Polskie ZOO Polskie ZOO
416
BLOG

Czyżby Stonoga się wystrzelał z nabojów i zostały mu tylko przekleństwa?

Polskie ZOO Polskie ZOO Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

No nie wiem czy ja dobrze zrobiłem dzwoniąc do Stonogi. Dziś wszedłem na jego profil na Facebooku i szczena mi opadła. Wyzwiska, przekleństwa, bluzgi rynsztokowe. Do telefonu? Do jakiejś sekretarki? Pod względem psychologicznym go rozumiem. Facet zdetonował rząd. Ośmieszył Seremeta i całą prokuraturę. I nie spotkał się z poklaskiem... Trochę dziwne. Być może aferę akt z tzw. sprawy kelnerów mogła wywołać tylko osoba zdesperowana. To co publikował Tygodnik Wprost było "wygładzone". Może nie mieli materiałów. To co opublikował Gmyz też jest wybiórcze. Słowa, że sprawy obyczajowe polityków nie są sprawami ważnymi bardzo mnie akurat zdziwiły. To nie jest tak, że jest nieważne który z polityków jest seks maniakiem lub który korzysta z usług prostytutek. Dziwne zagrywki prowadzi ten Stonoga. Zbluzgać telefon to nie ma żadnej siły. Czyżby on się wystrzelał z nabojów i zostało mu tylko to?

Ja też mam swoje nerwy. Przeklinam co najwyżej w rozmowie z adwokatem i to dość rzadko. Naprawdę, gdy "przecinki" są konieczne i wyrażają wszystko i więcej niż debata prawna o tuszowaniu przestępstw. Dla Stonogi mam zrozumienie jak chcą zrobić z niego chorego psychicznie. Ja też zostałem zrobiony wariatem. Bez badania nawet. Żmudziński to zlecił dwóm kobietom: Orzechowskiej-Borucińskiej i Sznajder-Borkowskiej. Wydały mu opinię nie badając mnie. Postanowienie wydał Żmudziński 28 lutego 2014 roku, że potrzebuje opinii o mnie. 27 lutego 2014 roku byłem zdrowy w badaniu psychiatry w Warszawie. Żmudziński kazał napisać opinie bez badania mnie. I te dwie lekarki napisały, że jestem niebezpieczny dla innych i dla siebie, mam urojenia i Bóg wie co tam jeszcze. Wszystko czego potrzebował Żmudziński. Nota bene adwokat lekarza pisał do Redakcji „Gazety Wyborczej” już 3 lutego 2014 roku, że opinia na mój temat jest gotowa w prokuraturze. Spytałem Kempkę w jakiej sprawie powołano biegłych przed ta datą. Odpisała, że nie powoływali żadnych. Tak się nadal robi w Polsce z ludzi wariatów. Bez badań - na zamówienie. Także rozumiem nerwy tego Stonogi. Człowiek jest bezsilny. Przestępcy w organach państwa organizują sobie "kwity". Podawanie tej informacji o Stonodze przez media to zbrodnia na nim. Media już wiedzą a on jeszcze nie a prok. Seremet nadal głosi o niezależności prokuratury. Chyba niezależności od zasad moralnych i prawnych.

Wczoraj pojechałem do Żmudzińskiego. Oskarża mnie ten "prekurator" o kłamstwa o mojej dokumentacji medycznej, o błędzie medycznym i ukrywaniu dokumentacji. A nawet o to, że oskarżony lekarz nie wydał dokumentacji sądowi i PZU SA. Kłamie ale co mu szkodzi mnie oskarżyć. Korzystają na tym:

1. Oskarżony lekarz, bo wszędzie mnie dyskredytuje dokładnie tak jak Prokurator Rejonowa w Siedlcach

2. Żmudziński kłamie, bo zażądałem od lekarza odszkodowania w kwocie 250 000 zł.

3. Korzysta szpital w Siedlcach, bo oskarżony lekarz nie wyda dokumentacji PZU w sprawie odszkodowanej więc nie dostałem odszkodowania.

4. Korzysta Pogoda i Tańcula - ci którzy byli mentorami tuszowania przestępstw, bo pozwalali na to (z zastrzeżeniem, że złożyłem jedną skargę i wniosek o podjęcie śledztwa w sprawie czterech paczek jakie miałem wysłać do oskarżonego lekarza i na razie brak decyzji Tańculi).

5. Korzysta Pogoda, bo pozostawia bez biegu każdy wniosek o podjęcie sprawy 1 Ds. 1088/12, która nie może byc podjęta z powodu dowodów, jakie wsadziłyby lekarza do więzienia i to postępowanie podważyłoby dochodzenie w Łomży 3 Ds. 75/15)

To sa przykładowe korzyści lekarzy i prokuratorów. I o to mnie oskarża Żmudziński - moralny (i tu sobie dopowiedzcie co chcecie) prokuratorski. Nie widział nawet dokumentacji, o którą mnie oskarża. Nie wie co lekarz ma z mojej dokumentacji. To ja wiem. Dzięki Marszałkowi Senatu Karczewskiemu to wiem. 

Ledwo dziś przeżyłem. Miałem tętno 140/min. Ciśnienie 150/100. No tak to jest jak człowiek ma do czynienia z trefnym elementem w organach Państwa. Byłem w Prokuraturze Rejonowej w Siedlcach pytać czy Żmudziński zebrał moja dokumentacje medyczną dla biegłych z medycyny. Powołał niejakiego Pawła Jezierskiego neurologa i Józefa Biernackiego - internistę. Sobotka nie miała danych w trybie nadzoru czy jest dokumenatcja. To Prokurator Rejonowa w Siedlcach. Musiałem się nasłuchać że dwa tysiące spraw do niej spływa. A kogo to obchodzi? Zgłosiła się na posadę to chyba była świadoma jakie są obowiązki w tej prokuraturze. Kiedyś w podobnym tonie mówiła mi Kempka. Maria Kempka. Miałem na końcu języka, że jak sobie nie radzi z obowiązkami w prokuraturze w Siedlcach to niech poprosi o przeniesienie do mniejszej jednostki, gdzie nie będzie miała tyle spraw. 

 

"Przy okazji będąc w tej prokuraturze w Siedlcach strzeliłem fotę Sobczakowej do książki. To chyba na jej widok tętno mi skoczyło do 140. Ciśnienie 150/100. Na widok tego zgniłka moralnego że mogłem być pobity się zdenerwowałem. W sądzie mi umknęła i wykazała refleksem. Musiałem bowiem spytać czy jest tam służbowo. Odpowiedziała że nie ale w sekretariacie szefowej? Na pewno była służbowo. Siedziała akurat w sekretariacie prok. Sobotki. Drzwi były otwarte. Jeszcze do mnie pyskowała, dlaczego ją fotografuję i krzyczała na korytarzu już przy windzie że będę miał na pamiątkę. Nagrałem i to. Cyniczne indywiduum. Jej facjatę będzie miało społeczeństwo na pamiątkę. Regulamin wewnętrzny funkcjonowania prokuratur nie zabrania mi robić zdjęć. To organ Państwa. Sobczak to ta, która prowadziła sprawę anonimów i mi mówiła, że się na nich nie musi skończyć i mogę zostać pobity za artykuł w "Gazecie Wyborczej". Wszystko nagrałem, sfilmowałem i sfotografowałem jak byłem w tej prokuraturze, bo to nie wiadomo co ci ludzie jeszcze nakłamią." - tak opisałem "odjazd sercowy" w liście do Tańculi. Rozumiem psychologicznie reakcje Stonogi. Ja też zostałem chorym psychicznie na faksa prok. Więckiewicza do żony w  sądzie. Bez badań. Bez niczego. Ot po prostu stare sprawdzone metody nie przeszły w Polsce do lamusa historii. Mnie chcieli nawet zamknąć w psychiaryku. No bo jak nie da się dowodami to przynajmniej sprawdzonymi metodami można się pozbyć ludzi. To się nadal dzieje. Wystarczy mieć dowody przestępstw w prokuraturze i sądzie i nie ma przeproś. Wracają metody z danych czasów. Metody wykańczania ludzi. A co taka Sobczakowa szczęśliwa jest dzisiaj, że jej zdjęcie do książki zrobiłem? Wątpię. Wyskoczyła z sekretariatu Sobotki jak oparzona. Krzyczała do mnie spod windy jeszcze o tym zdjęciu na cały korytarz. Jej facjatę będzie miało społeczeństwo na pamiątkę a nie ja. 

Nie wiem kto mi wysyłał te anonimy. Jedno jest pewne że robił to ktoś instruowany co ma na nich na pisać. Informacje były bowiem znane tylko w obiegu prokuratorskim a inne tylko w medycznym. Takie informacje były zawarte w anonimach. Rozmowa z Sobczakową była dziwna. Mówiłem jej, że treść anonimów jest taka, że znał ją ograniczony krąg ludzi. A ona: no chyba nie podejrzewa pan, że ktoś z prokuratury je wysyłał? Nie ja jestem od podejrzeń i nie ja od sprawdzania kto je wysyłał i kto inspirował ich wysyłkę. Sobczak nawet śladów DNA nie sprawdziła. Nawet monitoringu z poczty nie zabezpieczyła. Bała się, że po nitce do kłębka dotrze się do... inspiratorów? Wolała nie znaleźć podejrzanych? Sobczak zatuszowała te anonimy oczywiście. Ona też tuszowała ukrycie dokumentacji medycznej - sfingowała jedną sprawę bez niczyjego zawiadomienia. Ona też zatuszowała fałszywe zeznania lekarza. Po niej zaś przyklepywał decyzje Więckiewicz.

Pogoda jak się dowiedział, że jego też nagrałem poinstruował sekretarkę, żeby mnie nie łączyła i mówiła, że nie będzie ze mną rozmawiał przez telefon. W roku 2012 powiedziałem mu, że mam nagranie rozmowy z oskarżonym lekarzem i że pielęgniarka postawiona przez niego na świadka złożyła fałszywe zeznania. Nic nie zrobił. Pogoda nie ściga przestępstwa ściganego z urzędu... Pamiętam, że zadzwoniłem do Pogody właściwie za sugestią prok. Witkowskiego. Witkowski zawsze się o nim wypowiadał z szacunkiem. Mówił żebym nie patrzył na osobiste urazy tylko na to, że dzwonie do organu Państwa. Rozumiem tego Stonogę, jeśli miał do czynienia z takimi "Pogodami" o ksywie "Prokurator bez biegu". Pięknego smsa dostałem dziś od jednego adwokata „Proszę się nie denerwować. Nie zostawię Pana z tymi sprawami. Proszę o telefon, gdy opanują Pana oddychanie”… Tym się właśnie różni uczciwy człowiek od tworów człekopodobnych. Pierwszy raz miałem tętno 140. Trochę mi przykro. W tym „sanatorium dla piersiowo chorych” w Rudce nie umiera się na płuca. My umrzemy na serce… Niewydolność krążeniowo-oddechowa to jest serce. Właściwie po mojej śmierci Pogoda z Więckiewiczem otworzyliby sampana…  Ale to ja im zorganizuję moją stypę a oni „otrują” Tańculę. Tak to zorganizowali wedle prawa, że Tańcula wypije ich trutkę… Oni mu ją podadzą.  

 Głupio zrobił ten Stonoga. Mógł sączyc akta miesiącami. Mógł trzymac "za jaja" aż do wyborów. Mógł wrzucac je chocby z Marsa. 

Polskie ZOO
O mnie Polskie ZOO

Ludzie nie wierzą, że to co się zdarzyło miało miejsce. Ale się zdarzyło. Pani Sędzia Barbara Piwnik, była Minister Sprawiedliwości nazwała to "anomalią siedlecką" w wymiarze sprawiedliwości. Na blogu tym nie będzie nazwisk przestępców. Będą tylko nazwiska osób wypełniających funkcje publiczne i będące osobami publicznymi. Będę wyciągał ich pochowanych za organami Państwa. Tak jak nawołuje Leszek Balcerowicz. A za myśl przewodnią obieram pytanie europosła Wojciechowskiego "Czy sędzia Zych wzięła łapówkę?" A i słowa Adama Sandauera powtórzę jako moje "Ta strona poświęcona będzie skur..stwu. Oczywiście tylko i nie całemu. Za dużo tego w naszym państwie. Opisuje ona to co było moim losem. Każdej zamieszczonej informacji mogę dowieść i bronić dokumentami". Jednocześnie przepraszam za błędy literowe. Jestem po ciężkim paraliżu i czasem mam kłopoty ze wzrokiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo