promują duże partie. Rybiński powinien zdawać sobie z tego sprawę i być przygotowanym na to, że jego szanse są znikome. Zwłaszcza, że konkurował z takimi gigantami polityki jak Zbigniew Romaszewski i Marek Borowski.


Ale Rybiński nie tylko nie zdawał sobie z tego sprawy przed wyborami, ale nie zdaje sobie z tego sprawy nawet dzisiaj. Właśnie dzisiaj powiedział tak: Kończę przygodę z polityką. Jestem zdumiony wyborami Polaków. Oddając głos kierują się tym, kto się ładniej uśmiecha, kto ma ładniej zawiązany krawat. W rezultacie do Sejmu wchodzą krawaciarze. Co zrobić, taki kraj.


Tych, którzy nigdy Rybińskiego nie widzieli, informuję, że facet zawsze chodzi w nienagannym garniturze, z modnym krawatem i że ma olśniewający uśmiech i w ogóle wygląda jak młody Zanussi.
Czytałem kiedyś radzicką humoreskę o naukowcu, który od lat pracował nad genialną koncepcją. Był przekonany, że jest o krok od osiągnięcia celu, brakuje mu tylko chwilowego błysku natchnienia, żeby wszystko poskładać w logiczną całość i zadziwić świat. I oto dobra wróżka dała mu eliksir geniuszu (działający tylko przez kilkanaście minut). Facet wypił eliksir i zrozumiał, że to, nad czym spędził wiele lat, nie jest warte funta kłaków. Usiadł i napisał podanie o zwolnienie z pracy. Znajomi mówili mu potem, że podanie napisane było genialnie.


Rybiński też osiągnął przebłysk rozsądku, gdy postanowił wycofać się z polityki. I uzasadnił to w pewnym sensie genialnie: udowodnił, że jego decyzja jest absolutnie słuszna, bo na polityce zna się tak, jak ja na japońskich programach komputerowych.

 

 

 

Jerzy Skoczylas

Pragniemy skupić wokół siebie mądry entuzjazm ludzi twórczo zmieniających świat na lepsze. Redakcja nie boi się opisu zjawisk negatywnych, ale pielęgnuje myślenie pozytywne i walczy z czarnym postrzeganiem świata i Polski.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka