ezekiel ezekiel
1570
BLOG

O sposobie na utrzymanie władzy

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 65

Jak zapewne zauważyły rzesze moich wiernych czytelników zamroziłem swoją aktywność twórczą na polu  tworzenia wnikliwych, a jakże, analiz politologicznych w Salonie24. Zbyt długie przebywanie tutaj z całą pewnością odkorowuje, czy wręcz odmóżdża. Regres wkrada się niepostrzeżenie. Zaczyna się myśleć schematami takimi, jakimi się tutaj myśli. Nawet jeżeli wynurzenia są tezami z przeciwnym znakiem to okazuje się, że są one tworzone coraz częściej „w odniesieniu”. A gdzie wszyscy myślą tak samo, tam nikt nie myśli zbyt wiele, jak to się mawia. Nawet jeśli ktoś próbuje być dysydentem. Bycie lewakiem w S24 jest jak bycie ateistą postchrześcijańskim. Niby stanowisko odmienne, ale komplementarne do narracji, w kontrze do których się występuje. A świat przecież jest ciekawszy niż można wywnioskować śledząc naszą tu Stronę Główną. Nie da się go zamknąć w dennych żartach o „Monice O.”, o prezydenckim analfabetyzmie (wtórnym mam nadzieję), w walce polsko-ruskiej. Świat jest ciekawszy i czasami trzeba go odwiedzać, żeby nie stać się wtórnym, jak prawie każdy tutaj, albo wobec tej wtórności nie stać się komplementarnym i żeby jej nie żywić, bo ona po prostu na to nie zasługuje. No więc ograniczyłem tu twórczość, czego skutkiem stał się niechybny dryf całego konglomeratu salonowych poglądów prawicowo-prawicowych w prawo (jako, że mam potężną moc sprawczą płynącą z faktu przynależności do etytarnego grona Salonu, ale nie 24, o czym, dla niewprawnego oka, mogą świadczyć moje poglądy). Mam chwilkę więcej na podglądanie bardziej interesujących prądów intelektualnych niż tych manifestujących się na naszym tutaj przybytku, dzięki czemu jestem bogatszy w nową wtórność. Polecam taką kurację wszystkim ambitniejszym bywalcom.

Zanim wstąpię na wyższe lewele abstrakcji, co będzie następować sukcesywnie w kolejnych wpisach, chciałbym słów kilka o wydarzeniach dzisiejszych. Jadąc samochodem prowadziłem nasłuch uroczystości rocznicy pogrzebu (!) pary prezydenckiej. Narracja oczywiście znana – naród, ojczyzna, ofiara. Czy sama śmierć w katastrofie/wypadku w drodze do celu z automatu powoduje, że zmarły oddaje ofiarnie życie za ów cel podróży? Wydawałoby się, że do wypełnienia znamion ofiarności potrzebna jest świadomość, że przypadkiem nie oddaje się życia. Tu jest interesująca kwestia fabrykowania dyskursu. Nie kłamania, tylko tworzenia przekazu w taki sposób, żeby najgłębsze jego założenie było zamaskowane, niewidoczne, a więc i niedyskutowane. Stwierdzeniu o „ofiarności” o „poświęceniu za ojczyznę i naród” nie można przypisać fałszu. Ani prawdy.

Druga strona konfliktu, chocholego tańca, jak to nazwał jakiś koleżka po poglądach z KP, fabrykuje narrację modernizacji. Powstają więc dwa konstrukty posiadające niewypowiedziane założenia. Jeden oparty o paradygmat plemienny, drugi o paradygmat neoliberalny. Ani jeden ani drugi nie jest w stanie trafnie określić rzeczywistości, nie jest w stanie trafnie odpowiedzieć na realne aspiracje ludzi, ale politycznie jest bardzo użyteczny. Ani jeden, ani drugi nie wyjaśnia wiele, ale dość sprawnie mobilizuje wyborcę. Wyborcę przedstawia się w nich jako podmiot, dla którego „modyfikuje się rzeczywistość”. W istocie wyborca jest bezczelnie modyfikowanym (przez narrację) przedmiotem w walce o władzę.

Dwie narracje: modernizacyjno-neoliberalna i plemienna gwarantują dwie rzeczy. Po pierwsze utrzymanie się amodernizacyjnego (narracja modernizacyjno-neoliberalna) i ekskluzywnego (narracja plemienna) modelu społecznego. Paradoksalnie składa się bowiem jakoś tak, że tworzenie pozorów modernizacji jest w istocie utrwalaniem status quo, a odwoływanie się do wartości narodowych stygmatyzuje, a więc dzieli zamiast łączyć. Po drugie gwarantuje władzę twórcom narracji przez sprzężenie zwrotne. Jedni straszą drugimi. A wyborca się boi. Wszystkie inne wyjścia nie są brane pod uwagę. To tak jak z S24: jak się siedzi tutaj za długo, to zaczyna się wydawać, że świat jest taki jak SG.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka