ezekiel ezekiel
1282
BLOG

Konserwatyzm rewolucyjny

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 52

Napięta sytuacja w Tunezji oraz Egipcie obudziła wśród polskiej prawicy tęsknoty rewolucyjne. Zazwyczaj sprzyjanie rewolucjom przypisywane jest lewicy. W Polsce jest odwrotnie. Retoryka rewolucyjna i oczekiwanie na iskrę to domena prawicy. Poetyka „moralnej rewolucji”, Jarosław Kaczyński, który w Radiu Maryja i TV Trwam – mediach będących tubą propagandową Prawa i Sprawiedliwości – mówi, nie wiem czy cynicznie, czy naprawdę w to wierząc, o wielkim przebudzeniu na Krakowskim Przedmieściu, dość powszechne wśród sympatyków twardej prawicy oczekiwanie, że przez nieudolne rządy Donalda Tuska ludzie wyjdą na ulice składają się na obraz stronnictwa, któremu, za przeproszeniem, raczej bliska jest czerwień niż konserwatywne ideały łagodnych przemian.

Należy pamiętać, że polski konserwatyzm bardzo silnie jest związany z katolicyzmem. Nie jest to tylko sojusz stricte polityczny. Religia, będąc jednym z instrumentów objaśniania świata, silnie wpływa na postrzeganie rzeczywistości. Zawierając w sobie silny pierwiastek mistycyzmu kreśli wizję skokowych „egzystencjalnych” przeistoczeń. Ich podskórnych symptomów, zwiastunów i zwiastowań wypatruje grono osób sympatyzujących z twardymi poglądami prawicowymi. Takim symptomem miało być wygranie przez PiS wyborów w 2005, miało to dać zaczyn moralnej odnowie, czy wręcz rewolucji. Trudno jest rozstrzygnąć na ile było to hasło PRowsko wymodelowane pod mistyczną prawicę, a na ile jego głosiciele w nie naprawdę wierzyli. Moralnej odnowy nie było. Podobną funkcję społeczną, miała przynieść śmierć papieża. I wtedy rozkwitły hasła o jedności narodowej, o porozumieniu ponad podziałami. Tak też było po katastrofie smoleńskiej. Było oczywiste, że każde z tych wydarzeń w jakiś sposób wpłynie na polską mentalność, było również od początku jasne, że nie będą one miały takiego wpływu jakiego życzyliby sobie konserwatywni mistycy.

Procesy społeczne zazwyczaj wykluwają się dziesiątkami lat. Powstają, często nie mając żadnego skrzącego się punktu kulminacyjnego; są wygaszane politycznie, odchodzą zastąpione innymi procesami, lub po prostu wymianą pokoleniową. Trzeba też pamiętać o dość istotnym fakcie: w rewoltach rzadko bierze udział większość społeczeństwa, nie może więc być mowy o „przebudzeniu narodu”; co najwyżej o przebudzeniu jakiejś jego części. Najczęściej chodzi o młodych ludzi, relatywnie dobrze wykształconych, którzy rozumieją, że ich sytuacja mogłaby być lepsza „gdyby”. Dość ciekawie o tym pisał Tadeusz Bodio w książce „Między romantyzmem a pragmatyzmem”. Rewolty w PRLu swoją dynamikę zawdzięczały pokoleniowej wymianie. Rewolucji jednak u nas nie było już od ponad 20 lat i nic nie zapowiada, że miałaby ona się pojawić. Ludzie młodzi, a więc paliwo dla gwałtownych przemian, nie bardzo interesują się sferą społeczną. Ich możliwości rozwoju są całkiem niezłe jeżeli weźmie się pod uwagę kontekst globalny; jeżeli porówna się Polskę choćby z Egiptem, na przykład którego powołują się niektórzy prawicowcy wypatrujący z niecierpliwością rewolty. Ludzie po 40, będący do śmierci skazani na minimalną pensję, nie mają ani chęci, ani wyobraźni aby dokonać jakiejś większej zmiany społecznej. Ich społeczne środowisko to alkohol i telewizja. Pilot od telewizora daje im wystarczające poczucie władzy.

Nie ma podstaw by sądzić, że młodzież wkrótce się zbuntuje przeciwko rządzącym. Na materialistyczną rewolucję jest za późno, na postmaterialistyczną raczej za wcześnie, a nie wiadomo czy ona w Polsce nastąpi. Wypatrywanie z nadzieją „przebudzenia narodowego” jest dziecinną naiwnością.

Ale ono właśnie mogłoby się okazać jedynym sposobem na restaurację prawicowych „Wyższych wartości”. W świecie realnym szanse na taki obrót rzeczy są bliskie zeru. Pozostaje ucieczka w rewolucyjne narracje i tworzenie świata wirtualnego, alternatywnej rzeczywistości, w której kolejny kryzys, nie ważne na którym kontynencie, zbliża do rewolucji. Rewolucji konserwatywnej oczywiście.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka