Przeglądając blogi na S24 można dowiedzieć się, że ludzkość ma kilku wrogów. Pierwszym z nich jest Adam Michnik Przewodniczący Zarządu Cywilizacji Śmierci na Polskę. Kolejnym jest Donald Tusk. Zawsze przewijają się nazwiska Moniki Olejnik, Tomasza Lisa, Durczoka, Majewskiego i Wojewódzkiego. Ich władza nie byłaby możliwa, gdyby nie zawoalowany totalitaryzm poprawności politycznej. To on uprawomocnia ich władzę i legitymizuje jako zarządców dusz.
Poprawność polityczna ma swoje fetysze. Jednym z nich jest nieheteronormatywizm. Słowo dość długaśne. Zapewne jego forma jest taka, aby działać wabiąco na Młodych Wykształconych z Wielkich Miast, których kompleksy pchają na skraj wzniesionej przez Salon skały; a poniżej tylko ciemne odmęty wzburzonego morza relatywizmu i kanibalizmu. Już nie pedalstwo, nie pederastia, nawet nie gejostwo, tylko „nieheteronormatywizm”.
Umysł ciemiężony przez poprawność polityczną, bity, za przeproszeniem, długą pałą żeńskich końcówek w wyrazach "trener", "politolog", "socjolog", smagany batem ateizmu nie potrafi zrozumieć dlaczego miałby honorować takie dziwoty. Od zawsze pedał, to był pedał: obrzydliwiec i tyle. Lesba – wiadomo, nawet fajna, czasami fajniejsza od tzw. "żonki", byle by nie była gruba i nie cięła włosów zbyt krótko. W imię czego zaprzepaścić te wieki klarowania się tradycji? W imię jakiegoś homowidzimisię?
Umysł impregnowany na polityczną poprawność nie potrafi zrozumieć, że te wszystkie języki wrażliwe na płeć, tolerancja/human fellowship z homoseksualistami, transseksualistami, lesbijkami i innymi queerowcami to po prostu afirmacja ich godności. Być może umysł impregnowany słusznie prawi. Bo przecież nie o godność człowieka tutaj chodzi, ale o pewne wzorce przyklepane latami leżenia odłogiem w umysłach przodków i przodków przodków. Kiedyś było wiadomo: chłop idzie do pracy, baba ceruje mu skarpety i opiekuje się dziewięciorgiem dzieci. A teraz nie wiadomo co to będzie. Baby poszły do pracy, dzieci nie chcą rodzić. DO CZEGO TO DOPROWADZI? Już zza węgła wychyla się łeb kanibala…