tutejszy tutejszy
831
BLOG

Wróg u bram! Słowo o strategii manipulowania społeczeństwem

tutejszy tutejszy Polityka Obserwuj notkę 12

 Także przy okazji beatyfikacji kilka słów o manipulowaniu może się przydać, bo rządzący Polską nie zmarnują żadnej okazji, by zdezawuować środowiska niepodległościowe...


Zmarły w 1981 roku wybitny francuski socjolog Roger Mucchielli opracował techniki działań dywersyjnych. Twierdził on, że aby zawładnąć konkretnym społeczeństwem należy przeprowadzić cały szereg działań obniżających możliwości reakcji na niebezpieczeństwa. Spośród różnych metod, autor wyróżnia kilka cech, które musi nabyć społeczeństwo (naród) aby można było je sparaliżować i ustawiać wedle własnej woli. Prześledźmy kilka z tych metod, przytaczając konkretne przykłady z polskiej polityki i mediów.

Wprowadzenie w obieg nośnych słów, które zastąpią racjonalne i merytoryczne analizy

Zaszczepienie ludziom zgrabnie ułożonych frazesów, które interpretują rzeczywistość, jest bardzo ważne, gdyż zamyka zainfekowanemu umysłowi możliwość zmiany zdania. Np. określenie „sekta smoleńska” ma zastąpić rozumienie tego złożonego procesu, jakim jest społęczny ruch domagający się prawdy o katastrofie. Jest to taka etykietka, która przykryje niemal wszystkie nasze działania: demonstracje w sprawie oddania czarnych skrzynek, zbieranie podpisów pod petycją o powołanie międzynarodowej komisji ds. zbadania katastrofy, itd. Różne próby przekonania ludzi o wielkiej wadze śledztwa smoleńskiego mogą być łatwo skwitowane jednym określeniem: „sekta”.
Podobnie działają określenia takie jak „PiSowski profesor”, które zwalnia zainfekowanych manipulacją ludzi, od wysłuchania merytorycznych argumentów takiego naukowca, któremu przypisano miano „pisowskiego”.
Od pewnego czasu trwa zohydzanie katastrofy smoleńskiej poprzez notoryczne powtarzanie coraz bardziej absurdalnych tez związanych z zeszłoroczną tragedią narodową – hasło: „dzień bez Smoleńska”, czy „mam już dosyć gadania o katastrofie” to kolejne słowo klucz, które zwalnia umysł od samodzielnego myślenia. Tak samo po zabójstwie Marka Rosiaka z PiSu, wokół Jarosława Kaczyńskiego zaczęła panować narracja oparta na przysłowiu „Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę”. Sprytny ten zabieg miał odwrócić uwagę od faktu, że to członek Platformy Obywatelskiej zabił cżonka Prawa i Sprawiedliwości. Zaszczepienie pustego sloganu miało utwierdzić w przekonaniu, że i tak wszystkiemu był winny Jarosław Kaczyński.

Wezwanie do utworzenia szerokiego frontu przeciwko represjom i przeciwko agresji

Ta metoda jest wyjątkowo przebiegła. Mucchielli opisywał jej działanie na przykładzie grup komunistycznych w Ameryce Łacińskiej, które chcąc zjednać sobie ludzi, wzywały do oporu przeciwko wyimaginowanym atakom kapitalistów. W ten sposób najwiekszy agresor stawiał się w roli obrońcy przed agresją. W naszym wypadku widać to wyraźnie na przykładzie Platformy Obywatelskiej, która nieustannie obrażając sporą część narodu (mohery, wataha do dorżnięcia, dinozaury, które wyginą etc.) jednocześnie wzywa do oporu przed agresją drugiej strony. Takie wezwanie do walki z agresją brzmi niezwykle szlachetnie i odwołuje się do najwznioślejszego pragnienia bezpieczeństwa i pokoju, tymczasem jest brutalnym wykorzystaniem dobrych chęci w walce politycznej.

Wywołanie poczucia osamotnienia

Osoby, które są odosobnione w swoich poglądach, działają zazwyczaj mniej skutecznie. Stąd ta troska mediów, aby umniejszyć ilość osób demonstrujących na Krakowskim Przedmieściu pragnienie wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Inaczej będzie się czuł człowiek, który ma świadomość, ze jego poglądy w stolicy reprezentuje silna grupa kilkudziesięciu tysięcy ludzi, a inaczej będzie podchodził do tego człowiek, zawiedziony, że tylko kilka tysięcy osób jest gotowych bronić takich poglądów.
Nad poczuciem osamotnienia pracują nie tylko media, ale też i bezpośrednio rząd. Władza stara się zbudować obraz, w którym nie mamy najmniejszych szans w zmaganiu się z Rosją o prawdę o katastrofie. Niechęć Donalda Tuska do zwrócenia się z prośbą o pomoc do NATO czy Unii Europejskiej wynika nie tylko ze strachu przed odpowiedzialnością, ale jest też próbą pokazania własnym obywatelom, jak bardzo są osamotnieni w świecie.

Demoralizacja narodu

Dochodzimy teraz do bardzo ważnej, w polskich realiach, techniki manipulacji. Cytując francuskiego socjologa, manipulatorom chodzi o unicestwienie odwagi, podkopanie sily duchowej, wynikającej z wiary w wartości narodowe i w przyszłość. Dlaczego tę metodę zostawiam na koniec naszych rozważań? Bo w III RP stosują ją nie tylko media, nie tylko poszczególne rządy i elity, lecz właściwie całe dwudziestolecie postkomunistycznej Polski nacechowane jest zaszczepianiem wstydu i pogardy wobec własnej historii. W metodę demoralizacji narodu włączają się szeroko najrozmaitsze środowiska, które promują przekonanie o niegodziwości większości Polaków podczas II wojny światowej (J.T. Gross), nasze szkolnictwo równie mocno upokarza polską tożsamość w oczach kolejnych pokoleń, anagrody literackie zbyt często trafiają do rąk ludzi, którzy opisuja tylko brzydotę i patologię naszego narodu. Tuskowe „Polskość to nienormalność” obecne jest w gazetach, filmach i teatrze, w licznych dowcipach, w opowieściach o „dzikim kraju”, czy wyśmiewaniu obrońców krzyża. Brak wiary we własne siły, przekonanie o naszej niższości wobec zachodniej Europy, najzwyczajniejsze kompleksy, uaktywniają się w takich chwilach, gdy opinia publiczna powinna być stanowcza, zdecydowana, wymagająca i dumna.

Jak się oprzeć atakom manipulacji?

Obecnie, gdy walka polityczna o przyszłość kraju jest tak nasilona, nie wystarczy samemu radzić sobie z medialną manipulacją. Nie wystarczy, że my wiemy jaka jest zawartość prawdy w Gazecie Wyborczej, czy TVN24.
W pismach Mucchielliego przewija się wątek, którego boją się manipulatorzy. Są to grupy zorganizowane mogące oprzeć się destabilizacji. Socjolog stwierdza, że silne więzi międzyludzkie i wzajemne oddziaływanie na siebie ludzi o zbliżonych wartościach moralnych tworzy „mur” chroniący jednostki przed manipulacją.
Pewien brazylijski teolog, Plinio Correa de Oliveira, powiedział kiedyś, że doprowadzenie do zamknięcia lewackiego kina znaczy czasem więcej niż obalenie lewicowego rządu. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, możemy jako receptę na manipulację, wskazać budowanie i umacnianie niezależnych grup i struktur, które konsekwentnie budują swoją tożsamość w opozycji do mainstreamowych mediów. Okazuje się więc, że przekonując grupę znajomych, czy też umacniając środowiska już przekonane, bywamy bardziej skuteczniejsi niż w wielkich masowych akcjach, przekłamywanych przez media. Dobrym tego przykładem są Kluby Gazety Polskiej, czy Koła Przyjaciół Radia Maryja, które tworzą takie zdrowie komórki narodowego organizmu.
Mucchielli ostrzega jednak, że grupy te będą poddawane prowokacjom i próbom rozbicia, będą wyszydzane i podejmie się próby ich kompromitacji... Dowodzi to jednak, że każdy z nas może wziąć udział w walce z tymi siłami, które manipulują społeczeństwem, aby je zdemoralizować, osłabić i rozbić.

Tutejszy

Tekst ukazał się w ostatnim numerze Warszawskiej Gazety

tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka