tutejszy tutejszy
583
BLOG

Boże, kto nam jeszcze zostanie?

tutejszy tutejszy Polityka Obserwuj notkę 4

Nie opiszę Jego heroicznej drogi w Podziemiu. Nie mam też wszystkich informacji o Jego odznaczeniach i zasługach. Opiszę jednak najprawdziwszego człowieka.

Jednego dnia spotkałem go na przystanku autobusowym, strasznie był rozemocjonowany, cały trząsł się w nerwach.
Gdy mnie zobaczył złapał mnie za łokieć i spytał:
- Wiesz co się stało? Nie sądziłem, że takich rzeczy dożyję!
- Nic nie wiem, druhu. Co się stało?
- Wróciłem właśnie z Ameryki. Opowiadałem im tam o moich przeżyciach w Powstaniu Warszawskim i o Polsce Walczącej. Wiesz, tak oficjalnie, na uniwersytecie.
- To wspaniale. Druh ma taki dar opowiadania...
- Ale gdzie tam! Wracam do Polski, przeglądam różne papiery...Wiesz co ja tam znalazłem? Czek!!! Czek na duże pieniądze! Oni mi zapłacili za to, że ja o mojej Ojczyźnie opowiadam!
- No cóż... Taka Ameryka, dla nich to nic złego - odpowiedziałem łagodnie i z uśmiechem.
- Żadna Ameryka! Natychmiast pobiegłem do banku, wypłaciłem wszystko i c o d o g r o s z a wpłaciłem na Polski Czerwony Krzyż. No i wysłałem im pokwitowanie, żeby sobie nie myśleli, że Polacy pobierają pieniądze za patriotyzm!
Wsiadł potem do autobusu, ale cały jeszcze dygotał z niedowierzania i w obawie, że zanim pokwitowanie dojdzie do USA, to "oni wciąż tam będą myśleć, że ja wziąłem za to pieniądze"

Śmiał się zawsze, że jest rówieśnikiem Karola Wojtyły, "a nawet starszy od niego o dwa miesiące!"

Dwa razy w czasie Powstania leżał już w grobie, a towarzysze broni zasypywali go ziemią. Mówił, że oszukał śmierć. Pseudonim "Luxor" - miało być "Lux", światło, ale jego brat zawołał kiedyś do niego zbijając ksywę i imię w jeden wyraz: "Lux" + "Wiktor" = "Luxor"

Miałem zaszczyt towarzyszyć mu w kilku uroczystościach. W siedzibie regionalnego oddziału "Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej" żartowali sobie po nieprawdziwej publikacji jednej z gazet, że "odkopią granaty i się wybiorą do redakcji". Nigdy tego nie zapomnę. Nie widziałem go kilka lat, ale pamiętam, że był w doskonałej formie - tylko wzrok mu szwankował. Wiecznie żywotny, energiczny, jego drobna postać zarażała entuzjazmem do życia. Zna go młodzież dziesiątek szkół i drużyn harcerskich, bywał na setkach uroczystości, udzielał się i angażował razem ze swoimi duchowymi rówieśnikami. Niejeden gimnazjalista opisywał jego losy na lekcje historii, konkursy i olimpiady.

Wskrzeszał nam II Rzeczpospolitą. Tą trzecią, delikatnie mówiąc, nie był zachwycony.

Raz, kiedy spotkał się z nami, z młodzieżą, przypomniał, że on też chodził na "spotkania z powstańcami"
"Którymi?" Spytał ktoś z sali. "Ze styczniowymi. Mieli oni w kraju status niezwykłych weteranów. Kto by wtedy pomyślał, że ja będę teraz takim powstańcem-weteranem?"

Wtedy zrozumiałem, że to jest taka prawdziwa międzypokoleniowa łączność z historią Polski - rozmawiałem z kimś, kto znał powstańców styczniowych - a więc to nie jest aż tak odległa przeszłość. Tak, empirycznie poznawałem znaczenie słowa "naród" - czyli te pokolenia, które były, są i będą.

Należał do batalionu "Zośka".
-Czytaliście "Kamienie na szaniec"? - pytał z charakterystycznym dla siebie uśmiechem - A ja nie! - śmiał się i opowiadał o tamtych wydarzeniach, których był uczestnikiem, świadkiem, albo znał z opowieści kolegów.

Pamiętam jeszcze wiele szczegółów ze spotkań z druhem Wiktorem Matulewiczem. Wczoraj wieczorem dostałem wiadomość o jego śmierci. Niby to normalne, że najstarsze pokolenie odchodzi, a jednak...

Dziś pewnie siedzi już w niebie ze swoim bratem, który poszedł na jedną powstańczą akcję właśnie za niego- i zginął. Może dlatego "Luxor" musiał żyć za dwóch?

tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka