ezekiel ezekiel
3333
BLOG

Jarosław Kaczyński się myli

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 145

Salon24 przyjął w swoje progi nowego blogera. Jakże zacnego i skłonnego do wadzenia się w merytorycznych polemikach. Jakże żywego i bystrego dyskutanta. Oto nadeszła nowa jakość w blogowaniu, która ujawniła bezbrzeżność pluralizmu, piękną niezgodę panującą na naszej, za przeproszeniem, platformie. Manifestuje się ona w dwóch milionach przychylnych i niemalże tylko przychylnych komentarzy, w tysiącu fejsowych „lubię to” w odniesieniu do jednego posta, kiedy cała platforma wiele tygodni (miesięcy?) pracowała, żeby pękł pierwszy tysiąc. Jarosławowi Kaczyńskiemu, bo jemu zawdzięczamy ten ożywczy powiew świeżości, brakuje nieco do popularności mrówkojadów w swetrach, ale z pewnością w tej fejsowej dziedzinie jest godnym ich naśladowcą. Te kilka słów wstępu, z którymi z całą pewnością zgodzi się jakże pluralistyczna, wielobarwna i heterofoniczna (ma się rozumieć) blogerska ferajna, są tylko zagajeniem do stwierdzenia oczywistego faktu: Jarosław Kaczyński się myli.

Myli się w wielu kwestiach i nic nie pomoże tutaj powoływanie się na Tofflera. Chociaż w dobrą stronę kombinuje premier. Toffler, Trzecia Fala: to musi na blogach chwycić. Przecież tutaj się obraca informacją! Armia Trzeciej Fali to Wy; tzn. My, bo przecież prezes również już jest blogerem. Należy tutaj się pewne uściślenie – Toffler o Armii Trzeciej Fali pisał w „Wojnie i Antywojnie”, określenie trzeba brać bardzo dosłownie. Jeszcze tylko coś wspomnieć o Castellsie, Bardzie, Soderkviscie, może o Joy’u, Drexlerze, Warwicku, ba! coś o cyberpunku Gibsona, o cyberfeminizmie Donny Haraway oraz jeszcze o Wojtku Orlińskim i blogerskie serca zabiją równym rytmem ku chwale Narodu. Być może autor traktuje twórczość Tofflera dość wybiórczo i ograniczył się tylko do Trzeciej Fali wydanej już około 30 lat temu, bo z tymi akurat przemyśleniami futurologa się zgadza. A być może nie doczytał ostatniej pozycji „Rewolucyjne bogactwo”, gdzie próżno szukać modernizacyjnych tez o „wielkich projektach narodowych”. I tutaj właśnie najbardziej myli się premier Kaczyński. Myli się co do fundamentów, z których wyciąga wnioski. Myli się, że taki model jest wydajny i myli się, że taki model jest etyczny. Myli się również co do tego, że ten model jest w Polsce możliwy.

Uważam, że początek tekstu Jarosława Kaczyńskiego jest symptomatyczny, stanowi on osnowę dalszych przemyśleń na nim więc się skupię. Autor pisze: „Patriotyzm to lojalność wobec własnego narodu. Opiera się na zaufaniu do wspólnoty, której tradycje wpłynęły na to, w jaki sposób żyjemy oraz na instytucje organizujące naszą życiową aktywność.” Patriotyzmów nam ostatnio wyrosło jak grzybów po deszczu. Ze względu na trudności w określeniu treści tego terminu można wysunąć tezę, że nie służy on do opisywania rzeczywistości, jest terminem funkcjonalnym wobec prawicowych idei. Jest po prostu elementem dyskursu, który ma nakreślić jasny podział: my- moralnie wywyższeni vs. oni - plugawi egoiści. Biorąc jednak te wynurzenia w nawias, należy się zastanowić czy ów „patriotyzm”, jako „zaufanie do wspólnoty” w Polsce jest w ogóle możliwy. Z tego co mi wiadomo, z tych wszystkich opowiadań fałszywych autorytetów socjologicznych, z moich obserwacji smutnych twarzy na ulicach (wiem, wiem – dowody „z życia” się nie liczą) należy wnosić, że Polska jest państwem, którego mieszkańcy skrajnie nie ufają sobie wzajemnie. Patriotyzm w Polsce nie istnieje i nie ma na niego szans. Chyba, że należy go rozumieć bardziej dosłownie. Jako serio „zaufanie-do-wspólnoty”, a nie wewnątrz niej. Podmiotem w takich rozważaniach nie są jednostki – samoświadome, czujące istoty, tylko ich zbiór, który „jako-wspólnota” nabiera cech osobowych. Żeby prościej było zrozumieć to domorosłe filozofowanie posłużę się cytatem, bodajże Józefa Piłsudskiego: „Naród wielki, tylko ludzie kurwy”.

Przy takiej optyce wszystko by się w sumie zgadzało. Wspieramy „polski kapitał”, integralny organ narodu-osoby. Nie wspieramy idei fair trade, bo afrykańskie dzieci umierają mniej! Najbardziej cierpią Polacy, nawet jeśli cierpią mniej. Chociaż nawet nie chodzi o nich; chodzi o ten cały Organizm, o Naród! O wielki projekt, odwagę i Wyższe Wartości.

Jeśli chodzi o szczegóły z częścią tez i diagnoz naszego nowego kolegi blogera oczywiście się zgadzam. Nie zgadzam się co do fundamentów.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka