ezekiel ezekiel
964
BLOG

Partnerstwo Tomasza Terlikowskiego i kaktusa

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 12

Felietony Tomasza Terlikowskiego nieodmiennie zadziwiają prostotą dowcipu i swobodną ogłady intelektualnej autora. Redaktor orężem godnym dowcipnisia z przeglądu kabaretów studenckich prowadzi walkę o wyzwolenie 30 milionów katolików w Polsce spod władzy zarządu cywilizacji śmierci. Dzisiaj, nie po raz pierwszy zresztą, na swój warsztat prześmiewczy wziął Terlikowski tematykę dotyczącą dyskryminacji małżeństw. Ponoć przejawem owej miałoby być prawo dające pewne szczególne uprawnienia związkom partnerskim. Terlikowski zwraca uwagę, całkiem słusznie, że partnerstwo w Polsce jest legalne, nieopacznie, jak sądzę, posługując się przy tym liberalną ideą mówiącą o tym, że to co nie jest zabronione, to jest dozwolone. Dalej niestety postanawia autor wysmagać pomysłowdawców nadania szczególnych uprawnień "związkom partnerskim" pewnych przywilejów biczem swojej wyszukanej ironii i sprowadza sprawy ad absurdum. To wymaga jednak pewnej wprawy Panie Tomku, której Panu, mimo lat starań, brakuje. Redaktor mówi o relacji partnerskiej „kobiety z kaktusem”. Bue he he, chce się zakrzyknąć! Wydaje mi się jednak, że taki układ jest mało prawdopodobny, gdyż partnerstwo zakłada równowagę stron. Nie wiem czy w wyobraźni publicysty partnerstwo w związku jest tak trudne do pojęcia, czy rzeczywiście występuje pewna relacyjność, choćby intelektualna, między kaktusem a samym Terlikowskim, jednak chciałbym nieśmiało zauważyć, że dla większości ludzi partnerami, ze względu na posiadanie, zarówno przez jedną, jak i drugą stronę, pywnych mentalnych cech, mogą być tylko i wyłącznie inni ludzie. Dalej Terlikowski fantazjuje na temat związku mężczyzny z kaktusem wchodząc w jakieś obleśne analne sugestie.

Najbardziej interesującym jest stwierdzenie redaktora: „Problem polega tylko na tym, że uprawnienia te związane są z pewnymi obowiązkami. W przypadku małżeństwa otrzymuje ono uprawnienia spadkowe, podatkowe (tyle ich, ile kot napłakał) ze względu na potomstwo, którego zrodzenie i wychowanie jest jego celem. Para homoseksualna, czy pani z kaktusem, choćby nie wiem, jak się wysilali dzieci mieć nie będą (przynajmniej ze sobą).” Nie słyszałem o obowiązku posiadania potomstwa przez małżeństwo. Mało tego, istnieją małżeństwa, które mimo szczerych chęci nie mogą doczekać się swoich biologicznych dzieci. Czy Tomasz Terlikowski wspinając się na wyżyny swojego poczucia humoru miałby dla nich jakiś analny żarcik?

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka