tutejszy tutejszy
850
BLOG

Doktryna wstydu – czyli utrzymać władzę i....

tutejszy tutejszy Polityka Obserwuj notkę 7

W ostatnich wyborach parlamentarnych Platforma Obywatelska posłużyła się podczas kampanii serią czarno – białych billboardów, na których wypisano zaledwie kilka słów. Na czarnym tle wielkimi literami widniały hasła, które miały być „zasadami PiSu”: POGARDA, AGRESJA, POGARDA, a potem krótkie podsumowanie: „rządzi PiS, a Polakom wstyd”. Faktycznie język mediów przekonywał nas, że rządy braci Kaczyńskich to nieustanna kompromitacja na arenie międzynarodowej, wstydzenie się przed Anglikami, Francuzami, Niemcami i Amerykanami. Nie była to zwykła kampania wyborcza – skorzystano tu z typowej metody dezinformacyjnej, nazywanej wśród ekspertów logomachią.

Obniżanie poczucia wartości u Polaków

System edukacji w Polsce daje wiele do myślenia. W każdym kraju buduje się tożsamość narodową poprzez ukazanie pozytywnych aspektów własnej historii, poprzez zwrócenie uwagi na dokonania i wkład w światowe dzieje. Naszego szkolnictwa natomiast, nie powstydziłby się żaden okupant, który chciałby wychować sobie zakompleksionych i czujących wieczne upokorzenie Polaków. Ośrodki kulturalne III RP zdają się wspierać ten nurt dezawuowania osiągnięć narodowych, młodym Polakom stara się aplikować poczucie winy za rozmaite aspekty polskiej przeszłości. Gdy mówimy o Holokauście, to nie tylko prawie zawsze zapominamy o męczeństwie Polaków (wybitnych jednostek takich jak o. Maksymilian Kolbe, rotmistrz Witold Pilecki, ale także milionów zwykłych obywateli), ale i wypisujemy na sztandarach polskiego wstydu zmitologizowany i wykreowany antysemityzm. Książki Grossa promowane w bezprecedensowy sposób, obowiązkowa lektura szkolna: wiersz Miłosza „Campo di Fiori” ukazujący fałszywy obraz obojętności Polaków na powstanie w getcie warszawskim, rozpowszechnianie określenia „polskie obozy koncentracyjne” - to tylko przykłady wzbudzania u Polaków poczucia upokorzenia. Nieustannie dezawuuje się polskie dokonania – nawet osoby z wyższym wykształceniem mają problem z wymienieniem trzech pozytywnych zjawisk w kulturze sarmackiej, natomiast z łatwością wymienią (prawdziwe bądź nie) wady sarmatyzmu: pijaństwo, anarchię i zacofanie. Jako naród, który wypracował jeden z pierwszych parlamentaryzmów w Europie i był pionierem konstytucji na kontynencie, jako oaza prawdziwej tolerancji religijnej i niegdysiejsze mocarstwo, wciąż czujemy potrzebę bezmyślnego kopiowania wzorców z Zachodu i wstydzenia się własnych osiągnięć w tych dziedzinach.
Właśnie. Wstydzenia się. Polityka kulturalna III RP to nieustanne wywoływanie wstydu. Kiedy Polacy mogli się cieszyć tak niepodważalnym w świecie autorytetem Ojca Świętego Jana Pawła II, którego nawet największe postacie światowej polityki nie mogły dezawuować, Gazeta Wyborcza z radością reklamowała rzeźbę Maurizio Cattellana przedstawiającą papieża przygniecionego meteorytem. Chociaż tyle mogła zrobić, by dokopać naszej dumie narodowej. Nieustannie podejmowane są próby kanalizowania dyskusji wokół Powstania Warszawskiego – o ile współcześni Polacy chcą różnymi uroczystościami uczcić bohaterstwo młodych ludzi walczących za ojczyznę, o tyle lewicowe środowiska do znudzenia, z uporem pijanego maniaka powtarzają, że „to głupie, bo Powstanie nie miało sensu”. Takich przykładów można by mnożyć i mnożyć, Polakom w mainstreamie wolno się cieszyć tylko z Lecha Wałęsy, Okrągłego Stołu i Powstania w Getcie Warszawskim (które w przeciwieństwie do zrywu z 1944 miało – zdaniem salonu – większy sens). Wolno też się cieszyć z Adama Małysza – szczególnie po jego krytycznej wypowiedzi wobec upamiętniania katastrofy smoleńskiej. Autorytety wykreowane przez postubeckie i postkomunistyczne państwo czują się dobrze, gdy mówi się o Polakach ich „prawdę”: że jesteśmy leniami, złodziejami i zacofaną zakałą Europy.

Pokolenie ze spuszczonym wzrokiem


Rozpoczęła się trzecia dekada poniżania Polaków za wszystkie swoje dokonania. Przez ten czas wyrosło nowe pokolenie, które zupełnie nieświadome własnej historii zaczęło bezmyślnie powtarzać stereotyp „wstydu”. Pseudoelitom państwa polskiego udało się zaszczepić u młodych ludzi poczucie życia w kraju gorszym od innych. To jest właśnie „logomachia” - wyuczenie ludzi jakiejś tandetnej, nieprawdziwej formułki, która zamyka oczy na fakty i zamyka uszy na argumenty. Setki znanych nam określeń typu: ciemnogród, zaścianek, sto lat za Murzynami, z szabelką na czołgi, to są tylko propagandowe hasła mające podtrzymać w nas przekonanie o jakimś własnym niedorozwoju. W pewnym stopniu się to udało – w ostatnich dniach WSZYSTKIE media internetowe podawały z jakąś irracjonalną ekstazą informację o skradzionym rowerze Hindusa Somena Debnatha. Ten egzotyczny podróżnik przemierza dziesiątki krajów na swoim rowerze i po siedmiu latach zwiedzania świata na dwóch kółkach skradziono mu rower w Polsce. Jakiż szum! ROWER SKRADZIONO! „Patrzcie, to musiało stać się w Polsce, rower skradziono!”. Nigdy bym nie przypuszczał, że skradzione 5 kilo dwukołowego aluminium wzbudzi taką sensację, ale widać wyraźnie, że ten incydent – przypadkowy przecież, bo czyż nie ma złodziei rowerów w innych krajach? - ten incydent wpisał się w wielką opowieść o Polsce: kraju biednym, pazernym, zacofanym. Gdyby Somen Debnath przyjechał do naszego kraju i otrzymał bezinteresowną pomoc, to żaden z dziennikarzy by się tym nie zainteresował – natomiast fakt kradzieży idealnie pasował do ideologii antypolskości, więc z radością go podchwycono. Naprawdę nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że zrobił to jakiś dziennikarz Gazety Wyborczej, aby dać upust swojej egzaltacji i antypolskiej frustracji.

„Ten kraj” i „dziki kraj”


Doskonale pamiętam taki moment podczas pogrzebu pary prezydenckiej w Krakowie, gdy dziennikarz tvn24 z jakąś z trudem skrywaną emfazą odczytywał listę głów państw, które NIE PRZYJADĄ na uroczystości. Od tamtego czasu, gdy tylko mamy wizytę jakiejś głowy państwa, nasze media wielką czcionką oświadczają nam, że np. OBAMA NIE ODWIEDZI GROBU LECHA KACZYŃSKIEGO NA WAWELU. Te wszystkie enuncjacje znowu mają nas pognębić, choć przecież brzmią śmiesznie. Jak prezydent USA nie chce odwiedzić najpiękniejszego zamku w Europie to przecież jego strata. Gdybym przyjmował w swoim domu gościa, który oficjalnie by oświadczył, że nie spróbuje mojego obiadu, to raczej jemu wystawiłbym złą ocenę, niż swojemu obiadowi, u nas natomiast próbuje się za każde zagraniczne nonszalancje obarczyć winą nas samych.
Zawrotną karierę zrobiło już określenie Polski, ukute przez Bronisława Geremka: „ten kraj”. Zamiast mówić z dumą o Polsce, znalazło się na nią pogardliwe określenie, które teraz wydoskonalił kolejny wieszcz współczesnej polskiej inteligencji – Mirosław Drzewiecki. Niedawny Minister Sportu, którego spojrzenie nieskażone jest najdrobniejszą myślą czy refleksją, sam z siebie ukuł hasło „dziki kraj”. Owszem panie ministrze, jest tak dziki, jak tylko mogliście go zarazić swoimi barbarzyństwami. Najpierw przyczyniacie się do zdziczenia, a potem się od tego odcinacie!


Łatwiej im tak rządzić


Już Arystoteles zauważył, że rządzenie osobami cnotliwymi i mądrymi wymaga od rządzących większej cnoty i mądrości. Gdy jednak władza nie spełnia tych kryteriów to zamiast sama stanąć na wysokości zadania woli obniżyć wymagania i uczynić swoich poddanych głupszymi, bardziej podatnymi na manipulację i po prostu zakompleksionymi. Platforma Obywatelska rządzi za pomocą wywoływania wstydu u mniej świadomej części społeczeństwa – jak to było w przypadku walki o Krzyż na Krakowskim Przedmieściu, czy przed uroczystościami pogrzebowymi na Wawelu. Swoją doktrynę zwerbalizowała wyraźnie podczas wyborów w 2007 roku, starając się wmówić, że mamy się czegoś wstydzić, tymczasem jeśli mamy się czegoś wstydzić to tylko rządów Platformy Obywatelskiej ( i ich popleczników)
Doszło do swoistego paradoksu – elity III RP wstydzą się swojego narodu, a naród wstydzi się elit III RP. Dwadzieścia lat ich historii pokazało, że oni sobie podwładnych nie zmienią, a więc na ten stan możemy wpłynąć już tylko my...

Tutejszy

Artykuł ukazał się w ostatnim numerze Warszawskiej Gazety

tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka